Łącznik, który dzieli
Pomysł na odkorkowanie pruszkowskiego węzła autostrady A2 leży na stole. Czy władze Pruszkowa zechcą z niego skorzystać?
Hasło “łącznik dróg wojewódzkich 701 i 718” przewija się coraz częściej w internetowych dyskusjach, zarówno na forach pruszkowskich, jak i brwinowskich. To, co się za nim kryje, może wydawać się nader skomplikowane, zwłaszcza dla niewprawionego obserwatora. Wszak każdej kolejnej informacji towarzyszy stos map, opracowań i dokumentów, w których coraz trudniej się zorientować. Postanowiliśmy więc podjąć się karkołomnego zadania uporządkowania dostępnych do tej pory faktów. Zwłaszcza, że już w najbliższy poniedziałek odbędzie się posiedzenie Komisji Infrastruktury Rady Miasta Pruszkowa, na którym mieszkańcy będą mieli okazję zapoznać się ze stanowiskiem wszystkich zaangażowanych stron.
Skąd ten projekt i na czym on polega?
Pomysł połączenia dróg wojewódzkich nr 701 i 718 to rozwiązanie, którego zadaniem jest odciążenie wjazdu na autostradę A2 od strony Żbikowa. Obecnie skrzyżowanie ulic 3 maja i Żbikowskiej w Pruszkowie kumuluje cały ruch pojazdów kierujących się do wjazdu na Autostradę Wolności. Powód? Spotykają się tam samochody nadjeżdżające zarówno od strony Brwinowa i Milanówka, jak i te wyjeżdżające bezpośrednio z Pruszkowa. W efekcie, codziennie w porannych godzinach szczytu powstają tam niebotyczne korki. Wie o tym chyba każdy miejscowy kierowca.
Założenie projektu “łącznika” jest proste – po połączeniu dróg 701 i 718, ruch ze strony Brwinowa i Milanówka zostanie przekierowany na północną część pruszkowskiego węzła A2. W ten sposób, po stronie żbikowskiej pozostaną już tylko auta wyjeżdżające z Pruszkowa, a co za tym idzie – wjazd na autostradę będzie przebiegał sprawniej powodując mniej zatorów.
Autorstwo tego rozwiązania przypisuje się burmistrzowi Brwinowa, Arkadiuszowi Kosińskiemu, który z czasem stał się też jego głównym promotorem. Swój pomysł po raz pierwszy zaprezentował w 2016 r. Do początku 2019 r. wszystko szło jak po maśle. Dopiero zmiana władzy w Pruszkowie przyniosła ze sobą nieoczekiwany obrót spraw. Ale po kolei.
Do tanga trzeba trojga
Do realizacji projektu miały przystąpić trzy podmioty. Gmina Brwinów jako ten, któremu najbardziej zależy na realizacji inwestycji, Miasto Pruszków jako gospodarz oraz Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich jako podmiot odpowiadający za przyłączenie nowej trasy do istniejących już dróg nr 701 i 718.
W latach 2016-2018 ustalono następujący podział kompetencji – gmina Brwinów miała zająć się projektem i dokumentacją oraz – co najważniejsze – miała wziąć na siebie koszty budowy. Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich miał przejąć odpowiedzialność za budowę skrzyżowań z łącznikiem (z obydwu stron) i przyłączenie go do istniejących dróg. Miastu Pruszków nie pozostało nic innego, jak dokonać zakupu gruntu pod inwestycję – chodzi tu o prywatny pas ziemi między rzeczonymi trasami 701 i 718.
Nie da się ukryć, że jest to podział obowiązków niezwykle korzystny dla Pruszkowa. Koszt zakupu ziemi szacuje się na między 2 a 4 mln złotych, co wydaje się kwotą relatywnie niewielką w stosunku do całego budżetu miejskiego. Ponadto, udział Pruszkowa w inwestycji miał nie wymagać nadmiernego zaangażowania miejskich urzędników (budowa łącznika miała być realizowana przez Brwinów) – co również można potraktować jako “ulgę” w podziale kosztów.
Pod koniec poprzedniej kadencji samorządu, władze Pruszkowa i Brwinowa zawarły wstępne porozumienie. Z relacji Burmistrza Brwinowa, Arkadiusza Kosińskiego wiemy, że również po stronie Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich nie napotkano większego oporu. Następnie przygotowano projekt, który uzyskał wymagane zgody od Wód Polskich. Do podjęcia pozostały tylko odpowiednie uchwały w Radzie Miasta Pruszkowa i Brwinowa a następnie wystąpienie o Zezwolenie na Realizację Inwestycji Drogowej (tzw. ZRID) do Starosty Pruszkowskiego (nota bene – przychylnie spoglądającego na projekt). Wszystko wskazywałoby na to, że inwestycja doczeka się rychłej realizacji…
Za, a nawet przeciw
W pierwszych miesiącach 2019 roku odbył się Konwent Gmin Powiatu Pruszkowskiego, podczas którego włodarz Brwinowa, Arkadiusz Kosiński, wygłosił prezentację szczegółowo traktującą o planowanej inwestycji. Zadeklarował wtedy, że w styczniu 2019 roku Prezydent Pruszkowa Paweł Makuch podtrzymał w mocy postanowienia wstępnych porozumień zawartych między gminami za kadencji Prezydenta Starzyńskiego.
Sprawy przybrały nieoczekiwany obrót jesienią zeszłego roku. Wtedy to do Burmistrza Brwinowa wpłynęło pismo podpisane przez Prezydenta Pruszkowa, w którym czytamy (zachowano oryginalną pisownię – przyp. K.Ch):
“(…) odnosząc się do wniosku dotyczącego pokrycia przez Miasto Pruszków kosztów wykupu gruntów pod drogę, której zarządcą będzie Burmistrz Gminy Brwinów z przykrością pragnę zauważyć, że zakres informacji, który posiadamy jest niewystarczający do podjęcia współpracy ze względu na brak wspólnych działań przy opracowaniu projektu.”
Oznacza to nie mniej i nie więcej jak tyle, że Prezydent Pruszkowa najprawdopodobniej postanowił odstąpić od zawartego wcześniej porozumienia.
Dobrze, będzie prawoskręt
Główną linią obrony stanowiska Pawła Makucha był brak partycypacji Miasta Pruszkowa w przygotowaniu projektu. Jak wskazał Prezydent w przytaczanym dokumencie, władze nowej kadencji chciałyby mieć większy wpływ na kształt realizowanej inwestycji, w tym możliwość wniesienia uwag dotyczących, cyt. “choćby np. optymalizacji szerokości pasa drogowego”.
Arkadiusz Kosiński przystał na to licząc na zaspokojenie żądań partnerów, a przez to na sprawną finalizację przedsięwzięcia. Po serii konsultacji strona pruszkowska zaproponowała, aby w ciągu ulicy Domaniewskiej, tuż za zjazdem z Autostrady A2, powstał prawoskręt dla samochodów zjeżdżających z trasy w stronę Brwinowa.
Pomysł ten wzbudził zdziwienie zainteresowanych obserwatorów z dwóch powodów. Po pierwsze – analizując natężenie ruchu na ulicy Domaniewskiej w kierunku Brwinowa można łatwo dojść do wniosku, że zwykle nie powstają tam znaczniejsze zatory, co z kolei sugerowałoby, że prawoskręt w tym miejscu byłby raczej zbędny. Po drugie – jego budowa miałaby przebiegać tuż obok znajdującego się nieopodal zbiornika retencyjnego. Zmiana projektu w zakresie proponowanym przez władze Pruszkowa spowodowałaby zatem konieczność ponownego uzgodnienia z Wodami Polskimi. A to z kolei oznacza przesunięcie realizacji inwestycji w czasie. W najgorszym przypadku – nawet do kolejnej perspektywy budżetowej.
Gmina Brwinów uległa presji wywieranej przez partnerów z Pruszkowa decydując, że priorytetem jest doprowadzenie do realizacji przedsięwzięcia. Władze naszego miasta osiągnęły swój cel, jednak otwartym pozostaje pytanie – czy było nim faktycznie zapewnienie płynnego skrętu w prawo samochodom zjeżdżającym wiaduktem z autostrady, czy też maksymalne odsunięcie inwestycji w czasie, a mówiąc prościej – zwyczajna obstrukcja?
Przedsiębiorcy tracą cierpliwość
W powszechnym obiegu krążą argumenty mówiące, że Pruszków nie powinien angażować własnych środków w budowę drogi rozwiązującej przede wszystkim problemy mieszkańców Brwinowa. A tak właśnie usiłuje się przedstawić projekt budowy łącznika. Jeśli Arkadiusz Kosiński koniecznie chce, aby inwestycja doszła do skutku – niech robi ją sam! – zdają się głosić stronnicy Pawła Makucha.
Innego zdania są przedsiębiorcy obszaru przemysłowego Pruszkowa i Brwinowa, którzy już dwa lata temu zaangażowali się we wsparcie budowy “łącznika”. Według nich, odciążenie wjazdu na autostradę A2 od strony Żbikowa przyniesie proste do zmierzenia i wyliczenia przełożenie na pracę ich firm. Tiry z centrów logistycznych na Gąsinie, które dziś tracą cenny czas w korkach na ulicy Żbikowskiej, będą wjeżdżać na trasę płynniej, niż gdy zmuszone są oczekiwać na wjazd wspólnie z pojazdami nadjeżdżającymi od strony Brwinowa.
“Sytuacja pogorszy się, gdy w okolicy powstanie nowe centrum logistyczne Panattoni Europe.” – mówi Wojciech Pstrokoński, przedstawiciel Inicjatywy Przedsiębiorców Obszaru Przemysłowego Pruszkowa i Brwinowa – “Będzie tam około 40 nowych doków, co efektywnie przełoży się na kilkadziesiąt lub nawet sto kolejnych ciężarówek codziennie próbujących wydostać się z Gąsina. Jeśli nie odkorkujemy żbikowskiego wjazdu na A2, sytuacja stanie się dramatyczna”.
Pruszkowscy i Brwinowscy inwestorzy nie obawiali się o pomyślny przebieg inwestycji aż do 2019 r., gdy napotkali znaczący opór ze strony władz Pruszkowa. Od tamtej pory angażują się w coraz intensywniejsze działania na rzecz przyspieszenia prac nad przedsięwzięciem. Do utworzonej przez nich inicjatywy zaczęły przyłączać się kolejne, zaniepokojone obrotem spraw firmy. Do dziś “Inicjatywa” stała się w pełni reprezentatywnym głosem przemysłowców z Gąsina. Nie trzeba dodawać, że pruszkowska propozycja rozbudowania projektu o dodatkowy prawoskręt raczej nie jest im po drodze.
Chwila prawdy
Od połowy 2019 roku zorganizowano szereg spotkań władz Pruszkowa, Brwinowa, przedstawicieli Starostwa Powiatowego, Województwa i przedsiębiorców (w niemal każdej możliwej konfiguracji). Celem było uzgodnienie satysfakcjonującego dla wszystkich planu działań w sprawie łącznika, po zgłoszeniu przez nowych włodarzy miasta swoich zastrzeżeń. Do tej pory nie udało się osiągnąć konstruktywnego porozumienia.
Kolejna okazja nadarzy się już w najbliższy poniedziałek. Podczas posiedzenia Komisji Infrastruktury Rady Miasta Pruszkowa dojdzie do konfrontacji władz Pruszkowa z Burmistrzem Brwinowa, Arkadiuszem Kosińskim. Na miejscu obecni będą również przedstawiciele inwestorów, którzy zapewne będą chcieli przedstawić swój punkt widzenia. Być może okoliczności te doprowadzą do znaczącego przełomu w sprawie.
Posiedzenie komisji rozpocznie się o godzinie 17:00 w gmachu Urzędu Miasta Pruszkowa.