Kto ukradł pomnik przyrody?
Jakub DOROSZ-KRUCZYŃSKI
Deszczowe lato spowodowało, że w Malichach doszło do nieszczęścia. Rosnący nad Utratą dąb, mający status pomnika przyrody, przewrócił się. Prawdopodobną przyczyną było nadmierne podmycie brzegu rzeki. Ot niszczycielskie działanie sił przyrody jakich wiele i nie byłoby w tym nic interesującego gdyby nie fakt, że po przewróceniu się dąb zniknął w tajemniczych okolicznościach.
Problem został zauważony na forum mieszkańców Malich. Wzbudził także zainteresowanie Arka Gębicza – prezesa stowarzyszenia "Za Pruszków!" Na poniedziałkowym posiedzeniu komisji gospodarki komunalnej społecznik zapytał o usunięcie drzewa naczelniczkę wydziału ochrony środowiska Elżbietę Garczyńską. W odpowiedzi wyjaśniła, że status pomnika przyrody nie został zdjęty z drzewa i magistrat nie zlecał jego usunięcia. Co więcej - naczelnik była wyraźnie zaskoczona informacją o tym fakcie.
Następnego dnia Gębicz przedstawił opinii publicznej swoje spojrzenie na problem – jego zdaniem w Malichach mogło dojść do przestępstwa w postaci kradzieży drewna i zniszczenia pomnika przyrody. Jego post wzbudził wiele kontrowersji. Zdaniem części mieszkańców problem został wyolbrzymiony i takie stawianie sprawy jest typowym "czepialstwem".
Jakub Dorosz-Kruczyński: Wygląda na to, że przypuszczenia Arka Gębicza, że w Malichach mogło dojść do przestępstwa nie są bezpodstawne.
Ponieważ problematyka pomników przyrody jest obecnie w Pruszkowie sprawą często dyskutowaną (na dzisiejszej sesji Rada Miasta powinna rozpatrywać obywatelski projekt uchwały w sprawie ustanowienia trzech pomników przyrody na skwerze przy rogu ulic H. Sienkiewicza i T. Kościuszki) redakcja zpruszkowa.pl postanowiła sprawdzić jak może wyglądać kwalifikacja prawna samowolnego usunięcia przewróconego pomnika przyrody.
Status pomników przyrody regulują przepisy ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (t.j. Dz. U. z 2021 r. poz. 1098). Jak się okazuje, w myśl intencji ustawodawcy, obiekty te stanowią walor przyrodniczy dla otoczenia nawet gdy dojdzie do ich wywrócenia.
Ustanowienie i zniesienie pomnika przyrody wymaga uchwały rady gminy. Jednym z głównych zakazów jakimi rada gminy może objąć pomnik przyrody jest zakaz niszczenia takiego obiektu. Przepisy ustawy przewidują także, że na terenach niezabudowanych, jeżeli nie stanowi to zagrożenia dla ludzi lub mienia, drzewa stanowiące pomniki przyrody podlegają ochronie aż do ich samoistnego, całkowitego rozpadu.
Maliszański dąb przewrócił się. Nie uległ jednak samoistnemu i całkowitemu rozpadowi. Mimo przewrócenia się drzewo nie zostało zniszczone w wyniku naturalnych procesów. Można nawet przypuszczać, że teoretycznie istniała możliwość spionizowania obiektu, która mogła (ale nie musiała) doprowadzić do jego rewitalizacji.
W świetle ustawy o ochronie przyrody umyślne zniszczenie pomnika przyrody jest wykroczeniem za które grozi kara grzywny lub aresztu.
Arek Gębicz podniósł jeszcze jeden wątek w sprawie – możliwość popełnienia przestępstwa kradzieży. Jak wiadomo drewno, zwłaszcza dębowe, jest cennym surowcem. Całkowita wartość drewna pozyskanego z powalonego dębu jest ciężka do oszacowania – zależy od objętości surowca i celu na jaki drewno zostało przeznaczone. Warto jednak odnotować, że korzyści jakie uzyskała osoba, która usunęła dąb, mogą wahać się od kilku tysięcy złotych (jeżeli drewno przeznaczono na opał) do przeszło stu tysięcy złotych (jeżeli drewno przeznaczono do wyrobu mebli z drewna).
Przestępstwo kradzieży opisuje art. 278 kodeksu karnego. W omawianej sprawie w grę mogłaby wchodzić tzw. „kradzież w typie podstawowym” (art. 278 § 1 k.k.), która jest przestępstwem ściganym z oskarżenia publicznego i za które grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Warto wyjaśnić, że w rozumieniu art. 278 § 1 k.k. rosnące drzewo było częścią gruntu na jakim się znajdowało. Maliszański dąb (póki rósł) był własnością miasta. Po przewróceniu zaś przeistoczył się w drewno, w sensie prawnym stając się pożytkiem z gruntu i własnością jego właściciela. Tym samym kradzieży dębu dokonano na szkodę miasta Pruszkowa.
Wreszcie może pojawić się pytanie, czy można odpowiadać jednocześnie za wykroczenie (zniszczenie pomnika przyrody) i przestępstwo (kradzież drewna)? Odpowiedź brzmi: można. Kwestię zbiegu wykroczenia z przestępstwem reguluje art. 10 kodeksu wykroczeń. Zasadniczo jeżeli czyn będący wykroczeniem wyczerpuje zarazem znamiona przestępstwa, orzeka się za przestępstwo i za wykroczenie, z tym że jeżeli orzeczono za przestępstwo i za wykroczenie karę lub środek karny tego samego rodzaju, wykonuje się surowszą karę lub środek karny.
Wygląda więc na to, że przypuszczenia Arka Gębicza, że w Malichach mogło dojść do przestępstwa, nie są bezpodstawne. Jest bardzo prawdopodobne, że jakaś osoba zaznajomiona w wartości dębiny osoba postanowiła „pomóc miastu” i usunąć na własną rękę powalone drzewo. Szkoda, że naruszyła przy tym szereg przepisów prawa, działała na szkodę środowiska naturalnego i Miasta Pruszkowa.
W całej sprawie najbardziej dziwi fakt, że miejscy urzędnicy nie widzą problemu (a przynajmniej nie wskazywała na to ich reakcja na komisji). Opisywana sytuacja wskazuje również na to, że miasto nie panuje nad swoimi pomnikami przyrody. Pomimo dyskusji w mediach społecznościowych nikomu w magistracie nie przyszło do głowy by potraktować posty mieszkańców miasta jako poważną informację o problemie.
Urzędnicy nie palili się również do tego, by pomnik przyrody ratować lub z własnej inicjatywy zadbać o jego usunięcie zgodnie z przewidzianą prawem procedurą. Nikt również nie wykazał zainteresowania zgłoszeniem sprawy zniszczenia i kradzieży organom ścigania wysyłając w ten sposób czytelny sygnał do wszystkich, którzy w przyszłości będą chcieli potraktować pruszkowską przyrodę jako źródło szybkiego zarobku. Od teraz wiemy, że takie osoby mogą czuć się w naszym mieście bezpieczne.