Konrad Sipiera i Paweł Makuch mogą triumfować. Rzeź przyrody nad Utratą będzie kontynuowana
Projekt nazywany „Poprawą jakości środowiska”, a oznaczający de facto budowę ścieżki pieszo-rowerowej wzdłuż Utraty i zastępowanie naturalnej roślinności sztucznymi nasadzeniami – z których część po krótkim czasie usycha – zostanie zrealizowany. Nie pomógł protest mieszkańców Malich i Tworek na sesji Rady Miasta Pruszkowa (pisaliśmy o nim TUTAJ). Nie pomogły prośby, wręcz błagania pod adresem Pawła Makucha i Konrada Sipiery. Nie pomogło spotkanie w terenie, nad Utratą w Malichach (TUTAJ relacja) – władze Pruszkowa nie podjęły na nim żadnych wiążących ustaleń, nie wstrzymały wycinki przyrody.
Jedyne, co prezydent Makuch miał obiecać mieszkańcom, to że część sadzonek wierzby, które pojawiły się dziesiątkami w miejscach, gdzie wierzby nigdy nie było, w miejsce naturalnych bujnych łąk, zostanie… gdzieś przesadzona jesienią. Obiecał to ustnie, bo żaden protokół ze spotkania nie powstał.
Urząd Miasta Pruszkowa, który tak ochoczo relacjonuje w mediach społecznościowych każdą wizytę prezydenta w przedszkolach, rozdającego dzieciom gadżety z własnym imieniem i nazwiskiem, o ustaleniach poczynionych na spotkaniu nie zająknął się nawet słowem. Bo tych ustaleń tak naprawdę nie było i nie ma.
Nie pomagają też codzienne wezwania do zatrzymania inwestycji, którą maliszanie określają jako: „rzeź przyrody”. Internetowe forum dyskusyjne osiedla zapełniają relacje pokazujące skalę degradacji cennych przyrodniczo terenów.
W poniedziałek 10 lipca na placu budowy zjawił się przedstawiciel urzędu Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (MWKZ), zaalarmowanego przez prezesa stowarzyszenia Za Pruszków! Arkadiusza Gębicza. Przyjechał obejrzeć artefakty, które maszyny budowlane wykopują podczas oczyszczania brzegów Utraty z roślinności – podejrzewano, że mogą liczyć nawet dwa tysiące lat!
O efektach wizyty jeszcze tego samego dnia z entuzjazmem poinformował fejsbukowy profil Miasta Pruszków. „(…) Zgodnie z decyzją MWKZ prace będą kontynuowane. W związku ze złożonym doniesieniem o rzekomym odkryciu archeologicznym w spotkaniu wziął również udział przedstawiciel z Wydziału Archeologii. Prace mogą być kontynuowane bez żadnych przeszkód. Urząd Miasta Pruszkowa wystąpi do MWKZ z wnioskiem o wydanie pozwolenia na przeprowadzenie badań archeologicznych, co jest równoznaczne z nieprzerwanym prowadzeniem prac budowlanych przy jednoczesnym nadzorze archeologicznym”.
Post niemal natychmiast polubił wiceprezydent Pruszkowa Konrad Sipiera, który odpowiada za miejskie inwestycje.
Robert Wyrostkiewicz: To przykład, jak bardzo można kłamać
Co komunikat urzędu miasta oznacza w praktyce? Skomentował go Robert Wyrostkiewicz – dziennikarz, archeolog, muzealnik, na co dzień mieszkaniec Sulejówka, który zaangażował się w próbę zatrzymania kontrowersyjnej inwestycji w Pruszkowie. Oto co napisał Wyrostkiewicz:
„Słuchajcie!!! Jeśli umiecie się skupić przez dwie minuty, to pokażę Wam jak bardzo można kłamać (manipulować). Prezydent Pruszkowa #Paweł Makuch dał tego popis, a może bardziej jego zastępca, który de facto rozdaje tam karty, #Konrad Sipiera Zastępca Prezydenta Miasta Pruszkowa.
Dla przypomnienia. Mieszkaniec Pruszkowa, Arkadiusz Gębicz, znajduje ceramikę i przedmiot metalowy. Pisze do mnie, jadę, stwierdzam, że to zabytki sprzed około 2000 lat. Nie ma mowy o pomyłce. Dojeżdża Andrzej Praga (przez lata mieszkaniec Pruszkowa i miłośnik historii – przyp. red.), przypadkowi mieszkańcy, wszyscy widzą to co JEST. Wystarczy tu wiedza z I roku archeologii. Zdjęcia fibuli i ceramiki widziało też wielu archeologów. Nie ma dyskusji. Do tego zgłaszamy do konserwatora zabytków (MWKZ), że obok inwestycji stoi kurhan lub gródek wczesnośredniowieczny. Nie ma wątpliwości, że obiekt ten jest usypany ręką ludzką. Archeolodzy (naukowcy), w tym profesor archeologii (szanowna prof. Joanna Kalaga) mówią mi: walcz o to! To jest odkrycie! A to wszystko dzieje się na inwestycji, której nie chce baaardzo wielu mieszkańców i prawie cała rada miasta, ale chce prezydent Makuch. I oto pan prezydent dzisiaj miał na głowie archeologa z MWKZ (ci lubią Makucha, z tego co wiem, i to bardzo, ale ceramika leży, muszą jakoś wybrnąć). Po oględzinach Makuch za sprawą fanpage'a Miasto Pruszków informuje tryumfalnie, że zgodnie z decyzją MWKZ prace będą kontynuowane, bo to „rzekome odkrycie”. Pisze sam czy przez swoich ludzi, ale używa hiper manipulacji (…)
Kto czyta szybko pomyśli tak: byli, nic nie znaleźli, rzekome odkrycie, można dalej wyprowadzać koparki. Kto jednak czyta wolno, zobaczy coś odmiennego: byli, potwierdzili, że jest tu materiał archeologiczny na powierzchni, nakazali wystąpić na piśmie o badania archeologiczne, pozwolili dalej działać, ale już z nadzorem archeologa przy koparkach. Jest różnica?
Widzicie, wszystko można opisać tak, żeby postawić na swoim. To erystyka. To coś, czym się głęboko brzydzę...
Odkrycie jest prawdziwe, panie prezydencie, podobnie jak kawałki czaszek, miednic, kręgosłupów, które mam nadzieję, że znaleźliście tak samo jak ja...
Drodzy moi, nie dajcie się nabierać manipulantom i politykom od populistycznych wpisów! Są w tym kraju jeszcze ludzie, którzy potrafią czytać ze zrozumieniem” – kwituje Robert Wyrostkiewicz.
Jakie płyną wnioski?
Komunikat miasta oznacza też, że Paweł Makuch oraz Konrad Sipiera nie mają zamiaru spełnić woli mieszkańców, choćby mieli przeciwko sobie całe miasto – inwestycja nad Utratą będzie kontynuowana. Naturalna roślinność nadal będzie karczowana. Łąki kwietne – likwidowane. Naturalne dywany mocnej trawy – zrywane. Z tą różnicą, że teraz odbywać się to będzie pod nadzorem archeologa.
Czy to szaleństwo można jeszcze jakoś zatrzymać? – kierujemy pytanie do Arkadiusza Gębicza. – Mógłby to zrobić wojewoda – odpowiada aktywista. – W grę wchodzi jeszcze interpelacja poselska w Sejmie. I ściągnięcie na miejsce ogólnopolskich stacji telewizyjnych, żeby cała Polska zobaczyła, jak w Pruszkowie traktuje się dziedzictwo historyczne, zabytki i naturalną, wspaniałą przyrodę.
Czy wojewoda zatrzyma inwestycję? Aby tak się stało, musiałby uchylić pozwolenie na budowę wydane przez starostę pruszkowskiego Krzysztofa Rymuzę. Pytanie jest raczej z gatunku retorycznych. Wojewoda to polityk PiS, powołany przez premiera z PiS. Do tej samej partii należy wiceprezydent Pruszkowa Konrad Sipiera i jego ojciec, poseł Zdzisław Sipiera – niezwykle chętnie pozujący do zdjęć w Pruszkowie przy okazji rozmaitych świąt i wydarzeń miejskich, który przyszedł nawet na sesję absolutoryjną Rady Miasta Pruszkowa wyrazić swoje uznanie dla ciężkiej pracy prezydenta Makucha. Dodajmy jeszcze tylko, że wojewódzkiego konserwatora zabytków, który również mógłby wstrzymać prace, ale tego nie zrobił, powołuje… wojewoda.
List otwarty do Pawła Makucha i Konrada Sipiery
Aktywistka Małgorzata Kochańska, kojarzona z PiS (w ostatnich wyborach startowała bez powodzenia do rady miasta z komitetu tej partii, później odmówiła objęcia mandatu po Macieju Roszkowskim, gdy ten odszedł z rady na stanowisko prezesa spółki TBS Zieleń Miejska), prowadzi na Facebooku profil Małgorzata Kochańska w Pruszkowie, na którym recenzuje poczynania prezydentów oraz rady miasta. We wtorek opublikowała list otwarty – wzywa w nim władze Pruszkowa do opamiętania i zakończenia wewnętrznych konfliktów dotyczących kompetencji decyzyjnych.
Do prezydenta Pawła Makucha Kochańska apeluje: „Ludzie widzą ten wasz konflikt, słyszą te kłótnie, poczta pantoflowa działa. Nie warto tej różnicy zdań chować pod dywan ani firmować, bo to tylko na Pana niekorzyść działa. I po co to Panu, potem na lata zostanie, bez sensu i zdrowia szkoda. Pan niech też zbierze myśli i zrobi co trzeba (to nawiązanie do niedawnego postu Konrada Sipiery, w którym ten informował mieszkańców, że… relaksuje się i zbiera myśli – przyp. red.). Ma Pan okazję, nie wiadomo czy w kolejnych latach taka będzie. Proszę jasno komunikować kto w jakiej sprawie podejmuje decyzje (…) Pruszków staje się symbolem niezrozumiałych działań i tajemniczych związków”.
Do wiceprezydenta Sipiery Kochańska zwraca się szczególnie stanowczo: „To co powiem, nie będzie przyjemne. Wiem, że ma Pan duże ambicje i jakieś zaplecze polityczne. Ale pozwolę sobie wyrazić opinię, że Pana zachowanie i arogancja kompromitują formację, którą Pan rzekomo reprezentuje i która Pana pośrednio umieściła na tym ważnym stanowisku. To przez takie zachowania jak Pańskie, muszę jakieś publiczne deklaracje składać, bo wstyd mi, że popierałam Pana w 2018 i chwilę później. Chyba wie Pan, że te naciski, te działania na granicy przyzwoitości nie będą wiecznie ukryte. Mnie to już nie martwi, że budujecie w praktyce niezadowolenie społeczne. Ale pana formacja realnie na tym traci i może Pan tylko sobie podziękować, bo to skutki Pana roli i decyzji (…) Przepraszam, Pan się uważa za polityka, czy Pan na pewno wie co robi i jakie są skutki, właśnie polityczne i wizerunkowe, jednej umowy? O finansowych nie wspomnę bo może się okazać, że nie tylko będzie dewastacja cennego terenu, ale trzeba będzie zwracać dotacje, liczy się Pan z tym? Będą straty na całej linii. Dobrze, że Pan zbiera myśli. Byle skutecznie. Życzę dobrej zmiany”.
Co na to prezydent z zastępcą?
Paweł Makuch i Konrad Sipiera zachowują się, jakby konfliktu z mieszkańcami nie było. Na krytyczne uwagi, pytania, prośby, publiczne wezwania do interakcji z ludźmi – nie odpowiadają. Wiceprezydent we wtorek w mediach społecznościowych informował, że pojechał do fabryki doglądać produkcji prefabrykatów, które posłużą do przebudowy Szkoły Podstawowej nr 3. Zaś prezydent nakręcił filmik, w którym zachęca mieszkańców do korzystania z letnich atrakcji. – Każdego dnia przygotowaliśmy jakieś wydarzenie – mówi (i nie chodzi mu raczej o wycinkę nad Utratą). Profil Miasto Pruszków zaprasza na koncert, spacer po mieście oraz do biblioteki. Prezentuje też wiceprezydenta wizytującego fabrykę. I na koniec „poseł tej ziemi” Zdzisław Sipiera. We wtorkowym poście na Facebooku pokazuje artykuł z tygodnika „Sieci”, w którym opowiada, co pakuje do walizki na wakacyjny wyjazd. Z lektury dowiadujemy się, że zabiera wodę toaletową Hermes, sprzęt z jabłuszkiem, rolki, kask oraz mikrofon z głośnikiem na wypadek spotkania wyborców.
Archeolog Robert Wyrostkiewicz działania władz Pruszkowa skomentował następująco: „Moim zdaniem SKANDAL!!! Koparki rozwalają stanowisko z okresu wpływów rzymskich i wydłubują duże fragmenty czaszek z pochówków XIX-wiecznych (…) Pruszków to czasami odmienny stan świadomości”. Ten komentarz chyba najlepiej opisuje to, co właśnie dzieje się w naszym mieście.