Koniec stacjonarnych sesji, radni wracają do zdalnych obrad. Czyżby ucieczka przed mieszkańcami?
W poniedziałek na wniosek prezydenta Pruszkowa Pawła Makucha odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Miasta Pruszkowa. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych punktów w porządku obrad było przyjęcie uchwały w sprawie zawieszenia – na razie do końca maja – stacjonarnych sesji i przeniesienia ich na platformę internetową Zoom. Projekt uchwały odczytał przewodniczący rady Krzysztof Biskupski (SPP). Próbę uzasadnienia podjął zaś wiceprzewodniczący Piotr Bąk (KO).
– Uchwałę podejmujemy, bo w urzędzie miasta stwierdzono zwiększone zachorowania na COVID-19, chodzi o to aby zapewnić bezpieczeństwo pracowników, radnych i innych osób – powiedział Bąk. Odniósł się też do komentarzy, które od kilku dni pojawiają się w mediach społecznościowych. – Nie odczuwam tego jako uciekanie za monitor, jestem gotowy spotykać się stacjonarnie, ale covid był jednym z czynników, które spowodowały wysoką śmiertelność – mówił. Dodał, że z uwagi na sytuację sanitarną prezydent podjął decyzję o wprowadzeniu pracy rotacyjnej w różnych wydziałach urzędu.
Jednak gdy radna Anna-Maria Szczepaniak (niezrzeszona) zapytała prezydenta o liczbę zachorowań na COVID-19 w urzędzie, nie uzyskała odpowiedzi, gdyż takie statystyki nie są prowadzone. Ewa Białaszewska (PiS) z kolei dopytywala, czy nie wystarczyłaby praca radnych w trybie zdalnym tylko przez miesiąc. – Przecież lekarze diagnozując covid wypisują 5 dni zwolnienia, mówiąc, że potem zakaźności już nie ma – mówiła Białaszewska.
Nie doczekała się jednak odpowiedzi, bo dyskusja została ucięta – radny Mieczysław Maliszewski (SPP) złożył formalny wniosek o jej zakończenie i został on przyjęty. W ostatecznym głosowaniu uchwała o zawieszeniu obrad stacjonarnych przeszła głównie dzięki radnym SPP. Za przeniesieniem obrad w tryb zdalny zagłosował prawie cały klub (Krzysztof Biskupski, Karol Chlebiński, Eugeniusz Kulpa, Olgierd Lewan, Mieczysław Maliszewski, Grzegorz Margas, Józef Moczuło i Józef Osiński), wsparła ich dwójka radnych KO (Piotr Bąk i Dorota Kossakowska) oraz niezrzeszeni: Anna Wasielewska i Andrzej Kurzela. Przeciwni przenoszeniu prac do online'u byli radni PiS (Ewa Białaszewska, Dariusz Krupa, Kazimierz Mazur, Paweł Zagrajek), niezrzeszeni: Anna-Maria Szczepaniak oraz Grzegorz Szachogłuchowicz, a także Jacek Rybczyński z klubu SPP oraz Małgorzata Widera z KO. Dwóch wstrzymało się od głosu: Edgar Czop oraz Jakub Kotelecki – obaj niezrzeszeni.
Choć Piotr Bąk omawiając uchwałę mówił o sytuacji covidowej, uwagę zwraca sekwencja ostatnich wydarzeń. Na poprzedniej, styczniowej sesji rady miasta zjawili się mieszkańcy-aktywiści, którzy wytknęli radnym z Komisji Prawa, szczególnie Olgierdowi Lewanowi, kardynalne błędy w projekcie nowelizacji statutu miasta, a także próby pisania prawa pod siebie. Z krytyką mieszkańców spotkało się też desygnowanie Lewana do prezydium rady, które oznaczało nierespektowanie zasady parytetów politycznych i ogólnie idei demokracji (pisaliśmy o tym TUTAJ i TUTAJ). Zawieszenie stacjonarnych sesji oznacza w praktyce istotne ograniczenie mieszkańcom możliwości uczestnictwa w nich i kontrolowania uczciwości podejmowanych decyzji, zainteresowani zmuszeni są „wdzwaniać się”, by wygłosić komentarz, który po pierwsze z powodu ograniczeń technicznych bywa niezrozumiały, a po drugie radni niechętnie się do niego ustosunkowują.
Komentarz autora:
Z respektowaniem reguł demokracji w Pruszkowie jest słabo, o czym regularnie piszemy w portalu zpruszkowa.pl. Prowadzona od kilku miesięcy walka mieszkańców o jawność życia publicznego spotkała się z, delikatnie mówiąc, niechętnym przyjęciem ze strony niektórych radnych. Piotr Bąk z Koalicji (nomen omen) Obywatelskiej w oficjalnej korespondencji pisał o mieszkańcach jako grupie „kilku Panów” stosujących siłę, którym brakuje logicznych argumentów i próbują narzucać swoje stanowisko (tymczasem jawność pracy radnych zagwarantowana jest w samej Konstytucji RP i opisana w kilku ustawach). Decyzja o przeniesieniu sesji do internetu to kolejny krok w tył w urzeczywistnianiu idei transparentności i krzewieniu postaw obywatelskich.
Rzeczywistość jest dziś taka: biura, urzędy, w tym Urząd Miasta Pruszkowa, pracują, dzieci chodzą do szkoły, transport miejski działa, sklepy są otwarte, targowisko funkcjonuje normalnie, zwykli mieszkańcy jeżdżą do pracy (choć bywa stosowany tryb hybrydowy). Tymczasem radni Pruszkowa wolą obradować zamknięci w mieszkaniach, choć wystarczyłoby zaopatrzyć się w najbliższej aptece w maseczki, gdyby któryś odczuł taką potrzebę.
Czy COVID-19 to dla radnych, szczególnie SPP, wygodna wymówka, aby unikać mieszkańców własnego miasta? Wyniki poniedziałkowego głosowania wyraźnie na to wskazują.