Komunikacja miejska w Pruszkowie pogrąża się w chaosie. To wygląda, jakby nikt nad nią nie panował

Organizacja sprawnego transportu publicznego nigdy nie była domeną władz Pruszkowa, ale to, co dzieje się w ostatnich tygodniach, można określić jako: chaos, bałagan i lekceważenie pasażerów.
O niezapowiedzianej i utrzymywanej w tajemnicy decyzji o zawieszeniu kursowania linii ZTM 817 pisaliśmy już dwukrotnie. Spotkała się ona ze zmasowaną krytyką i sprowokowała pytania o sposób traktowania mieszkańców przez ekipę Piotra Bąka oraz styl zarządzania miastem, uderzający w interesy ludzi potrzebujących po prostu dojechać rano do pracy. Tymczasem sprawa 817 wydaje się, że jest elementem większego problemu – dezintegracji bieżącego zarządzania transportem w mieście.
Pierwszym symptomem, że coś w urzędzie dzieje się nie tak, było sprawa zamknięcia dla ruchu ulicy Dolnej w Malichach. Miasto poinformowało o tym pod koniec maja. W komunikacie zabrakło jednak informacji, że na około 2 miesiące mieszkańcy Malich stracą aż dwie linie autobusowe, z których korzystali w dojazdach do pracy czy po prostu, żeby coś załatwić. Chodzi o 62 oraz 97 – obie uruchamiane przez Grodziskie Przewozy Autobusowe. Pruszków co prawda nie jest członkiem związku GPA (należy do niego powiat pruszkowski), ale nie zwalnia to władz miasta z powinności przedyskutowania zmian z przewoźnikiem i zaproponowania mieszkańcom jakiejś alternatywy. W tym przypadku urząd zapewne uznał, że to nie jego problem i niech mieszkańcy radzą sobie sami.
Jeśli uznać, że problem Malich jest marginalny z punktu widzenia polityki transportowej miasta (bo do Malich cały czas dojeżdża miejska linia nr 5), to kolejne decyzje osób odpowiedzialnych za transport publiczny budzą co najmniej zdumienie. Otóż w środę 9 lipca zamknięty zostanie tunel pod torami PKP w ulicy Działkowej. Powód? Budowa ronda na skrzyżowaniu ulic Południowej i Błońskiej na Gąsinie. Tunelem kursują autobusy linii 4. To linia zaprojektowana przede wszystkim jako połączenie pozwalające dostać się z Gąsina do WKD Pruszków i centrum miasta. Co zrobił urząd? Jak wynika z komunikatu opublikowanego przed weekendem, przygotowano objazd, w którym 4 co prawda wyrusza z Gąsina, ale… nie dojeżdża już pod WKD! Jaki sens ma taka trasa? Jakie analizy legły u podstaw złamania schematu transportowego, zakładającego dowożenie mieszkańców do ważnych punktów przesiadkowych? Na pytanie zamieszczone pod postem Miasta Pruszków odpowiedzi nie uzyskaliśmy.
Jakby bałaganu było mało, w chaosie informacyjnym pogrążyła się również linia 6 – jedna z najpopularniejszych w Pruszkowie, łącząca miasto z Ożarowem Mazowieckim i jako jedyna przejeżdżająca przez Żbików niemal całą ulicą 3-go Maja. Otóż Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich w poniedziałek 7 lipca rusza z pracami drogowymi, wymagającymi zamknięcia skrzyżowania ulic Poznańskiej i 3-go Maja. Miasto postanowiło więc częściowo wycofać ze Żbikowa linię 6, przez kilka tygodni przystanki Mostowa, Granitowa i Kościół w kierunku Ożarowa oraz przystanki Kościół, Ciechanowska i Mostowa w kierunku centrum Pruszkowa nie będą obsługiwane.
Decyzję o wyłączeniu trzech przystanków od biedy można zrozumieć, choć warto by zadać prezydentowi Piotrowi Bąkowi pytanie, dlaczego mieszkańcom Żbikowa nie zaproponowano żadnej alternatywy (można przecież stworzyć linię uzupełniającą 6 BIS choćby tylko w dni robocze i na skróconej trasie Żbików Kościół – PKP Pruszków). Ciężko jednak zrozumieć, dlaczego informację o zmianach urząd opublikował tylko na Facebooku. Próżno szukać jej na oficjalnej stronie miasta (a jest tam zakładka o zmianach w komunikacji). Co więcej, jeszcze w dniu wycofania linii 6 z części Żbikowa na stronie znajdowały się nieaktualne rozkłady uwzględniające przejazd 6 przez cały Żbików. Widok ludzi czekających na przystankach na autobus, który nie przyjeżdża, nie powinien więc w poniedziałek dziwić.
Komentarz autora:
Piotr Bąk bulwersującą mieszkańców decyzję o zawieszeniu linii 817 motywował racjonalizacją wydatków. Do redakcji zaczęły spływać komentarze, że gdyby prezydent, zamiast wycinać autobusy, ograniczył liczbę swoich zastępców z dwóch do jednego albo po prostu zlikwidował wydział odpowiedzialny za nadzór nad komunikacją miejską (bo co to za wydział, który zwija komunikację zamiast ją rozwijać, notabene ten wydział nazywa się Rozwoju Miasta – to nie jest żart), to pieniądze na transport publiczny szybko by wygospodarowano. Bajzlu z bieżącym nadzorem nad komunikacją wytłumaczyć „racjonalizacją” jednak się nie da. Piotr Bąk obiecywał w kampanii przywrócić Pruszków mieszkańcom. Minął rok jego rządów, a sprawy idą w kierunku dokładnie przeciwnym.