Katowice wprowadzają “podatek od pustostanów” - czy Pruszków powinien zrobić to samo?
.png?key=full-jpg)
Katowice uznały, że mieszkania pozostające w rękach deweloperów powinny mieć naliczany podatek od nieruchomości jak dla działalności gospodarczej - 34 zł za metr kwadratowy. Władze wyszły z założenia (popartego wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego), że dopóki mieszkania nie znajdą nabywców, nie pełnią funkcji mieszkalnej, tylko są związane z prowadzeniem działalności gospodarczej.
Z tego względu stawka powinna być wyższa i to aż 30-krotnie. Co więcej, miasto domaga się od deweloperów korekty i zapłaty należnego podatku za ubiegłe 5 lat. Wprowadzenie podobnego rozwiązania rozważa także Kraków. Czy Pruszków powinien dołączyć do tego grona?
Nasze miasto deweloperką stoi. To, co widać gołym okiem na co dzień, robi jeszcze większe wrażenie po zajrzeniu do danych Głównego Urzędu Statystycznego. Pod koniec okresu PRL w Pruszkowie były 17394 mieszkania. U progu XXI wieku w Pruszkowie były już 21044 mieszkania. Według Narodowego Spisu Powszechnego z 2021 roku było ich już 31294, a pod koniec zeszłego roku - 34674 mieszkania. To nie koniec, bo w budowie lub planach są kolejne inwestycje.
Jaka część tych mieszkań stoi pusta? Według spisu z 2021, pustostany stanowią 9% ogółu mieszkań, czyli prawie 2900. Pamiętajmy jednak, że od tego czasu wiele się zmieniło - obostrzenia pandemiczne się skończyły, a do Polski (w tym do Pruszkowa) przybyło wielu Ukraińców uciekających przed wojną. Patrząc na ciemne okna i puste balkony w nowych blokach, ciężko nie odnieść wrażenia, że w znacznej części są one niezamieszkane.
Gdyby dzisiaj pustostany nadal stanowiły 9% ogółu mieszkań, byłoby ich około 3100. Policzmy zatem, o jakich wpływach do miejskiej kasy moglibyśmy mówić w przypadku Pruszkowa.
Przeciętna powierzchnia mieszkania w Pruszkowie to 62 metry kwadratowe. Zgodnie z obowiązującą stawką dla mieszkania (89 gr), kwota podatku wynosi w tym przypadku 55 zł. Gdyby zastosować stawkę dla działalności gospodarczej (29,73 zł), kwota podatku wzrosłaby do 1843 zł. Ponad 33-krotna różnica.
Każde 100 pustostanów mogłoby wnieść do budżetu miasta prawie 184 tysiące złotych. To więcej, niż miasto zaoszczędziło na wycofaniu na wakacje linii 817. Jak już wspomnieliśmy, pustostanów może być w mieście nawet kilka tysięcy. Żądając, podobnie jak Katowice, korekty podatku za okres 5 poprzednich lat, moglibyśmy załatać sporą część dziury budżetowej.
Czy coś może stać na przeszkodzie? Wydaje się, że tak, i nie są to deweloperscy lobbyści. Przeszkodą mogą być miejscy radni, którzy na ogół nie lubią podnoszenia podatków. Chyba, że zgrabnie nazywa się to “opłatą”, bo oporów przed podnoszeniem opłaty za wywóz śmieci radni nie mieli.
Przypomnijmy, jak wyglądał proces podnoszenia podatku od nieruchomości w zeszłym roku. Prezydent Piotr Bąk wyszedł z propozycją podniesienia wszystkich stawek o 15%. To nie spodobało się radnym, którzy, obok słowa podatek, odmienili słowa “grzech” i “kara” przez wszystkie przypadki. Radni wszystkich opcji zgodnie potępili łatanie dziury budżetowej pieniędzmi mieszkańców. Finalnie przegłosowano podniesienie stawki od mieszkań, ale tylko o 6%, stawki od działalności gospodarczych o 15% i reszty stawek o 10%.
Jest wrzesień, prawdopodobnie niedługo radni ponownie zasiądą do dyskusji o podatku od nieruchomości. Ministerstwo finansów podało w sierpniu nowe maksymalne stawki na 2026 rok. Dla mieszkań będzie to 1,25 zł, a dla działalności gospodarczych 35,53 zł za metr kwadratowy. Jeżeli radni nie chcą sięgać do kieszeni mieszkańców, mogą, z korzyścią dla nas wszystkich, sięgnąć do kieszeni deweloperów.
Na wyciągnięcie ręki mogą być miliony. Najpierw jednak miasto musi skutecznie ściągnąć bieżące podatki. Zgodnie z raportem o stanie gminy za 2024 rok, kwota zaległości za podatek od nieruchomości na dzień 31 grudnia 2024 wynosiła ponad 2,3 mln zł. Pod koniec 2023 roku było to prawie 5 mln zł.