Katarzyna Włodarczyk: Pozostajemy wierni własnym przekonaniom, a nie stołkom i zakulisowym układom
Wojna pomiędzy klubami Pruszków Obywatelski (PO) i Koalicja Obywatelska (KO) przybiera na sile. Świadkami jej ostatniej odsłony byliśmy w grudniu, kiedy to z inicjatywy Pruszkowa Obywatelskiego, wspieranego przez radnych Pruszkowskiej Wspólnoty Samorządowej (PWS), dwójka radnych KO: Magdalena Sawicka i Rafał Rogulski została odwołana z funkcji wiceprzewodniczących Rady Miasta Pruszkowa.
„Zamachu” dokonano z zaskoczenia i bez uzasadnienia, z naruszeniem zasad zapisanych w Statucie Miasta Pruszkowa (pisaliśmy o tym w artykule „Pruszkowska obywatelskość na wojnie z samą sobą – klub PO postanowił wyciąć radnych klubu KO”).
W miejsce odwołanych do prezydium rady trafiła radna PO Małgorzata Widera – jej wybór również oznacza niewypełnienie zapisów Statutu Miasta i stawia pod znakiem zapytania jego prawną skuteczność.
Dla przypomnienia, do rozłamu w 11-osobowym klubie Koalicji Obywatelskiej doszło we wrześniu. Opuściła go ósemka radnych: Łukasz Ruszczyk, Michał Maj, Julia Kossakowska, Maria Biernacka, Michał Lewandowski (objął mandat po Dorocie Kossakowskiej powołanej na stanowisko zastępcy prezydenta Pruszkowa), Dorota Smak, Jacek Rybczyński i Małgorzata Widera. Zawiązali klub o nazwie Pruszków Obywatelski.
Dziś klub Koalicji Obywatelskiej w radzie miasta liczy zaledwie troje radnych, są w nim Katarzyna Włodarczyk, Magdalena Sawicka i Rafał Rogulski. Ostatnia dwójka zasiadała w prezydium rady, ale w następstwie wniosku złożonego przez uciekinierów z klubu KO została stamtąd odwołana.
Nasz artykuł o wydarzeniach z grudniowej sesji Rady Miasta Pruszkowa wywołał w mieście falę komentarzy, jednak trudno znaleźć w nich pochwałę działań radnych PO i PWS. „Prawo? Statut? Dobre obyczaje? A po co to komu?”, „Słabe. Jednak następnym razem warto zapamiętać nazwiska i podziękować gdy będą podszywać się pod KO”, „Jeżeli przyszłość Pruszkowa zależy od garstki osób ogniskujących uwagę tylko na sobie, to będzie to mroczna i ponura przyszłość, a pewnie też i dość krótka”.
Jeden z najciekawszych komentarzy zamieściła internautka posługująca się nickiem Monia Magda: „Skoro wybrani przez mieszkańców radni miasta nie mogą się między sobą dogadać to w jaki sposób zamierzają realizować nałożone na nich przez ustawy samorządowe obowiązki? Twórcy pierwszej ustawy samorządowej z 1990 roku i kolejnej w 1998 nie o takiej roli samorządu miejskiego myśleli. Może lepiej by było zaczerpnąć dobre wzorce z samorządów terytorialnych z innych krajów, w których radni pracują społecznie i nie otrzymują wynagrodzenia. Ciekawe czy wtedy też nasi radni byliby tak aktywni”.
Zgodnie z zapowiedzią, oświadczenie odnoszące się do grudniowych wydarzeń opublikowała radna KO Katarzyna Włodarczyk. Już na wstępie przypomina, że pod koniec września ośmiu z jedenastu radnych postanowiło się z Koalicją Obywatelską rozstać. „Zrobili to z własnej woli i oczywiście nikt z radnych Koalicji Obywatelskiej ich do tego nie namawiał. O ich odejściu, tak samo jak Państwo, dowiedzieliśmy się z mediów społecznościowych, gdzie radni z nowo powstałego klubu opublikowali swoje zdjęcia z… prezydentem Pruszkowa” – pisze Włodarczyk. „Teraz nagle ci sami radni sugerują, że to my, Koalicja Obywatelska, opuściliśmy większościowe porozumienie ugrupowań w Radzie Miasta. Rozumiecie Państwo coś z tego?” – pyta retorycznie. I deklaruje: „My, radni Koalicji Obywatelskiej, nigdzie się nie wybieramy. Zostaliśmy wybrani z list Koalicji Obywatelskiej i to oznacza dla nas, że w tym ugrupowaniu powinniśmy pozostać do końca kadencji. Odejście byłoby zwyczajnym oszustwem. Pozostajemy wierni własnym przekonaniom i Waszemu głosowi, a nie stołkom i zakulisowym układom”.
Szanowni Państwo, Drodzy Mieszkańcy, Pod koniec września ośmiu z jedenastu radnych, których wybraliście w wyborach...
Opublikowany przez Katarzynę Włodarczyk - Radną Miastą Pruszkową Wtorek, 14 stycznia 2025
Radna przypomina, że po wyborach KO weszła w koalicję z Mazowiecką Wspólnotą Samorządową, przemianowaną potem na Pruszkowską Wspólnotę Samorządową. „Zawartej umowie koalicyjnej byliśmy wierni do samego końca, co potwierdzaliśmy nie raz w komunikacji między klubami. O tym, że Pruszkowska Wspólnota Samorządowa nie poczuwa się już do tej umowy, dowiedzieliśmy się z prasy. Również z prasy dowiedzieliśmy się o tym, że podobno odrzuciliśmy propozycję spotkania z klubami koalicyjnymi. Jest to absolutna nieprawda (są maile, które stanowią dowód)”.
Włodarczyk deklaruje, że 3-osobowy klub KO będzie wykonywać swoje obowiązki najlepiej jak potrafi. „Do tego zostaliśmy przez Państwa wybrani i przed Państwem z naszych działań będziemy się rozliczać” – pisze. A informacje na temat działań KO, wychodzące od byłych radnych tej formacji politycznej, poleca sprawdzać u źródła. „Bo, jak to mawiają, nie na placu Defilad, tylko na placu Czerwonym…” – kwituje na koniec.
Komentarz autora:
Wskutek rozpadu klubu Koalicji Obywatelskiej sytuacja polityczna w Pruszkowie tak się pogmatwała, że na dobrą sprawę nie wiadomo już, kto kogo popiera, kto z kim współpracuje, a z kim walczy. Radni PO po wyjściu z klubu KO nadal deklarują koalicję z klubem Pruszkowskiej Wspólnoty Samorządowej i poparcie dla prezydenta Piotra Bąka (który wszak nie jest z PO, tylko z KO). Zaś prezydent (z KO) wystąpił na wspólnym zdjęciu z radnymi PO, a nie z KO, co może oznaczać, że traktuje trójkę radnych KO jako swoją opozycję.
Status radnych KO, którzy w macierzystym klubie pozostali, jest dziś zbliżony do statusu radnych PiS – są pozbawieni głosu decyzyjnego w organach władzy uchwałodawczej. Aż trudno uwierzyć, że to KO wygrała w Pruszkowie wybory.
Gdzie w tym wszystkim jest interes miasta? Jak radni, zajęci walką o stołki i nieprzestrzegający zasad zapisanych w Statucie Miasta, zamierzają działać na rzecz mieszkańców? To są bardzo dobre pytania.