Kaczyński w Pruszkowie zapowiedział utworzenie Metropolii Warszawskiej
Jedna metropolia w Polsce już jest. To Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia (GZM), powołana ustawą przygotowaną – a jakże – przez Prawo i Sprawiedliwość. To był eksperyment i dziś można o nim powiedzieć, że udany. GZM formalnie działa od 1 stycznia 2018 roku, jej stolicą są Katowice, obejmuje aż 41 gmin, ma własny budżet, na który składa się 5-proc. udział w podatku PIT płaconym przez mieszkańców oraz składki gmin członkowskich. Na czele GZM stoi przewodniczący, który jednak nie jest wójtem, burmistrzem czy prezydentem żadnej z gmin, zaś organem uchwałodawczym – zgromadzenie (swoisty odpowiednik rady gminy), do którego samorządy delegują swoich przedstawicieli.
Metropolia na Śląsku organizuje dziś transport zbiorowy na całym swoim terenie (jednakowa taryfa biletowa, jednakowe bilety, jednolity kanał sprzedaży), ale także np. organizuje grupowe zakupy gazu dla gmin, co pozwala zbić w przetargu cenę tego paliwa, inspiruje rozwój rozwiązań smart city czy uczestniczy w projektach naukowych mających podnosić komfort życia w miastach.
Na Śląsk z zazdrością patrzą inne duże miasta w Polsce. O utworzenie analogicznej metropolii walczą samorządy z Trójmiasta i okolic (jest nawet projekt ustawy w tej sprawie, który jednak od 2 lat leży w sejmowej „zamrażarce”). Rozwiązania metropolitalne potrzebne są też w Warszawie i okolicach – ujednolicenie taryf komunikacji miejskiej w naszym regionie i wspólne planowanie rozwoju transportu to jedna z najpilniejszych potrzeb.
Problem w tym, że rząd PiS, który już dwukrotnie zaproponował dla Mazowsza szkodliwe rozwiązania, nie daje gwarancji, że trzecie podejście pozbawione będzie zakusów na przejęcie tutaj władzy i oznaczać będzie racjonalną reformę.
Pierwszą „awanturę metropolitalną” PiS wywołał w 2017 roku, składając w Sejmie projekt ustawy zakładający, że Warszawa stanie się metropolitalną jednostką samorządu terytorialnego, obejmującą ponad 30 gmin. W praktyce oznaczałoby to, że mieszkańcy tych gmin (nawet Żabiej Woli) wybieraliby… prezydenta stolicy! Projekt wywołał ogromne protesty, kilkanaście gmin przyjęło uchwały wyrażające sprzeciw (także Pruszków). Pojawiły się zarzuty, że PiS próbuje w ten sposób przejąć władzę w Warszawie, ponieważ o ile stolica to bastion Platformy Obywatelskiej, to pod Warszawą PiS ma licznych sympatyków i ich głosy mogłyby przechylić szalę zwycięstwa. Ostatecznie partia z projektu się wycofała.
Do drugiej awantury doszło w 2020 roku, kiedy Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało podział województwa mazowieckiego na dwie odrębne jednostki. Pruszków znalazłby się w nowym województwie – warszawskim. Efekt? Obok bardzo bogatego regionu ze stolicą w Warszawie powstałby wianuszkowy region dość biedny, ze stolicą np. w Radomiu. W praktyce oznaczałoby to podwojenie wydatków na administrację (dwa urzędy wojewódzkie, dwa urzędy marszałkowskie), ale też ogromne perturbacje transportowe – Koleje Mazowieckie dojeżdżałyby tylko do granic nowego woj. warszawskiego, a dalej jechałyby pod warunkiem, że nowy region (mazowiecki) zapłaci za kursy. Ale nie wiadomo, czy miałby z czego płacić, bo jego budżet byłby skromny. Podstawowym źródłem dochodów województw samorządowych jest udział w podatku CIT, tymczasem większość dużych i bogatych firm ulokowana jest w Warszawie i najbliższej okolicy. O wadach pomysłu podziału Mazowsza pisaliśmy w 2020 roku TUTAJ.
Pomysł podziału Mazowsza także wywołał spekulacje, że partii rządzącej chodzi przede wszystkim o przejęcie rządów w regionie, a przynajmniej w nowym województwie mazowieckim i stworzenie w zdublowanych urzędach synekur dla własnych działaczy. Na szczęście, o ile można tak to nazwać, wybuchła pandemia COVID-19 i koncepcję zarzucono, a przynajmniej odłożono na nieokreślony czas.
Jakie będzie trzecie podejście PiS do zmian administracyjnych na Mazowszu? Prezes Jarosław Kaczyński na spotkaniu z działaczami swojej partii w Pruszkowie we wtorek 13 września powiedział: – Trzeba zrobić Metropolię Warszawską, dlatego że Warszawa i okalające ją miejscowości coraz bardziej są jednością – (cytujemy za PAP). – Sądzę, że przy zachowaniu oczywiście dzielnic, przy zachowaniu samorządu – tego do czego jesteście przyzwyczajeni i to ja zupełnie rozumiem – z tego jakąś całość trzeba zrobić. Stąd nie jest to pomysł na pożarcie przez Warszawę tych innych miejscowości, tylko właśnie na metropolię. To jest inna konstrukcja, do tej pory stosowana tylko na Śląsku – powiedział Kaczyński.
Sądząc po słowach prezesa, kolejna próba miałaby odwzorować rozwiązania sprawdzone na Śląsku. Dopóki jednak nie pojawi się konkretny projekt ustawy, trudno zakładać, że faktycznie tak będzie. Pokusa przejęcia władzy w Warszawie i samorządach w centralnej Polsce za pomocą kombinacji legislacyjnych jest zbyt silna, by politycy PiS łatwo z niej zrezygnowali – o czym świadczą wcześniejsze ich pomysły.