Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Jeszcze nigdy pruszkowska przyroda nie doznała tylu strat, co w obecnej kadencji

Sławomir BUKOWSKI
Niektóre drzewa padały w ciszy, do innych wycinek dochodziło mimo protestów mieszkańców. Obecne władze Pruszkowa każdy protest traktują jak wojnę, którą muszą wygrać za wszelką cenę.
Wycinka Wp
Ilustracja: Wycinka Wp

Początek nowego roku przyniósł jedną z największych w historii Pruszkowa rzezi drzew. Zlikwidowana została lipowa aleja, od 50 lat tworząca pejzaż miasta. Za zgodą i z inspiracji prezydenta Pawła Makucha oraz jego zastępcy Konrada Sipiery drwale wycięli – bez wcześniejszych konsultacji projektu z radnymi i mieszkańcami – zdrowe drzewa, niegdyś zasadzone rękami mieszkańców, by drogowcy mogli poszerzyć aleję Wojska Polskiego z czterech do pięciu pasów w rejonie skrzyżowania z aleją Niepodległości.

Trasa przybliży się ludziom do okien, a zielony ekran chroniący przed hałasem, kurzem i zanieczyszczeniami przestał istnieć. Jak doszło do tej tragicznej wycinki, przypomniał Konstanty Chodkowski w artykule „Pruszków: ruszyła wycinka drzew przy alei Wojska Polskiego”. Dość powiedzieć, że władze Pruszkowa zdusiły wszystkie protesty, a pokaz buty i siły, jaki temu towarzyszył, nie miał sobie równych po 1990 roku, odkąd samorząd lokalny został w Polsce reaktywowany.

To nie był pierwszy protest w obronie przyrody w Pruszkowie w tej kadencji i nie pierwszy przez społeczność lokalną przegrany. W 2023 roku mieszkańcy Malich, Tworek i innych osiedli manifestowali przeciwko realizacji kontrowersyjnego i nieskonsultowanego z nimi projektu tzw. rewitalizacji Utraty, który w praktyce polegał na likwidacji naturalnych łąk kwietnych, zamianie trawników w polany wysypane suchą korą i zastępowaniu krzewów tysiącami sadzonek wierzby. Zdesperowani, mając dosyć okazywanego im lekceważenia, nie mogąc nakłonić Pawła Makucha i Konrada Sipiery do rozmów, sami przyszli na sesję rady miasta. To nakłoniło władze miasta do upozorowania ustępstw, czyli do spotkania z ludźmi w terenie. Ze spotkania nie powstał żaden protokół, nie zapadły żadne wiążące ustalenia.

Projekt tzw. rewitalizacji został zrealizowany mimo protestów, petycji i próśb. Na pytanie, dlaczego nam to robicie, wiceprezydent odpowiadał: są pieniądze i musimy je wydać, bo przepadną.

Pikieta Sesja

W 2022 roku protesty towarzyszyły przygotowaniom do wycinki drzew na skwerku przy dworcu PKP, będącym pozostałością po przedwojennym parku Bersohna. Tutaj inwestycja miała być dwuetapowa. Najpierw wycinka wiekowych drzew pod łącznik ulic Sienkiewicza i Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej (prace prowadzone przez powiat pruszkowski, ale ze wsparciem finansowym miasta), aby wyprowadzić ruch z wiecznie zakorkowanej ulicy Kościuszki, a następnie rewitalizacja Kościuszki (realizowana już wyłącznie przez miasto). Zrobiono tylko połowę. To znaczy wycięto drzewa i wybudowano łącznik.

Skwerek Pikieta

Za przebudowę ulicy Kościuszki odpowiadał wiceprezydent Konrad Sipiera, ale wszystkie prace postanowił prowadzić w tajemnicy. Nie powstała koncepcja, która powinna zostać zaprezentowana mieszkańcom i radnym i z nimi skonsultowana. Nie powstały wizualizacje pokazujące, jak ulica będzie prezentować się po przebudowie, choć tworzenie wizualizacji to standard w całej Polsce, nawet w gminach wiejskich. Kiedy radni w końcu wymogli na wiceprezydencie dostęp do projektu, zagrożono im karami finansowymi, jeśli zrobią zdjęcia i udostępnią mieszkańcom.

Projekt, gdy wreszcie ujrzał światło dzienne, okazał się niedopracowany i wybrakowany – nie wiadomo, dlaczego nie uwzględniał ścieżki rowerowej, nie wiadomo dlaczego zakładał likwidację popularnego przystanku autobusowego, nie wiadomo dlaczego nie towarzyszył mu projekt organizacji komunikacji miejskiej (trasę miałoby zmienić aż 5 linii miejskich i 4 Grodziskich Przewozów Autobusowych). Ostatecznie radni usunęli z budżetu wszelkie wydatki na przebudowę ulicy Kościuszki, projekt trafił do szuflady, a ostatecznie – i słusznie – wyląduje zapewne w koszu.

Bilans? Wydane bezsensownie pieniądze na projekt, wycięte drzewa na skwerku, korki przeniesione z ulicy Kościuszki na łącznik i wołający o pomstę do nieba stan nawierzchni ulicy Kościuszki, która powinna być wizytówką Pruszkowa, ale długo jeszcze nie będzie. To bilans dla pruszkowskiej przyrody wyjątkowo niekorzystny.

Ale nie wszystkim wycinkom w tej kadencji towarzyszyły – lekceważone bądź zduszane przez władze samorządowe – protesty. Przy okazji przygotowań do budowy ronda na skrzyżowaniu alei Wojska Polskiego z ulicami Przyszłości i Działkową zieleń zlikwidowano po cichu, za to nawet w miejscach, gdzie to nie było konieczne. Pod piłami drwali padło ponad 50 drzew oraz kilkanaście krzewów, w tym dwa klony srebrzyste o obwodzie pni 237 cm i ok. 500 cm.

Nowe Rondo Nowa Wycinka

Projekt przygotowany przez Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich – a zaakceptowany przez prezydenta Pawła Makucha – sprawiał wrażenie alternatywnej rzeczywistości. Chodniki zamiast omijać drzewa (to było możliwe i proste do narysowania) zaplanowano dokładnie w ich linii. „Projekt ten jak w soczewce skupia w sobie wszelkie możliwe aberracje systemu planowania dróg publicznych w Polsce. Zgodnie z projektem MZDW, receptą na korki oraz wzmożony ruch nie jest zmniejszenie liczby aut na drodze, lecz powiększenie drogi i zbudowanie gigantycznego ronda, zaprojektowanego w oderwaniu od kontekstu miejsca” – pisał Jasiek Ochnio w artykule „Nowe rondo, nowa wycinka drzew”.

W bliskim sąsiedztwie tego ronda miasto Pruszków – także pod rządami Pawła Makucha – wcześniej wybudowało nową pętlę autobusową, traktując inwestycję jako okazję do usunięcia kolejnych drzew. Nowa pętla okazała się przewymiarowana, niefunkcjonalna, niewygodna dla pasażerów, a część autobusów w ogóle się tam nie zatrzymuje (aż 3 linie GPA). Pisaliśmy o tym szerzej TUTAJ. Pętla jednak jest, a drzew nie ma.

W najbliższych latach na wjeździe do Pruszkowa od strony Warszawy ma powstać ogromne rondo, zwane biszkoptowym. Koncepcja zlecona przez MZDW spotkała się z gigantyczną krytyką. Skrzyżowanie w takim kształcie nie tylko nie usprawni, ale wręcz znacząco utrudni wjazd i wyjazd z miasta. Dyskusję nad koncepcją opisał Konstanty Chodkowski w artykule „Mocne weto Pruszkowa dla ronda biszkoptowego”. A udział w konsultacjach władz Pruszkowa skwitował stwierdzeniem: „Paweł Makuch i jego zastępca Konrad Sipiera byli obecni na poniedziałkowym posiedzeniu, choć ich obecność wydawała się mieć charakter czysto symboliczny. Panowie prezydenci nie składali żadnych konkretnych uwag ani propozycji”. I choć likwidacja kolejnych dziesiątek – a może i setek – drzew w rejonie planowanej inwestycji jest nieunikniona, bierność prezydenta i zastępcy nawet na etapie wstępnych konsultacji koncepcji jest trudna do zrozumienia i zaakceptowania.

Przyrody w Pruszkowie ubywa w zastraszającym tempie. Z upływem czasu Paweł Makuch i Konrad Sipiera z coraz większą wprawą radzą sobie ze społecznymi protestami, lekceważąc mieszkańców bądź pozorując ustępstwa. Z coraz większą swobodą akceptują też wszelkie projekty zakładające fizyczną likwidację zieleni nawet w ścisłym centrum. Betonowanie miasta i zalewanie asfaltem, które zarzucano ekipie Jana Starzyńskiego, w obecnej kadencji przyspieszyło.

Wobec opisanych wydarzeń nie dziwi manifestowana przez Pawła Makucha niechęć dla pomysłu objęcia terenów wzdłuż Utraty ochroną prawną w postaci parku krajobrazowego. Prezydent na sesji rady miasta wyartykułował wiele argumentów, także wyimaginowanych, aby taka forma ochrony przyrody na terenie Pruszkowa nie była obecna. W tym przypadku nie miał jednak prawnej możliwości zablokowania inicjatywy mieszkańców, bo to radni usankcjonowali pomysł poprzez przyjęcie uchwały – park krajobrazowy w najbliższych latach ma szansę zostać utworzony decyzją sejmiku woj. mazowieckiego.

Nie dziwi też typowa dla Pawła Makucha reakcja na jeden z najbardziej widowiskowych przejawów niszczenia przyrody w Pruszkowie. Kiedy w sobotę 13 stycznia drwale wycinali szpaler lip wzdłuż alei Wojska Polskiego, a w mediach społecznościowych mieszkańcy zamieszczali filmy i setki pełnych wzburzenia komentarzy, prezydent jeździł na łyżwach na sztucznym lodowisku, rozdawał gadżety i pozował do zdjęć.

Collage Makuch I Wycinka

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: