Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Głosowania przeciw sobie samym, łamanie statutu miasta. Radni się pogubili

Sławomir BUKOWSKI
Choć trudno uwierzyć, te historie zdarzyły się naprawdę. W czwartym roku kadencji grupa pruszkowskich radnych pokazuje się mieszkańcom z takiej strony, z jakiej nie przypuszczaliśmy, że będziemy ich oglądać.
Gg
Ilustracja: Gg

Jestem przeciw, a nawet za.

Grudzień 2021 roku, sesja budżetowa. Radni składają swoje wnioski. Wśród nich Piotr Bąk, wiceprzewodniczący Rady Miasta Pruszkowa, szef 4-osobowego klubu radnych Koalicji Obywatelskiej. Proponuje zdjąć z planowanej budowy ulicy Przytorowej 2 mln zł i rozdysponować tę kwotę na szereg mniejszych przedsięwzięć, m.in. modernizację ulic Bristol, Cichej, Moniuszki czy Królowej Jadwigi, a także na przygotowanie koncepcji budowy nowego gmachu urzędu miasta. Poprawka przechodzi głosami radnych SPP i KO, mimo protestów wiceprezydenta Konrada Sipiery, że wprowadzanie nowych, wyższych kwot do już zaplanowanych zadań ani nie poprawi, ani nie przyspieszy procesu inwestycyjnego. Piotr Bąk tłumaczy potem portalowi zpruszkowa.pl, że zabranie pieniędzy z Przytorowej nie zagrozi tej inwestycji, bo miasto i tak nie będzie w stanie wydać w 2022 roku całej zaplanowanej sumy (3,5 mln zł).

Styczeń 2022 r. Radni omawiają pakiet propozycji bieżących przesunięć w budżecie przedstawionych przez prezydenta. Ze strony SPP i KO sypią się zarzuty, że budżet poprawiany jest zaledwie kilka tygodni po uchwaleniu. Wreszcie Karol Chlebiński, przewodniczący klubu Samorządowego Porozumienia Pruszkowa, zgłasza wniosek, żeby część proponowanych przez urząd miasta wydatków zastopować, a pieniądze (kilkaset tysięcy złotych) przesunąć na budowę ulicy… tak, to nie pomyłka… Przytorowej. Poprawka przechodzi głosami radnych SPP i KO – tych samych, którzy jeszcze w grudniu zdejmowali pieniądze z tego zadania. Za poprawką głosuje również sam Piotr Bąk, choć jest ona całkowicie sprzeczna z jego pomysłem sprzed paru tygodni.

Skąd zmiana frontu o 180 stopni? Wysyłamy pytanie do radnego Bąka, ale odpisuje, że jest na urlopie.

Co ciekawe, przywrócenie pieniędzy na Przytorową i tak nic w planach inwestycyjnych miasta nie zmieni. Budowa tej ulicy z powodu braku dokumentacji w tym roku nie ruszy.

Krótka pamięć.

2019 rok, początek obecnej kadencji. W Pruszkowie bardzo żywe są oczekiwania mieszkańców dotyczące uruchomienia linii autobusowej do Warszawy, tym bardziej, że na linii kolejowej ustawicznie dochodzi do zakłóceń. Po jednej z awarii mieszkańcy zwracają się do radnego Edgara Czopa (KO) o pomoc. Ten reaguje natychmiast, na papierze z logo Koalicji Obywatelskiej pisze interpelację do prezydenta Pawła Makucha o zintensyfikowanie rozmów z ZTM w sprawie autobusu. W rozmowach przyznaje rację mieszkańcom: problem z dojazdami do Warszawy jest i trzeba go jak najszybciej rozwiązać, a autobus jest potrzebny.

Linia 817 zaczyna kursować w styczniu 2022 roku. Oznacza spełnienie jednej z kluczowych obietnic wyborczych Pawła Makucha. Być może dlatego już kilka dni po starcie połączenia radny Edgar Czop w komentarzach w mediach społecznościowych pisze o autobusie jako o „nietrafionej inwestycji dla garstki mieszkańców”. Jego zdaniem, to „pomysł generujący duże koszty i będący tylko i wyłącznie realizacją nietrafionej obietnicy wyborczej”. Pisze też o braku analiz zasadności połączenia i konieczności przemyślenia realizacji obietnic wyborczych, „których zasadność była sztucznie pompowana”.

Budujemy plac miejski! Będzie konkurs na projekt? Nieee, może jednak kiedy indziej.

Wybudowanie reprezentacyjnego placu miejskiego było jedną z kluczowych obietnic wyborczych Piotra Bąka (KO). Pomysł prezentował jako ponadpartyjny, mający łączyć mieszkańców, radnych, władze miasta. Bo Pruszków jest jeden. Jest nasz. Informacje, że nowe władze Pruszkowa podchodzą do sprawy poważnie i chcą jej nadać wysoki priorytet, były przyjmowane z uznaniem. Z powszechną aprobatą spotkała się też propozycja, aby koncepcję placu miejskiego, który miałby postać w kwartale ulic: Bolesława Prusa, Niecałej, al. Wojska Polskiego, Sprawiedliwości, wybrać w ogólnopolskim konkursie zorganizowanym z udziałem i merytorycznym wsparciem Stowarzyszenia Architektów Polskich. To gwarancja wysokiej jakości prac, bo do konkursów SARP przystępują najbardziej uznane pracownie w kraju.  

Dochodzi jednak do zgrzytu. W składzie komisji konkursowej, ustalonej w drodze zarządzenia prezydenta Pawła Makucha, nie ma żadnego radnego! To duży afront i nietakt szczególnie wobec radnego Bąka. Na prezydenta spada fala krytyki. Błąd zostaje naprawiony, prezydent zmienia skład komisji i do jej składu dokooptowuje dwóch radnych, zresztą za ich zgodą: Karola Chlebińskiego (SPP) i Piotra Bąka (KO).

Styczeń 2022 r., wydaje się, że nic nie stoi już na przeszkodzie ogłoszeniu konkursu, jednak niespodziewany atak przypuszcza dwoje radnych. Najbardziej zaskakujący jest ten ze strony Doroty Kossakowskiej (KO). Na sesji rady miasta stwierdza, że konkurs jest za drogi, jego zasadność wymaga ponownej analizy i generalnie rozpisywanie go w najbliższym czasie to błąd. Chwilę później poprawkę zgłasza Karol Chlebiński – blokuje wyasygnowanie 100 tys. zł na konkurs i przesuwa te pieniądze na budowę… ulicy Przytorowej (sic!), która, jak już pisaliśmy, w tym roku i tak nie powstanie – zresztą za zdjęciem pieniędzy z tej budowy sam Chlebiński zagłosował kilka tygodni wcześniej na wniosek Piotra Bąka.

Czy ktoś coś z tego rozumie? Pytanie jest raczej rzucone w próżnię, bo radni SPP i KO na sesjach rzadko tłumaczą, dlaczego składają takie a nie inne wnioski. Nie wiadomo więc ani dlaczego Dorota Kossakowska postanowiła storpedować przedsięwzięcie będące ważnym krokiem do realizacji kluczowej obietnicy wyborczej szefa własnego klubu, Piotra Bąka – który miał być sędzią konkursowym! Ani dlaczego Karol Chlebiński postanowił zabrać pieniądze przeznaczone na konkurs, choć sam też miał być w nim sędzią! Ani dlaczego pieniądze z budowy Przytorowej znikają, a po chwili są przywracane kosztem m.in. konkursu architektonicznego.

Nie ulega wątpliwości jedno: blokując koncepcję budowy placu miejskiego pruszkowscy radni Koalicji Obywatelskiej wystąpili przeciw własnym obietnicom z kampanii wyborczej.

Być w Komisji Prawa. Nie znać prawa.

Styczniowa sesja Rady Miasta Pruszkowa. Radni powołują doraźną komisję, która podejmie próbę doprowadzenia do remontu zepsutego od lat jazu na Utracie. Z powodu niemożności regulowania poziomu wody rzeka wylewa na terenie gminy Michałowice czyniąc tam straty, zaś gdy jest sucho – nie można kierować wody do kanału prowadzącego do stawów w parku Potulickich, w efekcie stawy wysychają. O problemie od dobrych dwóch lat alarmuje społecznik Arek Gębicz, śle pisma do prezydenta Pruszkowa, do Wód Polskich, nadzoru budowlanego. W czwartym roku kadencji problem dostrzegają radni. Powołują specjalną komisję, która zajmie się jazem, a jej przewodniczącym wybierają Olgierda Lewana (SPP).

I nagle ups, niespodzianka! Ten wybór oznacza złamanie przepisów Statutu Miasta Pruszkowa, który zabrania kierowania dwiema komisjami jednocześnie. A radny Lewan stoi wszak na czele Komisji Prawa, Administracji i Bezpieczeństwa.

Statut miasta to podstawowy dokument regulujący pracę radnych. Można nazwać go elementarzem. Jego znajomość jest, wydaje się, oczywista i obowiązkowa dla każdego z 23 naszych wybrańców. A już zwłaszcza dla przewodniczącego Komisji Prawa.

A może statut został ukryty tak głęboko, że ciężko do niego dotrzeć? Postanawiam sprawdzić. Wpisuję do Google'a hasło „Statut Miasta Pruszkowa”. Wyszukiwarka właściwy link wyrzuca już na pierwszej pozycji. Zajęło mi to jakieś 10 sekund. Klikam w link, otwieram dokument, przeglądam. Dotarcie do rozdziału nr 3 pt. „Komisje rady”, § 43 pkt 3a: „Radny może być przewodniczącym tylko jednej komisji” zajmuje mi nie więcej niż półtorej minuty.

Jakie będą losy komisji? Dopóki nie zostanie wymieniony przewodniczący, nie może podjąć żadnych prac, ponieważ odbywałyby się w zakazanej przez statut miasta formule. Mówiąc wprost, byłyby nielegalne. A czas płynie... Można wyobrazić sobie scenariusz, że prędzej skończy się kadencja, niż ta komisja cokolwiek zdziała.

Komentarz autora:

Czym różni się opozycja w pruszkowskiej radzie miasta od opozycji parlamentarnej? W zasadzie, wszystkim. Ta w Sejmie i Senacie dążąc do zmiany władzy w kraju nie poprzestaje na recenzowaniu poczynań rządu, który niemal każdego dnia potyka się o własne nogi. Parlamentarna opozycja zgłasza solidnie umotywowane propozycje, przygotowuje projekty skonsultowane od strony prawnej, wskazuje sprawdzone w innych krajach rozwiązania. Generalnie: buduje alternatywne wobec działań rządu priorytety polityki państwa opartej na poszanowaniu prawa. A do tego jeszcze konstruuje sojusz programowy na wybory.

Opozycja w Radzie Miasta Pruszkowa, uosabiana przez kluby SPP i KO, co prawda także marzy o odzyskaniu władzy, jednak sprawia wrażenie, że walka ją przerosła. Głosowania przeciwko własnym propozycjom, torpedowanie pomysłów najbliższych kolegów, objawy krótkiej pamięci, chaos… Można odnieść wrażenie, że radni przestali nawet rozmawiać ze sobą, a każdy gra na siebie – do wyborów wszak coraz bliżej. Klub KO, niezwykle pracowity na początku kadencji, klubem jest dziś chyba tylko z nazwy.

Brak długofalowej strategii dostrzegam niemal na każdej sesji. Działania, które można określić jako „dopiec Makuchowi przy każdej okazji i zablokować co się da” trudno mi uznać za konstruktywny pomysł na Pruszków. Może w 2023 roku powinniśmy wymienić znaczącą część składu rady miasta, jeśli chcemy, żeby w miejsce kolesiostwa, małostkowości, nagłych ataków amnezji i nieznajomości prawa pojawiło się rzeczywiste zaangażowanie w rozwiązywanie problemów nas, mieszkańców?

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: