Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Gąsin pod wodą - nocna akcja na ul. Bagnistej

Konstanty CHODKOWSKI
Minionej nocy na ul. Bagnistej trwała akcja wypompowywania wody z drogi i przyległych posesji. Służby zaczęły reagować dopiero po interwencji miejskich radnych.
Efekt wtorkowego zalania ul. Bagnistej i ul. Malwy na Gąsinie
Ilustracja: Efekt wtorkowego zalania ul. Bagnistej i ul. Malwy na Gąsinie

Od godziny 21 do do późnej nocy trwała akcja wypompowywania wody z ul. Bagnistej i przylegających do niej posesji. W prace zaangażowano pruszkowski Miejski Zakład Oczyszczania, Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji z Warszawy, Państwową Straż Pożarną oraz pruszkowską Straż Miejską. Roboty wznowiono rankiem 21 sierpnia. Dziś mieszkańcy przygotowują się na kolejną falę zalań.

Gąsin pod wodą

Ul. Bagnista na pruszkowskim Gąsinie została zalana 20 sierpnia niemal na całej długości - od ul. Promyka do ul. Malwy. Przyczyną zalań był napływ wody z (niemal) całego miasta po intensywnych, poniedziałkowych opadach. 

We wtorek, we wczesnych godzinach porannych, studzienki kanalizacyjne na ul. Bagnistej zaczęły wybijać wylewając zawartość na ulicę. Cała okolica (u. Wiśniowa, ul. Malwy) była stopniowo zalewana przez cały dzień, aż do wieczora, kiedy woda zaczęła przedostawać się na posesje i stamtąd prosto do piwnic w domostwach. 

Ul. Bagnista - Pruszków

 Ok. godziny 20 w najgłębszych punktach ulicy woda sięgała do kostek, nieco niżej na terenie posesji. Sytuacja rysowała się najgorzej na rogu ul. Bagnistej i ul. Malwy, gdzie nie dało się wjechać samochodami o niskim zawieszeniu.

Służby zaczęły reagować po interwencji radnych

Mieszkańcy skarżą się, że przez cały dzień służby pozostawały głuche na ich wezwania. Straż Miejska nie wysłała na miejsce patrolu, aby ten ocenił sytuację. Nie interweniowała również Straż Pożarna. 

Przed godziną 19 woda podchodziła już pod domy. W obawie przed utratą dobytku mieszkańcy zaczęli rozsyłać alarmujące wiadomości do przedstawicieli władz lokalnych. Na miejscu stawili się radni Katarzyna Włodarczyk (KO) i Bartosz Brzeziński (niezrzeszony). Redakcję zpruszkowa.pl o zdarzeniu poinformowała radna Magdalena Sawicka (KO). 

Sytuacja na ul. Bagnistej przybrała bardziej dynamiczny obrót dopiero, gdy radni zaczęli wydzwaniać do władz miasta i służb miejskich. Na miejscu pojawił się patrol Straży Miejskiej. Strażnicy, wspólnie z mieszkańcami, zaczęli rozważać różne scenariusze poradzenia sobie z problemem. Po konsultacji z Prezydentem Pruszkowa, radnej Katarzynie Włodarczyk udało się sprowadzić do pomocy również Straż Pożarną, pruszkowskie MZO oraz warszawskie MPWiK. 

Przybyli na miejsce strażacy ocenili sytuację rekomendując wypompowywanie wody do beczkowozów jako najskuteczniejszą metodę walki z wodą. Stanowczo odradzili stosowanie worków z piaskiem, jako przeciwskuteczne. Jak słusznie zauważyli - domy przy ul. Bagnistej zalewane są nie tylko od strony drogi, przez wodę wybijającą ze studzienek kanalizacyjnych, lecz również od zaplecza, gdzie woda wylewa się z biegnącego wzdłuż posesji rowu odwadniającego.  Taki układ powoduje nasączenie gleby wodą w stopniu powodującym zalania i przepełnienie kanalizacji deszczowej. Zamiast worków z piaskiem, strażacy zalecili stopniowe wypompowywanie i wywożenie zgromadzonej na ulicy wody, stąd obecność beczkowozów MZO i MPWiK okazała się być jak najbardziej na miejscu. 

Przy okazji okazało się, że Prezydent Pruszkowa, Piotr Bąk, przed godziną 19 nie miał pojęcia o sytuacji zaistniałej na ul. Bagnistej. Za to, że alarm wszczęty przez mieszkańców nie został przekazany dalej, mieszkańcy mają żal do dyspozytora Straży Miejskiej.

Woda z całego Pruszkowa

Z podobnymi problemami, w tym samym czasie, zmagali się m.in. mieszkańcy ul. Wiśniowej i ul. Malwy. Co starsi z mieszkańców, w rozmowie z portalem zpruszkowa.pl, obawiali się o powtórkę scenariusza z 1997 roku, gdy Utrata wystąpiła z brzegów zalewając ich domy. 

O tym, że ul. Bagnista i jej najbliższe okolice są szczególnie narażone na zalania, wiadomo nie od dziś. Jak się okazuje, nazwa ulicy jest nieprzypadkowa - cały kwartał domów jednorodzinnych i zabudowy szeregowej między ul. Promyka a współczesną linią rzeki Utraty zbudowany jest na dawnym korycie rzeki. Do dziś stanowi ono teren zalewowy. Informacje o podwyższonym ryzyku zalania w tej okolicy możemy znaleźć na mapach Wód Polskich. Jeśli jednak władze lokalne dopuściły zabudowę na tych terenach, to powinny również dopilnować, aby zamieszkiwanie ich było odpowiednio bezpieczne.

Woda, która we wtorek zalała domy przy ul. Bagnistej, nie pochodziła bezpośrednio z opadów, lecz napływała tam stopniowo po zakończeniu opadów, zajmując kolejno tereny zalewowe i przesiąkając przez grunty. A gdy te wyczerpały limity swojej pojemności, woda wystąpiła na ulice w najniżej położonym miejscu w okolicy, tj. właśnie na ul. Bagnistą. Dlatego właśnie do zalania ulicy i posesji doszło dopiero we wtorek wieczorem, nie zaś bezpośrednio po ustąpieniu opadów.

Należy mieć na uwadze, że w miniony poniedziałek, w wyniku gwałtownych nawałnic, w zaledwie ok. 20 minut z nieba spadła dwukrotność średniej miesięcznej normy dla Warszawy i jej najbliższych okolic (miejscami norma została przekroczona znacznie bardziej). Oznacza to, że na Pruszków spadło 2 miliony metrów sześciennych wody, co równa się objętości blisko 800 basenów olimpijskich. Woda, która nie znalazła ujścia gdzie indziej, znalazła się w końcu na Gąsinie. 

System naczyń połączonych

Kwestią dyskusyjną pozostaje wydolność kanalizacji odprowadzającej wodę z ulicy Bagnistej. Nie brak jest głosów twierdzących, że jej konstrukcja jest nieprzystosowana do warunków hydrologicznych panujących na terenach stanowiących starorzecze Utraty. Z drugiej strony jednak, należy przyznać otwarcie, że żadna, nawet najwydajniejsza kanalizacja deszczowa, nie dałaby sobie rady z opadami występującymi w takiej skali, jak to miało miejsce w miniony poniedziałek.

W poszukiwaniu rozwiązania problemu zalanych domów wzdłuż koryta rzeki Utraty, należy spojrzeć na cały układ hydrologiczny w Pruszkowie szerzej, traktując go jak złożony system naczyń połączonych. Niesprawny i nieużywany jaz na Utracie, nieczynny doprowadzalnik wody do stawów w Parku Potulickich, brak zorganizowanego systemu retencji wody na terenie miasta - wszystko to są elementy sprawiające, że woda opadowa nie rozlewa się tam, gdzie powinna, a zamiast tego znajduje ujście na ulicach. 

W tej sytuacji nie pomaga również betonowanie miasta i stale postępująca redukcja terenów zielonych, które - co nie powinno dziwić - mają większą zdolność do chłonięcia wody niż asfalt.

Wiele wskazuje na to, że bez kompleksowego podejścia do hydrologii Pruszkowa, domy na Gąsinie i Malichach będą zalewane coraz częściej. Wszak ekstremalne zjawiska pogodowe będą występować na terenie Polski coraz częściej, wraz z postępującymi zmianami klimatycznymi.  

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: