Warto było wszczynać alarm. Fragment porcelitowej mozaiki z ulicy Chopina uratowany
O skandalicznej rozbiórce budynku przy ul. Chopina w Pruszkowie napisaliśmy 5 lutego w artykule „Deweloper rozebrał budynek z porcelitową mozaiką. Historyczna pamiątka Pruszkowa przestała istnieć”.
Przypomnijmy, elewacja domu wyłożona była stłuczką pochodzącą z Zakładów Porcelitu Stołowego „Pruszków”. To był jeden z nielicznych już, zachowanych w przestrzeni publicznej, dowodów na działalność fabryki, która stała się integralną częścią historii naszego miasta i przyczyniła do jego rozwoju i rozpoznawalności w Polsce.
Porcelitowe elewacje, tworzone w latach powojennych, niegdyś były popularne, powstawały w rejonach kraju, gdzie działały fabryki fajansu. Z czasem, jako kojarzące się z PRL, zaczęły być demontowane. Nie zostało ich już wiele. Ta z ulicy Chopina była w okolicy Pruszkowa jedną z ostatnich.
Budynek przy Chopina nie był objęty żadną z form ochrony konserwatorskiej, a władze Pruszkowa, jak tłumaczyły, o planowanej rozbiórce nie wiedziały.
Kiedy z domu została sterta gruzu, sprawę nagłośnił mieszkaniec Krzysztof Ciechoński, znawca i miłośnik pamiątek po Zakładach Porcelitu Stołowego. Pisał, że próbował interweniować u dewelopera, by ocalić choć fragmenty mozaiki, ale został zlekceważony. Był oburzony bezwzględnym podejściem do historii miasta, bo wiedział, co znajdowało się na elewacji: „Do wykorzystania mozaiki wykorzystano talerze, kubki, wazony, okolicznościowe patery, próby nowych szkliw, ikebany, dzbanki… wzory i projekty autorstwa Janiny Asłanowicz, Wiesławy Gołajewskiej, Danuty Duszniak, Zofii Przybyszewskiej, Jana Kantorka, Wiesława Niewiedzielskiego” – pisał. Czyli ludzi mocno związanych z historią pruszkowskiej fabryki.
Nie tylko portal zpruszkowa.pl opisał niszczenie historycznej pamiątki. Serwis Murator opublikował artykuł, w którym podkreślał, że ścianę wyłożoną fajansem można było uratować. Podał przykłady podobnych działań podejmowanych w innych miastach. Na wieść o tym, co wydarzyło się w Pruszkowie, zareagował nawet Marcin Dawidowicz, mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków. Zapowiedział audyt na terenie województwa, „żeby wpisać do rejestru zabytków inne, ciekawe mozaiki i objąć je ochroną”.
Do dewelopera, spółki NS Nieruchomości, wysłaliśmy pytania, dlaczego nie podjął prób zabezpieczenia choć fragmentu elewacji ani nie skontaktował się w tej sprawie z władzami Pruszkowa. Deweloper na nasze pytania nie odpowiedział. Wygląda jednak na to, że ugiął się pod presją społeczną i medialną i zrobił to, czego oczekiwali od niego mieszkańcy Pruszkowa walczący o ratowanie historycznych pamiątek: odnalazł fragment wywiezionej z placu budowy przy ulicy Chopina elewacji i zabezpieczył. I poinformował o tym Polską Agencję Prasową.
„Zachowaliśmy fragmenty mozaiki z porcelitu, które znajdowały się na jednym z rozbieranych budynków i będziemy analizować, jak najlepiej je zagospodarować. Rozmawialiśmy także z władzami miasta Pruszkowa na temat możliwości ich przekazania. Jesteśmy również otwarci na przekazanie ich zainteresowanym osobom w każdej chwili” – powiedział w rozmowie z PAP pełnomocnik zarządu spółki NS Nieruchomości Tomasz Romański.
Uratowane fragmenty to jedna z kolumn frontowej części budynku i fragment drugiej.
Romański podkreślił, że przez wiele lat nikt nie interesował się tą nieruchomością, nikt wcześniej nie dopytywał się o porcelit znajdujący się na elewacji budynku, a kontrowersje pojawiły się dopiero po rozpoczęciu prac rozbiórkowych, zaś „firma stała się nagle obiektem ataków”. Romański przypomniał, że spółka jest „miejscowym deweloperem, któremu zależy na dbałości o miasto Pruszków i zachowanie jego indywidualnego charakteru przy każdym projekcie”.
Depesza PAP ukazała się w czwartek 13 lutego, a już we wtorek 18 lutego Urząd Miasta Pruszkowa poinformował, że otrzymał od dewelopera fragmenty uratowanej mozaiki. Trafiła na przechowanie do spółki TBS Zieleń Miejska.
„O dalszych losach i możliwości wyeksponowania zabezpieczonej elewacji, która nie jest wpisana do Gminnej Ewidencji Zabytków Gminy Pruszków, ani też nie jest objęta żadną ochroną konserwatorską, poinformujemy, gdy zapadną wiążące decyzje w tej sprawie” – podał urząd miasta, jakby zapominając, że nie tylko to, co jest w ewidencji, przedstawia historyczną wartość, a i sama ewidencja zabytków wydaje się w Pruszkowie bardzo wybrakowana.
(zdjęcia pochodzą z profilu FB Miasto Pruszków)