Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Fenomenalna końcówka roku w wykonaniu Znicza Pruszków!

Marcin RAJCHEMBA
Pruszkowianie mają prawo do dumy ze swojej drużyny. Ostatnie kolejki Fortuna 1 Ligi w 2023 roku pokazały nam grę Znicza Pruszków w najlepszej odsłonie!
Znicz Pruszków w końcówce 2023 roku
Ilustracja: Znicz Pruszków w końcówce 2023 roku

Po niesamowitych emocjach w końcówce meczu Zniczowi udało się zdobyć 3 punkty w meczu z Motorem Lublin. A były one potrzebne ekipie Pruszkowian jak tlen. Wydostanie się ze strefy spadkowej z całą pewnością zdjęło nieco presji z zawodników. Natomiast czujność należy zachować zawsze, zwłaszcza, że przewaga drużyny nad ostatnią trójką w tabeli nie była duża.

Trener Mariusz Misiura w atmosferze dużych nadziei po ostatnim meczu mógł na spokojnie przygotować swój zespół na najbliższą kolejkę, mając dużo czasu na pracę podczas przerwy reprezentacyjnej.

A czekał na Pruszkowian przeciwnik z bardzo wysokiej półki. Wyjazd do Płocka na mecz z Wisłą, będącą tuż pod strefą barażową i mającą ekstraklasowe aspiracje. W 63. minucie, po dobrze wykonanym rzucie wolnym, piłka spadła pod nogi Nagamatsu, który przyjął zagranie idealnie pod wykończenie i pewnym strzałem pod poprzeczkę daje prowadzenie ekipie Mariusza Misiury. Wydawałoby się, że będzie to zapalnik dla Wisły, że ruszy nawałnica ataków na bramkę Mleczki, ale sytuację pod kontrolą cały czas trzymał Znicz, który po miłej niespodziance w Płocku, odskoczył od strefy spadkowej na 3 punkty i pokazał, że aktualna dyspozycja ma tendencję zwyżkową.

Kolejny rywal również musiał uznać wyższość ekipy z Pruszkowa. Tym razem padło na Odrę Opole, ówczesnego wicelidera, który po szybko straconej bramce, nie był w stanie odwrócić roli spotkania. Zwycięstwo 1-0 po golu Nowaka w 2. minucie pokazało, że aktualna dyspozycja nie jest przypadkowa i wynika ze świetnej pracy trenera Misiury, który odmienił zespół Znicza w sposób diametralny podczas przerwy reprezentacyjnej. Świetnie funkcjonująca defensywa i skrupulatna ofensywa stały się wizytówką drużyny.

Trzy zwycięstwa z rzędu z wyżej notowanymi rywalami to coś, co mogło pozwolić Zniczowi poważnie myśleć o wyjściu ze strefy spadkowej na dobre. 18. seria meczów była na swój sposób wyjątkowa, ponieważ rozpoczynała rundę rewanżową. Znicz, tak jak w kolejce pierwszej, rozpoczął ją meczem z Resovią Rzeszów. W meczu w Pruszkowie udało się  pokonać rywala 2-0.

Spotkanie na Podkarpaciu przyniosło wiele zwrotów akcji. Najpierw zawodnik Resovii, Adrian Łyszczarz w tragicznie nieudolny sposób próbował sił w tańcu pod chorągiewką boiska niczym legendarny Włodzimierz Smolarek. Zrobił to na tyle fatalnie, że podał piłkę w pole karne prosto do zawodnika Znicza, Krystiana Tabary, a ten nie omieszkał tego wykorzystać uderzając precyzyjnie w długi róg bramki. 

Najwyraźniej zespół z Rzeszowa postanowił urządzić sobie wieczór z nawiązaniem do wielkich wydarzeń w historii piłki nożnej. Pierwsza próba była nieudolna, natomiast kilka minut później Urynowicz uderzył z dużego dystansu w samo okienko niczym Cristiano Ronaldo w słynnym meczu z FC Porto. Remis utrzymywał się do samego końca i gdy każdy czekał już na ostatni gwizdek, to po długiej piłce przy zamieszaniu w polu karnym, Tymon Proczek strzałem z woleja zapewnił zwycięstwo Zniczowi w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. 

Niczym Jude Bellingham dla Realu Madryt w tym sezonie. To już 4 zwycięstwo z rzędu, 9 punktów ponad strefą spadkową i coraz bliżej pierwszej połówki tabeli. Zespół zmienił swoją grę o 180°, Mariusz Misiura poukładał drużynę w sposób doskonały, defensywa spisuje się znakomicie, wszak w 4 ostatnich meczach strata bramki nastąpiła wyłącznie w Rzeszowie. I to po strzale, po którym najlepsi bramkarze świata by skapitulowali.

Drużyna Znicza gra pewnie, nie daje dużo szans rywalom w ofensywie, a sama swoje szanse wykorzystuje. Ostatnia kolejka przed przerwą zimową miała być kontynuacją świetnej serii i klamrą na rundzie jesiennej, która mimo wzlotów i upadków (choć upadki były długą i bolesną serią), zaprowadziła Znicz w bezpieczny środek tabeli, czyli dokładnie tam, gdzie znajdują się jego realne możliwości i gdzie być planował.

Mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała zapowiadał się na klasyczne 0-0. Oba zespoły niespecjalnie starały się zagrać coś efektownego, były statyczne. Ale w 88. minucie dość przypadkowa sytuacja, gdzie Abate został uderzony w twarz przez Krajewskiego, który był odwrócony od niego tyłem, więc nie ma możliwości o żadnej złośliwości ze strony piłkarza Znicza. Natomiast po weryfikacji VAR okazało się, że incydent, który pierwotnie miał się zakończyć rzutem wolnym na skraju pola karnego, wydarzył się w obrębie 16 metra boiska. Skutek: rzut karny dla Podbeskidzia Bielska-Biała. Mikolajewski pewnie, w środek bramki, co zakończyło ten mecz porażką Znicza.

Runda jesienna zakończona porażką i zakończeniem pięknej serii zwycięstw. Czy drużynie Misiury zabrakło szczęścia? Tak, ale faktem jest, że zespół z Pruszkowa wyglądał jakby wcale tego meczu wygrać nie planował. 

Znicz "zimuje" na 13. miejscu w tabeli, ale punktowo bliżej mu do wyższych pozycji niż spadku. Czeka nas dłuższa przerwa od rozgrywek Fortuna 1 Ligi. Po ostatniej pauzie Mariusz Misiura natchnął zespół na tyle, że Znicz podjął rękawice bokserskie z czołówką ligową i na punkty zwyciężał regularnie. 

Drużyna z Pruszkowa ma nadal wiele obszarów do poprawy. Piłka nie przeszkadza już zawodnikom i nie mają kompleksów w starciach z drużynami lepszymi “na papierze”. Natomiast fakt, że zwycięstwa i porażki zazwyczaj następują seriami, pokazuje problem natury mentalnej. Po więcej niż jednej porażce Znicz pikuje w dół. Jak są zwycięstwa, zespół sam się napędza i punkty przychodzą regularnie. Koniec końców liczą się wyłącznie liczby w tabeli, natomiast na to składa się wiele czynników, a jednym z ważniejszych jest powtarzalność, równa forma. I nad tym Znicz powinien popracować.

Trener wykonuje dobrą pracę, wyprowadził zespół z kryzysu i pokazał, że nie znalazł się na ławce z przypadku. Czy zimą potrzebne będą transfery? Na pewno pozyskanie jednej, czy dwóch nowych twarzy nie zaszkodzi, ale ważniejsze wydaje się być utrzymanie obecnej kadry na stabilnym poziomie. Jak dalej będzie sobie radził Znicz dowiemy się już w nowym roku. A rundę jesienną możemy uznać za umiarkowanie stabilną, zahaczając o odrobinę pozytywności. 

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: