Egzamin ósmoklasisty w Szkole Podstawowej nr 2 do powtórki?
Stres, jaki przeżyli w czwartek 18 czerwca, ósmoklasiści z pruszkowskiej „dwójki” zapamiętają do końca życia. Tego dnia zdawali egzamin z angielskiego. Jednym z elementów testu jest udzielenie odpowiedzi na pytania na podstawie odsłuchanego tekstu. Komisja egzaminacyjna odtwarza go z elektronicznego nośnika, zazwyczaj z płyty CD. Problem w tym, że w sali gimnastycznej część uczniów usłyszała jedynie szumy i piski. Efekt? Nie napisali tej części sprawdzianu, w której musieli wykazać się znajomością języka mówionego.
Czym grozi otrzymanie mniejszej liczby punktów na egzaminie, wiedzą doskonale i uczniowie, i ich rodzice. To może definitywnie przekreślić szansę dostania się do wymarzonej szkoły średniej, bowiem podczas rekrutacji decydujące znaczenie ma wynik egzaminu na koniec podstawówki. Kto aspiruje do dobrego, prestiżowego liceum, walczy o każdy punkt. Nic dziwnego, że wśród rodziców pechowych uczniów zawrzało. Kilkoro z nich napisało do redakcji zpruszkowa.pl.
Rodziców łączy jedno: wszyscy zastrzegają anonimowość, nie chcą by ich nazwiska pojawiły się w artykule, uzasadniają to obawami przez reperkusjami, jakie mogą spotkać ich dzieci ze strony dyrekcji SP2. Wszyscy też proszą o nagłośnienie sprawy, a przebieg egzaminu i reakcję komisji egzaminacyjnej na uwagi uczniów, że sprzęt uległ awarii, nazywają skandalicznymi.
Oto relacja matki ósmoklasisty z SP2: „Tekst podczas egzaminu odtwarzany był na jakimś urządzeniu, a do głośnika tego urządzenia członek komisji egzaminacyjnej przytknął mikrofon, żeby dźwięk poszedł na salę. Ale było słychać tylko szumy i piski. Uczniowie zaczęli zgłaszać, że jest problem, ale komisja ich zlekceważyła. Nie było tak, że jedna osoba mówiła, że nic nie słyszy. Cała grupa to zgłaszała, ale nikt nie zareagował. Mój syn bardzo to przeżył. Część rodziców napisała już skargi do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej, żądają unieważnienia wyników egzaminu i powtórzenia. Mój syn na razie powiedział, że nie chce zdawać angielskiego jeszcze raz, bo nie chce ponownie przeżywać tak ogromnego stresu. To żenujące, że egzamin nie został przerwany, że komisja zachowała się, jakby nic się nie stało. Płakać mi się chciało, gdy syn opowiadał, co się działo”.
Rodzice, zanim jeszcze wysłali skargi do OKE, interweniowali u kierującej szkołą wicedyrektor Katarzyny Jutkiewicz. Cytują mejle, jakie otrzymali od niej w odpowiedzi, z których wynikało, że winę za niezrozumienie emitowanego tekstu mogą ponosić…. ich dzieci! Dopiero po jakimś czasie ton korespondencji pani dyrektor się zmienił. Przyznała, że zawinił sprzęt, ale szkoła nie ma pieniędzy na zakup nowego. Życzyła też uczniom… powodzenia podczas rekrutacji do szkoły średniej.
Katarzyna Jutkiewicz na prośbę o komentarz, wysłaną na adres szkoły, do momentu publikacji tego artykułu nie odpowiedziała. Za pośrednictwem Messengera poinformowała jedynie, że nie życzy sobie, aby pisać do niej w jakiejkolwiek sprawie.
Co na to Urząd Miasta Pruszkowa? Okazuje się, że Wydział Edukacji został jedynie poinformowany, że podczas egzaminu z języka angielskiego doszło do… niewielkich nieprawidłowości (!), że troje uczniów miało kłopot ze zrozumieniem emitowanego nagrania.
– Z informacji, które w tej chwili posiada wydział merytoryczny, wynika, że faktycznie w trakcie egzaminu jeden z uczniów zgłosił fakt, że nie słychać tekstu. Urządzenie nagłaśniające zostało podgłośnione, fakt ten został odnotowany w protokole egzaminacyjnym. Z tego co wiemy, rodzice napisali do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Pani dyrektor dostała pismo z prośbą o wyjaśnienie sytuacji, odpowiedziała na nie i przekazała protokół. Czekamy teraz na decyzję OKE, czy zechce przychylić się do prośby, aby uczniowie ponownie pisali ponownie tę część egzaminu – mówi wiceprezydent Pruszkowa Beata Czyżewska.
Dlaczego wersja wydarzeń, jaką dysponuje urząd miasta, różni się od wersji rodziców? – Nasza wiedza jest wynikiem wglądu do protokołu, który przekazała pani dyrektor – odpowiada Czyżewska. – Dodam, że pani dyrektor w piśmie do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej zaznaczyła, że przychyli się do każdej decyzji, która zostanie podjęta, nawet jeśli będzie to oznaczało powtórzenie egzaminu.
A co sądzi na temat tonu korespondencji Katarzyny Jutkiewicz z rodzicami? – Z poziomu urzędu nie chcę tego komentować, mam nadzieję, że mieszkańcy akceptują fakt, że dyrektorzy szkół są menedżerami zarządzającymi swoimi placówkami. Nie możemy ponosić odpowiedzialności za sformułowania używane przez panią dyrektor. Ale też nie jest tak, że sprawa jest nam obojętna. Pani dyrektor niejednokrotnie była przez Wydział Edukacji dyscyplinowana co do formuły kontaktu z rodzicami, bo obowiązuje ją etyka zawodu nauczyciela. Będziemy dalej naciskać, aby o tę etykę wypowiedzi zadbała – odpowiada pani wiceprezydent.
Beata Czyżewska zapowiada, że odbędzie się kolejne spotkanie z panią dyrektor, na którym poproszona zostanie o szczegółowe wyjaśnienia co do przebiegu egzaminu ósmoklasisty. – Jest mi bardzo przykro, że akurat na terenie naszego miasta wydarzyła się taka sytuacja – dodaje.
Wicedyrektor Katarzyna Jutkiewicz kieruje SP2 od września 2019 roku pod nieobecność dyrektora Marka Śrębowatego, który skorzystał z rocznego urlopu na poratowanie zdrowia. Czy od nowego roku szkolnego Śrębowaty z powrotem przejmie ster rządów w największej Pruszkowie szkole podstawowej? Na to liczy wielu rodziców uczniów, zmęczonych atmosferą, która od wielu miesięcy panuje w placówce. Na razie dyrektor nie przesłał do urzędu miasta żadnych informacji mogących świadczyć, że coś uległo zmianie w jego planach powrotu.