Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Dwie rezolucje w obronie drzew, mimo sprzeciwu prezydenta Pawła Makucha i radnych PiS, zostały przyjęte!

Sławomir BUKOWSKI
Krok bliżej do zatrzymania realizacji projektu drogowego oznaczającego zagładę drzew w centrum Pruszkowa. Ale walka o uratowanie przyrody jeszcze się nie kończy.
Sesja Rezolucje
Ilustracja: Sesja Rezolucje

Podczas sesji Rady Miasta Pruszkowa w czwartek 31 sierpnia radni ostatecznie przegłosowali dwie rezolucje, dotyczące dokładnie tej samej sprawy. Obie wzywają do poprawienia projektu przebudowy al. Wojska Polskiego z al. Niepodległości tak, aby jego realizacja pociągnęła za sobą mniejsze szkody środowiskowe. Obecny projekt, forsowany przez Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich i popierany przez prezydenta Pruszkowa Pawła Makucha, jego zastępcę Konrada Sipierę (PiS) i radnych Prawa i Sprawiedliwości, zakłada bowiem wycinkę całego szpaleru 50-letnich lip rosnących wzdłuż al. Wojska Polskiego. Pod topór miałoby pójść ponad 30 drzew.

Rezolucje są dwie, bo jedną napisali radni (głównymi autorami byli Piotr Bąk z klubu KO i Karol Chlebiński z SPP), zaś druga to uchwała obywatelska, przygotowana przez stowarzyszenie Za Pruszków! – aktywiści zebrali pod nią ponad 600 podpisów poparcia. Obie nie negują konieczności przebudowy niebezpiecznego skrzyżowania, domagają się jedynie zmiany kontrowersyjnego i nieskonsultowanego ani z radnymi, ani z mieszkańcami Pruszkowa projektu.

Adresatem rezolucji są radni sejmiku Mazowsza – bo to w sejmiku we wrześniu ma zapaść decyzja o przekazaniu brakującego miliona złotych niezbędnego do tego, by MZDW mógł podpisać umowę ze zwycięzcą przetargu i ruszyć z pracami (o szczegółach planowanej inwestycji i dlaczego ten milion złotych jest kluczowy pisaliśmy TUTAJ i TUTAJ).

Wynik głosowania nad obiema rezolucjami nie był zaskoczeniem. Przebudowę skrzyżowania wraz z ogromną wycinką drzew popiera klub PiS oraz radni, którzy zdobyli mandaty z prezydenckiego komitetu wyborczego. Dlatego właśnie oni kolejno naciskali przycisk „przeciw” rezolucjom: Kazimierz Mazur, Dariusz Krupa i Agata Bogdańska (PiS) oraz Jakub Kotelecki i Grzegorz Szachogłuchowicz (niezrzeszeni, weszli do rady z komitetu SWPR).

Za przyjęciem rezolucji zagłosowali: Piotr Bąk, Dorota Kossakowska i Małgorzata Widera (klub KO), Krzysztof Biskupski, Eugeniusz Kulpa, Olgierd Lewan, Mieczysław Maliszewski, Grzegorz Margas, Józef Moczuło, Józef Osiński, Jacek Rybczyński (klub SPP) oraz niezrzeszeni: Ewa Białaszewska-Szmalec (do niedawna w klubie PiS, odeszła z klubu w ramach protestu przeciwko niszczeniu przez miasto dzikiej przyrody nad Utratą), Anna-Maria Szczepaniak (dawniej w klubie PiS, usunięta za głosowania niezgodnie z linią partii) oraz Edgar Czop (niegdyś w klubie KO, odszedł po tym, jak radni przegłosowali przekazanie dotacji powiatowi pruszkowskiemu na budowę tzw. łącznika, oznaczającą wycinkę drzew w rejonie dworca PKP).

Przed głosowaniem przewodniczący rady Krzysztof Biskupski odczytał list przesłany przez nieobecnego na sesji Karola Chlebińskiego, w którym ten wezwał radnych do jednogłośnego poparcia obu rezolucji.

Bezpieczeństwo vs. jakość życia mieszkańców

Dyskusja, jaka odbyła się przed głosowaniem, powieliła większość argumentów, które do tej pory już padły. Radni PiS, wiceprezydent z PiS oraz sympatyzujący z PiS prezydent Pruszkowa oskarżali aktywistów, którzy zaangażowali się w akcję obrony drzew, o manipulowanie, wprowadzanie mieszkańców w błąd, o narażanie życia kierowców, którzy będą ginąć, jeśli skrzyżowanie nie zostanie przebudowane. Radny Dariusz Krupa przytaczał opisy śmiertelnych wypadków, do jakich tutaj doszło (choć w żadnym z dwóch przez niego opisanych przyczyną tragedii nie był brak lewoskrętów). Radny Kazimierz Mazur nazwał lipy rosnące wzdłuż al. Wojska Polskiego chwastami, dopytywał, mieszkańcy których dzielnic Pruszkowa złożyli podpisy pod obywatelskim projektem rezolucji (choć zgodnie z prawem obywatelski projekt ma prawo poprzeć każdy mieszkaniec).

Wiceprezydent Konrad Sipiera tradycyjnie już udowadniał, że prezes Stowarzyszenia Za Pruszków! Arkadiusz Gębicz nie ma kwalifikacji zawodowych uprawniających do podważania rozwiązań przyjętych w projektach budowlanych. Padały też argumenty, że albo teraz MZDW zrealizuje przebudowę skrzyżowania, albo odłoży projekt na półkę na nieokreślony czas.

Spośród radnych prezydentowi i politykom PiS odpowiadał najczęściej Piotr Bąk (KO). Tłumaczył, że radni zostali postawieni przed faktem dokonanym, władze Pruszkowa nie przedstawiły do zaopiniowania projektu inwestycji i nie było możliwości zgłoszenia do niego poprawek. – Dlaczego nie mogliśmy zobaczyć tego projektu? – dopytywał. – Proszę nie wprowadzać mieszkańców w błąd, że radni projekt widzieli i go nie zanegowali. My jako radni tego projektu nie widzieliśmy.

Z tezami prezydenta i radnych PiS polemizowali też aktywiści. – Chcemy dać szansę MZDW poprawienia projektu, który po prostu jest zły – tłumaczył społecznik Arkadiusz Gębicz. – To nie jest prawda, że projekt miałby zostać odłożony na półkę. Takie argumenty to nakręcanie strachu, podlanego bezpieczeństwem, zabitymi, których w ostatnich pięciu latach tu nie było. Czy wiecie, jaki procent wypadkowości, zdarzeń, generuje to skrzyżowanie w powiecie pruszkowskim? 0,65 procent. Twierdzenie, że to najgorsze skrzyżowanie, które zabija, nie ma pokrycia w statystykach. Państwo sprzedajecie mity!

Aktywistka ekologiczna Anna Gawryś, która zaangażowała się w zbiórkę podpisów pod obywatelską rezolucją, mówiła że jest zaskoczona pytaniem o to, mieszkańcy których dzielnic Pruszkowa udzielali projektowi poparcia. – Przychodziły do nas osoby z różnych dzielnic. Przecież sprawa dotyczy centrum, które wszyscy znamy, przez które wszyscy przechodzimy. Nie przyszło nam do głowy, żeby podpisy jakoś selekcjonować – mówiła. – Czy 600 podpisów to dużo, czy mało? Jest ich tyle, ponieważ każdy oznaczał kilkunastominutową rozmowę. Spędziliśmy bardzo dużo czasu rozmawiając z mieszkańcami.

Anna Gawryś podkreślała, jak ważne dla niej były spotkania z mieszkańcami bloków przy al. Wojska Polskiego 25 i 27, którzy stracą zieleń, a z którymi nikt z władz miasta na ten temat nie porozmawiał. Lokatorzy od aktywistów dowiadywali się o planowanej wycince. Zdumieni i zaskoczeni tym, że zniknie zielona bariera pomiędzy budynkami a ruchliwą ulicą, angażowali się w pomoc przy zbieraniu podpisów. – Byli przerażeni informacją, że ulica znajdzie się tuż pod ich oknami. Dlatego mówiąc o ludziach myślmy nie tylko o bezpieczeństwie użytkowników skrzyżowania, ale też o tych, którzy tam mieszkają – dodała Gawryś. 

Piotr Kandyba: Szkoda, że nie było konsultacji

Gościem sesji był radny sejmiku mazowieckiego Piotr Kandyba, który zaangażował się w próbę rozwiązania konfliktu w Pruszkowie.

– Decyzja, jaką muszą państwo podjąć, nie jest łatwa – mówił do radnych Pruszkowa. – Po jednej stronie są bowiem nie tylko drzewa, ale i mieszkańcy, którzy tam mieszkają. Po drugiej stronie jest bezpieczeństwo. Zdecydowanie uniknęlibyśmy tej dyskusji, tracenia czasu, gdyby zostały przeprowadzone konsultacje społeczne. Muszę wrzucić kamyk do ogródka pana prezydenta – zwrócił się do Pawła Makucha. – W innych gminach, kiedy opinia społeczna jest tak podzielona, konsultacje organizuje się nawet w sprawie wycinki uschniętych drzew. Wynik konsultacji można uznać za wiążący, ale pod warunkiem, że one się odbyły – mówił Kandyba.

Drogowcy i prezydent Pruszkowa dopną swego?

Rezolucje zostały przyjęte – i co dalej? Niestety, głosowania radnych Pruszkowa nie kończą walki o uratowanie drzew i poprawienie projektu przebudowy skrzyżowania alej Wojska Polskiego i Niepodległości. Negatywny scenariusz naszkicował radny sejmiku Piotr Kandyba. Jego zdaniem, MZDW może rozegrać sprawę w następujący sposób: mimo zapowiedzi nie wystąpi do sejmiku mazowieckiego o dołożenie brakujących pieniędzy potrzebnych, by podpisać umowę z wykonawcą prac, tylko unieważni obecny przetarg i rozpisze nowy, unikając utarczek z radnymi. Biorąc pod uwagę spadki cen niektórych materiałów możliwe, że oferty w nowym przetargu zmieszczą się w kosztorysie. Wtedy MZDW będzie mógł podpisać umowę na wykonawstwo i rozpocząć wycinkę drzew w Pruszkowie. W takiej sytuacji rezolucje przyjęte przez pruszkowskich radnych w ogóle nie staną się przedmiotem obrad i analiz radnych sejmiku.

Transmisję z obrad Rady Miasta Pruszkowa można obejrzeć POD TYM LINKIEM.

Komentarz autora:

Mieszkam w Pruszkowie od urodzenia i z przerażeniem obserwuję, że w tej kadencji samorządu przyroda w Pruszkowie ginie w tempie dotąd mi nieznanym. Pod pozorem rewitalizacji i mimo gwałtownych protestów mieszkańców znika dzika roślinność wzdłuż Utraty. Trwa likwidacja naturalnej roślinności w parku Potulickich w imię poprawiania jakości trawników. Wycięto stare drzewa wzdłuż al. Wojska Polskiego na osiedlu Staszica pod budowę zatoki autobusowej. W rejonie skrzyżowania z ul. Działkową pod piłami drwali właśnie padły piękne drzewa, gdyż powstanie tam rondo (ta wycinka jest wyjątkowo bezsensowna, gdyż projekt mógł przewidzieć budowę chodnika obok drzew, a nie w ich miejscu). Teraz mimo kolejnych dużych protestów w pustynię ma zamienić się centrum miasta, gdyż wyrżnięty zostanie cały szpaler lip stanowiących element krajobrazu miasta i naturalną barierę chroniącą przed hałasem.

Ostatnio mieszkańcy i radni, podczas dyskusji o „rewitalizacji” Utraty, wielokrotnie pytali prezydenta Pawła Makucha: Dlaczego nam to robicie? Odpowiedź padała jedna: Bo mamy na to uzgodnienia.

Nie wiem z kim prezydent Makuch uzgadniał likwidację przyrody, ale na pewno nie z mieszkańcami Pruszkowa. Masowej wycinki drzew w mieście w jego programie wyborczym również nie było.

 

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: