Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Desant SPP na prezydium Rady Miasta Pruszkowa?

Sławomir BUKOWSKI
Liczący 9 radnych (spośród 23) klub Samorządowego Porozumienia Pruszkowa doszedł do wniosku, że wakujące stanowisko wiceprzewodniczącego rady należy się właśnie jemu. I ma wystawić kandydaturę Olgierda Lewana.
Spp Lewan Biskupski
Ilustracja: Spp Lewan Biskupski

Olgierd Lewan to zaangażowany radny z Malich, pilnujący interesów tego osiedla, jednak od niedawna pokazuje nowe oblicze – bezwzględnego politycznego gracza. To on wsławił się próbami wyrzucenia ze statutu miasta zakazu przewodniczenia więcej niż jednej komisji – po tym jak sam go złamał i musiał przez to pożegnać się z funkcją szefa doraźnej komisji ds. problemów hydrologicznych związanych z awarią jazu na Utracie (na co dzień przewodniczy Komisji Prawa, Administracji i Bezpieczeństwa). Przyłapany tłumaczył się, że o zakazie... nikt w Pruszkowie nie wiedział. Gdy wyszło na jaw, że on sam w obecnej kadencji pozytywnie zaopiniował, a następnie przegłosował wprowadzenie właśnie tego zakazu, zmienił wersję i próbował udowadniać, że cała sytuacja jest efektem pomyłki. O próbach zmieniania Statutu Miasta Pruszkowa metodą mejlowych wrzutek pisaliśmy TUTAJ.

To Lewan wywołał falę negatywnych komentarzy po tym, jak po utracie stanowiska szefa komisji hydrologicznej nie wziął udziału w ważnym posiedzeniu w czerwcu 2022 roku, na którym specjaliści z SGGW prezentowali raport poświęcony parkowi Potulickich (tłumaczył się brakiem czasu). Na kolejnym posiedzeniu też się nie zjawił, rzekomo z powodu niecierpiącego zwłoki spotkania z przewodniczącym Rady Miasta Pruszkowa Krzysztofem Biskupskim (jego przebieg przed mieszkańcami utajniono).

Obstrukcja prac komisji powołanej do ochrony przyrody przysporzyła Lewanowi przeciwników i zdaniem niektórych mieszkańców zbudowała jego wizerunek cynicznego polityka lawirującego w poszukiwaniu ścieżki do zajęcia dobrego miejsca na liście wyborczej w 2024 roku.

Parytet w Pruszkowie? Nie istnieje

Nic dziwnego, że pomysł wystawienia Olgierda Lewana jako kandydata na drugiego wiceprzewodniczącego Rady Miasta Pruszkowa wywołał zaskoczenie, nawet oburzenie. Nie dość, że jego działania w ubiegłym roku budziły wątpliwości etyczne, to jeszcze reprezentuje ugrupowanie nieszanujące parytetów politycznych – SPP postanowiło przejąć wakujące stanowisko w prezydium rady (jest wolne, odkąd mandat złożyła Eliza Kurzela) bez szerszych konsultacji.

Układ sił w Radzie Miasta Pruszkowa jest dziś następujący. 9 mandatów ma Samorządowe Porozumienie Pruszkowa, 6 radnych jest niezrzeszonych, klub Prawa i Sprawiedliwości liczy 5 osób, a Koalicji Obywatelskiej – 3.

Grupa niezrzeszonych jest zróżnicowana. Jakub Kotelecki, Grzegorz Szachogłuchowicz oraz Andrzej Kurzela dostali się do rady z listy SWPR (macierzysta lista prezydenta Pawła Makucha), ale Kurzela głosuje raczej przeciwko pomysłom prezydenta. Z listy SWPR jest też Anna Wasielewska, która weszła do rady w ub. roku po rezygnacji Elizy Kurzeli, jednak trudno dziś określić, jak dużą sympatię żywi wobec obozu prezydenckiego. Wśród niezrzeszonych jest dwójka dysydentów: Anna-Maria Szczepaniak usunięta z klubu PiS za głosowanie niezgodnie z linią partii oraz lewicowiec Edgar Czop, który opuścił klub KO po przegłosowaniu przekazania przez miasto dotacji na budowę łącznika przez skwerek przy PKP (Czop jest zdeklarowanym ekologiem).

Prezydium Rady Miasta Pruszkowa tworzą: przewodniczący Krzysztof Biskupski (SPP) i Piotr Bąk (KO). Jak widać, reprezentację mają tam największy i najmniejszy klub. Do zapełnienia jest od kilku miesięcy, jak wspomnieliśmy, miejsce po Elizie Kurzeli. Ponieważ PiS oraz niezrzeszeni nie mają dziś w prezydium swego przedstawiciela, logika i uczciwość polityczna nakazywałyby desygnować tam kogoś spoza układu SPP-KO. Dlatego gdy klub SPP przekonany, że dużemu należy się najwięcej, obmyślił plan wystawienia Olgierda Lewana, wywołało to burzę.

Ewa Białaszewska (PiS): Trwa dzielenie łupów

– W prezydium rady powinni zasiadać przedstawiciele wszystkich mieszkańców Pruszkowa. Ten parytet jest łamany. Wystarczy popatrzeć na wszystkie statutowe komisje. Dwie opcje wzięły wszystko. Mnie to się kojarzy z jednym: „wygraliśmy wojnę, więc czas podzielić łupy" – komentuje radna Ewa Białaszewska, która słynie z umiarkowania politycznego i daleko jej do tzw. partyjnego betonu. – To wszystko pokazuje, jakie jest podejście do mieszkańców, jak lekceważy się przeciwnika politycznego, nie okazuje mu szacunku. Ja mam dużo empatii w sobie, ale sytuacja budzi mój sprzeciw i oburzenie. Okazuje się, że personalia nie mają znaczenia, kandydatem mógłby być każdy radny, byleby był z SPP albo KO.

Jakub Kotelecki (niezrz.): W Pruszkowie takie postępowanie to norma

Na pytanie, jak ocenia nierespektowanie parytetu politycznego w prezydium RM, Jakub Kotelecki odpowiada: – To pytanie należy raczej kierować do większości w radzie miasta, czyli SPP i KO. To oni wyszli z taką właśnie propozycją. Ja jestem lekko zdziwiony, gdyż sądziłem, że wzorem z początku kadencji zaproponują któregoś z radnych niezrzeszonych, będących w opozycji do prezydenta – mówi Kotelecki. – W radach innych miast przedstawiciele różnych opcji mają swoich przedstawicieli w prezydium, tak jest choćby w Warszawie, Łodzi czy Krakowie. Warto również spojrzeć na miasta o porównywalnej wielkości co Pruszków, na przykład Legionowo. Prezydentem jest tam Roman Smogarzewski z Porozumienia Samorządowego, które współrządzi z Koalicją Obywatelską. KO posiada stanowiska przewodniczącego rady miasta oraz jednego wiceprzewodniczącego, zaś będące w opozycji PiS drugiego wiceprzewodniczącego.

Jakub Kotelecki dodaje, że takie postępowanie, jak teraz z Lewanem, to w naszym mieście norma. – Dla przypomnienia, w trakcie kadencji 2014–2018 przewodniczącym rady miasta był Krzysztof Biskupski, a wiceprzewodniczącymi Józef Moczuło oraz Ryszard Zacharski – cała trójka z SPP, pomimo istnienia w radzie dwóch innych klubów. Już nawet w związku z tym, tak pół żartem, pół serio, trzeba pogratulować Piotrowi Bąkowi wyboru na stanowisko wiceprzewodniczącego w obecnym rozdaniu – uśmiecha się Kotelecki.

Edgar Czop (niezrz.): Widziałbym w prezydium kogoś ze struktury innej niż SPP

Edgar Czop, choć z jednej strony komplementuje Lewana, z drugiej dystansuje się do tej kandydatury. Zwraca uwagę, że przewodniczący oraz jego zastępcy organizują i zarządzają pracą rady miasta, ale przede wszystkim czuwają nad płynnym przebiegiem sesji.

– To ważna funkcja, która pomaga wszystkim radnym oraz osobom obecnym na sesjach zaadresować konkretne tematy i ustalić kolejne kroki. Potrzeba by dużo złej woli lub braku profesjonalizmu, aby negatywnie wpływać na poszczególne procesy związane z instytucją sesji, np. poprzez niedopuszczanie do głosu poszczególnych osób, blokowanie istotnych dyskusji lub wypowiedzi, zaburzanie porządku obrad czy pobłażliwość wobec niestosownych zachowań. Dlatego moim zdaniem skład prezydium nie stanowi organu stricte politycznego, ale jej skład powinien odzwierciedlać różnorodność rady miasta na tyle, na ile jest to możliwe. Warto dodać, że funkcje przewodniczącego oraz wiceprzewodniczących powinny sprawować osoby z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem – mówi Czop.

I dodaje: – Mój kolega Olgierd Lewan to doświadczony samorządowiec działający z mieszkańcami i dla mieszkańców. Nie mogę zarzucić mu braku poświęcenia sprawom, którymi się zajmuje. Niemniej jednak, poruszając problematykę funkcji piastowanych w radzie miasta, aby uczynić prezydium bardziej zróżnicowanym i reprezentatywnym widziałbym w nim kogoś ze struktury innej niż SPP. Pamiętajmy, że radni PiS stanowią dużą część rady miasta, a obok nich są jeszcze radni SWPR oraz inni niezrzeszeni.

Kazimierz Mazur (PiS): Mam nadzieję, że mieszkańcy to widzą

Radny Kazimierz Mazur, przewodniczący klubu PiS, podkreśla to samo, co Edgar Czop: radni spoza obozu SPP-KO nie są reprezentowani w prezydium. – Powiem szczerze, że nie dziwi mnie wiadomość, że na zastępcę przewodniczącego rady będzie kandydował Olgierd Lewan, choćby dlatego, że jest z Samorządowego Porozumienia Pruszkowa – mówi Mazur. – Obecnie przewodniczący rady jest z SPP, a zastępca z Koalicji Obywatelskiej. I jeszcze jedno: pani Eliza Kurzela, która weszła do rady z komitetu prezydenta Makucha, najpierw atakowała prezydenta, a później „za zasługi" została wiceprzewodniczącą rady. Zwracam uwagę, że celem opozycji wobec prezydenta, od początku tej kadencji, jest torpedowanie jego dobrych propozycji i szukanie dziury w całym, co mieszkańcy, mam nadzieję, widzą – kwituje Kazimierz Mazur.

Krzysztof Biskupski (SPP): Nie wiem kto będzie kandydatem

Zaskakującą odpowiedź na pytanie o parytety polityczne (czy raczej ich brak) przysłał przewodniczący rady Krzysztof Biskupski. Nie odniósł się do kwestii zawartej w pytaniu, tylko przypomniał procedurę wyboru wiceprzewodniczącego zapisaną w ustawie. I dodał: – Kandydatury na funkcję wiceprzewodniczącego rady będą zgłaszane podczas sesji i w chwili obecnej nie posiadam wiedzy, który z radnych i z jakiego ugrupowania zostanie zgłoszony jako kandydat, a tym bardziej nie mogę przewidzieć, jak zagłosują radni i kto zostanie wybrany.

Józef Moczuło (SPP): Za dużo ugrupowań na parytety

Jeden z najbardziej doświadczonych pruszkowskich radnych, w poprzednich kadencjach przewodniczący albo wiceprzewodniczący rady, dziś na czele Komisji Skarbu, Budżetu i Finansów, Józef Moczuło z ironią komentuje kwestię parytetów politycznych: – Co do parytetów to w Radzie Miasta Pruszkowa są cztery ugrupowania: SPP, PiS, KO i SWRP. Zatem według Pana powinno być czterech wiceprzewodniczących? – odpowiada pytaniem na pytanie. 

Olgierd Lewan (SPP): Od parytetu ważniejsze są umiejętności

I wreszcie sam zainteresowany, który stawia tezę, że jeżeli na jednej szali położyć parytety, a na drugiej kompetencje, to szala powinna przechylić się na stronę kompetencji.

– Nie bardzo rozumiem, dlaczego sugeruje Pan, że dominującym trendem w tym przypadku powinien być akurat parytet polityczny – pisze Olgierd Lewan. – Moim zdaniem przy obsadzie takich funkcji jak przewodniczący czy wiceprzewodniczący rady jakiegokolwiek samorządu powinien decydować przede wszystkim parytet doświadczenia, kompetencji oraz umiejętności prowadzenia obrad i dyskusji. Obserwujemy obecnie dookoła, i to nie tylko w sektorze samorządowym, ale również rządowym, wiele przykładów na to, że kierowanie się przy obsadzie stanowisk kierowniczych względami politycznymi, a nie kompetencyjnymi, jest oczywistym błędem – tłumaczy radny.

I dodaje: – Mam w związku z tym głęboką nadzieję, że skierowanie propozycji objęcia funkcji wiceprzewodniczącego rady miasta akurat do mnie nastąpiło chociażby właśnie dlatego – NIE z uwagi na parytet polityczny – pisze Lewan akcentując słowo „nie”.

Zagadkowe milczenie

Nie wszyscy radni, których poprosiliśmy o komentarz, odpowiedzieli. Nie zareagowała – co bardzo znamienne – dwójka najmłodszych stażem radnych: Anna Wasielewska (niezrz.) oraz Grzegorz Margas (SPP). Redakcja zpruszkowa.pl po raz pierwszy poprosiła ich o wyrażenie opinii w jakiejkolwiek sprawie, jak się okazuje, bezskutecznie.

Anna-Maria Szczepaniak (niezrz.) poinformowała, że przed głosowaniem wstrzyma się od komentarza. W jej przypadku to zrozumiałe – to ona zajęła upatrzone przez Olgierda Lewana stanowisko przewodniczącego komisji hydrologicznej. Od pewnego czasu Szczepaniak stara się nie zaogniać i tak napiętych relacji między nimi, co nie przychodzi jej łatwo, bo o ile ona skupia się na problemach miasta, o tyle Lewan coraz częściej wydaje się rozgrywać sprawy przez pryzmat osobistych korzyści politycznych.

Nie doczekaliśmy się też wypowiedzi dwóch radnych uznawanych za głównych promotorów wstawienia Olgierda Lewana do prezydium rady: Karola Chlebińskiego (szef klubu SPP) oraz Piotra Bąka (szef klubu KO). Jak to wytłumaczyć? Czyżby brakiem wiary w sukces?

Czy Olgierd Lewan uciuła głosy?

Do wyboru wiceprzewodniczącego rady nie wystarczy zwykła większość głosów. Zgodnie z art.  19 pkt 1 ustawy o samorządzie gminnym, rada wybiera ze swego grona wiceprzewodniczących bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowego składu rady, w głosowaniu tajnym. Niewykluczone, że Lewanowi wymaganej liczby głosów nie uda się uzbierać. Tym bardziej, że radni spoza układu SPP-KO od kilku dni sondują możliwość poparcia innych kandydatów. Wśród nich Jakuba Koteleckiego, niezrzeszonego, kojarzonego z obozem prezydenckim, ale umiarkowanego i unikającego – w przeciwieństwie do części radnych SPP – konfrontacji oraz wyprowadzania politycznych ataków.

Sesja w czwartek 26 stycznia może być jedną z najciekawszych w obecnej kadencji.

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: