Czy wpisanie SDH do rejestru zabytków ochroni go przed popadaniem w ruinę? Władze Pruszkowa jego losem nie wydają się zainteresowane

O tym, że budynek Spółdzielczego Domu Handlowego (SDH) przy ul. Kościuszki 52 został umieszczony w rejestrze zabytków, napisało wiele portali informacyjnych. TVN24.pl cytował mazowieckiego konserwatora Marcina Dawidowicza: „Dom w Pruszkowie uznawany był za jeden z najnowocześniejszych sklepów wielkopowierzchniowych w regionie. Wartość artystyczna budynku wynika z jego formy architektonicznej i opracowania. Kompozycja architektoniczna domu handlowego została opracowana w oparciu o rozwiązania typowe dla modernizmu”.
Branżowy portal Property News tłumaczył, że budynek odzwierciedla aspiracje miejscowości podwarszawskich, które, naśladując najnowsze tendencje architektoniczne stolicy, inwestowały w realizacje o nowoczesnej formie architektonicznej. Obiekt w Pruszkowie dokumentuje proces dostosowywania koncepcji do potrzeb użytkownika, stanowi dotychczas nierozpoznany przykład realizacji Tadeusza Mycka, która wpisywała się w ówczesne tendencje architektoniczne, odrzucające stylistykę socrealizmu na rzecz modernizmu opartego na zasadach Le Corbusiera (architekt Tadeusz Mycek był autorem projektu SDH). Portal przypomina, że nowoczesna forma oraz bogaty asortyment sklepu sprawiły, że w latach 60. i 70. XX wieku był on prezentowany podczas wizyt zagranicznych gości z Włoch, ZSRR, Holandii, RFN, Szwecji czy Węgier.
Skromny wpis SDH-owi poświęciło miasto Pruszków, opatrując go skanem decyzji mazowieckiego konserwatora.
W doniesieniach prasowych zabrakło dwóch istotnych informacji. Po pierwsze, że objęcie domu handlowego ochroną było efektem starań pruszkowskich społeczników ze stowarzyszenia Za Pruszków!, założonego przez Arkadiusza Gębicza. Po drugie, że przyszłość budynku nie jest klarowna – wpis do rejestru co prawda uniemożliwia rozbiórkę, ale też nie obliguje właściciela do kosztownych prac modernizacyjnych, jedynie do – ogólnie sformułowanego – zachowania budynku w jak najlepszym stanie. Jeżeli dodamy do tego, że obecnym właścicielem jest jeden z deweloperów, który kupił nieruchomość od SPOŁEM, pytania o przyszłość nabierają szczególnego uzasadnienia.
Czy miasto Pruszków powinno przejąć zabytkowy budynek SDH?
Pytanie o plany w tym zakresie wysłaliśmy do Urzędu Miasta Pruszkowa. Odpowiedział nam rzecznik miasta Krzysztof Olszewski: „Miasto Pruszków nie prowadzi żadnych rozmów dotyczących nabycia tej nieruchomości. Jesteśmy natomiast gotowi udzielić wsparcia merytorycznego właścicielowi SDH, gdy ten będzie ubiegał się o środki zewnętrzne na remont zabytku. Te bowiem może uzyskać tylko właściciel nieruchomości. Do momentu wysłania tej wiadomości taki wniosek nie został do nas skierowany”.
Arkadiusz Gębicz, który zainicjował walkę o uratowanie SDH-u, los zabytku widzi tak: – Moim zdaniem miasto Pruszków powinno przejąć SDH. Problem w tym, że – patrząc na projekt budżetu na 2026 rok i planowany deficyt rzędu 30 milionów złotych – trudno oczekiwać, by samorząd realnie zajął się tym tematem. Środków brakuje, a lista potrzebnych działań jest znacznie dłuższa. W tej chwili mamy trzy kluczowe zabytkowe obiekty wymagające pilnych decyzji: Pałacyk Teichfelda, pałacyk przy ul. Broniewskiego oraz właśnie SDH. Wszystkie trzy powinny znaleźć się w rękach miasta i być sukcesywnie remontowane z wykorzystaniem dostępnych funduszy zewnętrznych. To jest możliwe, a przykłady z sąsiednich gmin pokazują, że takie projekty da się przeprowadzić – mówi Gębicz.
Jego zdaniem władze Pruszkowa nie podejmują aktywnych działań, by zatrzymać degradację lokalnych zabytków. A narzędzia ku temu są. – Prezydent ma możliwość mobilizowania prywatnych właścicieli do odpowiedniego dbania o obiekty, zarówno formalnie, jak i poprzez konsekwentny nacisk administracyjny. Wystarczyłoby chociażby regularnie zwracać uwagę wojewódzkiemu konserwatorowi, że na terenie Pruszkowa znajdują się zabytki, które niszczeją z powodu braku właściwej opieki. To naprawdę nie wymaga wielkich środków. W dobie cyfryzacji urzędów takie działania nie generują niemal żadnych kosztów. Potrzebna jest jedynie determinacja – coś na wzór filmowego bohatera z „Skazanych na Shawshank”, który wytrwałością i regularnością doprowadził do stworzenia biblioteki. Taki upór i konsekwencja mogłyby również w Pruszkowie przynieść wymierne efekty – dodaje Gębicz.
Jak to robią okoliczne gminy
Nie trzeba daleko szukać, żeby znaleźć przykłady działań ratunkowych podejmowanych przez władze samorządowe, które postanowiły uratować przed zawaleniem i dewastacją obiekty znajdujące się w niesamorządowych rękach.
Brwinów uratował zabytkowy pałac Wierusz-Kowalskich z początku XX wieku. Gmina w 2015 roku wykupiła go z rąk SGGW wraz z 7,77-hektarowym parkiem. Od tego momentu rozpoczęto szeroko zakrojone działania mające na celu przywrócenie obiektu mieszkańcom.

W czerwcu 2022 r. obiekt został oficjalnie oddany do użytku jako Pałac Kultury w Brwinowie – miejsce wydarzeń społecznych, artystycznych i edukacyjnych. Rewitalizacja została zauważona w skali kraju: projekt otrzymał wyróżnienie Ministra Kultury i Generalnego Konserwatora Zabytków w konkursie „Zabytek Zadbany 2023”, a sam pałac znalazł się wśród finalistów prestiżowego konkursu „Modernizacja Roku & Budowa XXI wieku”.
Grodzisk Mazowiecki uratował secesyjną willę „Niespodzianka” – jedną z najbardziej charakterystycznych rezydencji z początku XX wieku.

Willa, wzniesiona w 1903 roku, pozostawała w rękach spadkobierców pierwszego właściciela. Gdy jeden z kolejnych właścicieli zaplanował jej wyburzenie, władze Grodziska Mazowieckiego podjęły negocjacje i miasto przejęło nieruchomość. Gmina pozyskała znaczące środki z Unii Europejskiej – pokrywające ok. 70 proc. kosztów inwestycji – i rozpoczęła szeroko zakrojoną rewaloryzację obiektu. Po zakończeniu prac w 2017 roku willa stała się reprezentacyjną siedzibą Urzędu Stanu Cywilnego. Dziś w odrestaurowanych wnętrzach działa również Grodziskie Centrum Edukacji Plastycznej, które prowadzi warsztaty i zajęcia artystyczne, wystawy i spotkania twórcze, programy edukacyjne dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Willa jest także miejscem posiedzeń rady miejskiej oraz kameralnych wydarzeń kulturalnych. Rewaloryzacja willi „Niespodzianka” stała się jednym z najważniejszych przykładów skutecznej ochrony zabytków w regionie.
Milanówek przywrócił do życia Willę Waleria. Po ponad stu latach od powstania i blisko wieku w rękach prywatnych miasto odkupiło ją od spadkobierców, a następnie – po latach starań o dofinansowanie – przeprowadziło kompleksową rewitalizację.
Dziś odnowiona Waleria jest wizytówką Milanówka i jedną z najciekawszych nowych przestrzeni kulturalnych w regionie. Dziś jest filią Milanowskiego Centrum Kultury. Odbywają się tu wystawy, koncerty, warsztaty i spotkania. Rewitalizacja została zgłoszona do krajowych konkursów, m.in. „Modernizacja Roku”, i wskazywana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego jako przykład doskonałego wykorzystania środków zewnętrznych. Willa Waleria to flagowy dowód na to, że samorząd może skutecznie ratować lokalne dziedzictwo – i przekształcać je w żywe, potrzebne mieszkańcom instytucje.
Pruszków przejął pawilon dawnej kasy EKD/WKD w Tworkach
Zarzut, że władze Pruszkowa nie są zainteresowane przejmowaniem zabytkowych obiektów, nie byłby sprawiedliwy – na własność miasta przeszedł bowiem właśnie budynek dawnej kasy biletowej Elektrycznych Kolei Dojazdowych przy ul. Partyzantów. To jedyny zachowany fragment przedwojennej stacji Pruszków-Tworki, wzniesiony około 1928 r. W marcu 2025 r. obiekt został wpisany do rejestru zabytków województwa mazowieckiego.

Do tej pory budynek należał do samorządu województwa mazowieckiego. Przełom nastąpił latem 2025 r., gdy sejmik podjął uchwałę o przekazaniu dawnej kasy gminie Pruszków w formie darowizny. A władze Pruszkowa zapowiedziały kompleksowy remont. Jak wynika z zapowiedzi prezydenta Piotra Bąka, w ciągu 18 miesięcy dawna kasa EKD/WKD zostanie wyremontowana, a po zakończeniu prac ma pełnić funkcję przestrzeni wystawowej oraz punktu wypożyczeń Książnicy Pruszkowskiej.
Co dalej z SDH?
Jak widać, samorząd, jeśli wykaże determinację, potrafi skutecznie ratować zabytki, nawet te w bardzo złym stanie. Pruszków również udowadnia, że umie podejmować takie działania, planując rewitalizację dawnej kasy EKD/WKD. Tym bardziej zaskakuje więc brak podobnej inicjatywy wobec cennego, większego i bardziej rozpoznawalnego obiektu, jakim jest SDH przy ulicy Kościuszki.
Wpis do rejestru zabytków chroni obiekt przed rozbiórką, ale nie zabezpiecza przed powolnym niszczeniem. Prywatny właściciel nie ma żadnego obowiązku inwestowania w drogie remonty, dopóki budynek nie stwarza bezpośredniego zagrożenia. W praktyce oznacza to ryzyko wieloletniej stagnacji, a nawet postępującej degradacji.
Jeśli miasto nie zdecyduje się na przejęcie obiektu albo przynajmniej nie zacznie wywierać silnej presji na właściciela, los jednego z najważniejszych modernistycznych budynków Pruszkowa będzie bardzo niepewny. O ile sąsiednie samorządy zdołały przekuć swoje zabytki w wizytówki miasta, o tyle SDH – pozostawiony sam sobie – może stać się przykładem zmarnowania szansy. Bez zdecydowanego zaangażowania władz Pruszkowa może być nie do uratowania.



