„Chodź Mieciu, zjemy sobie pączka”, czyli jak uchwalano budżet Pruszkowa
To było już trzecie podejście do uchwalenia budżetu Pruszkowa na 2021 rok i skorelowanej z nim Wieloletniej Prognozy Finansowej. Czwartkową, nadzwyczajną sesję Rady Miasta Pruszkowa, poprzedziły obrady komisji, na której radni mogli wyrażać opinie, pytać, zgłaszać poprawki. Pytań – o dziwo – w zasadzie nie było. Członków Komisji Skarbu, Budżetu i Finansów, kierowanej przez Józefa Moczułę (SPP), nie zainteresowały nawet wskaźniki prognozowanego zadłużenia miasta i zdolność do jego spłaty. Radni nie dopytywali, w jakim stopniu najnowsza propozycja budżetowa ogranicza impet inwestycyjny i jakimi kryteriami kierował się prezydent Paweł Makuch wycinając część inwestycji. Nie było pytań o wiadukt nad torami, o komunikację miejską, autobus do Warszawy, o budowę przedszkola na Żbikowie. Radni Samorządowego Porozumienia Pruszkowa oraz Koalicji Obywatelskiej, dysponujący w radzie większością, tym razem zastosowali nową strategię. Przygotowali pakiet własnych poprawek do najnowszych propozycji budżetu i WPF. I postanowili je przegłosować bez choćby jednego słowa uzasadnienia.
I tak, przewodnicząca Komisji Oświaty, Kultury i Sportu Małgorzata Widera zaproponowała zdjęcie części pieniędzy z przebudowy pętli autobusowej na osiedlu Staszica i przeznaczenie ich na szkoły. Dlaczego akurat z pętli? Radna nie odpowiedziała na to pytanie ani na komisji, ani potem indagowana w mediach społecznościowych. Postanowiła też obciąć środki przeznaczone na przebudowę basenu „Kapry” mimo ostrzeżeń urzędu miasta, że oznacza to brak możliwości wymiany zjeżdżalni, których stan zagraża bezpieczeństwu użytkowników. Karol Chlebiński w imieniu Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska przygotował całą serię poprawek. W efekcie wypadły pieniądze zaplanowane na budowę ulicy Przytorowej, na remonty ulic w śródmieściu (m.in. Moniuszki, Grafitowej, Szczęsnej, Fabrycznej). Wycięta została budowa wodnego placu zabaw i toalety miejskiej. A nawet przebudowa ulicy Malwy na Gąsinie, gdzie znajduje się plac zabaw dla dzieci oraz skate park. Dlaczego radni SPP i KO „pojechali” akurat po tych inwestycjach? Nie wiadomo.
Wiele wskazuje na to, że radni SPP i KO zawczasu ustalili, jak będą głosować. Wszystkie zgłoszone przez siebie propozycje forsowali na komisjach mimo ostrzeżeń Elżbiety Korach, naczelnik Wydziału Realizacji Inwestycji, że część z nich jest sprzeczna z zaciągniętymi już przez miasto zobowiązaniami wobec wykonawców. Nie pomogła informacja od Andrzeja Guzika, naczelnika Wydziału Geodezji, Mienia i Estetyki Miasta, że jedna z propozycji jest sprzeczna z prawem.
Już następnego dnia – w czwartek, podczas sesji rady miasta – radni SPP i KO, najwyraźniej zrozumiawszy konsekwencje nieprzemyślanych działań, z części poprawek… postanowili się wycofać. Poinformował o tym Piotr Bąk, wiceprzewodniczący rady (KO). Odczytał listę poprawek Komisji Gospodarki Komunalnej zgłaszanych do poprawek z poprzedniego dnia. Wynikało z nich, że przywrócone zostają pieniądze na przykład na przebudowę ulic Grafitowej i Przemysłowej, na budowę Przytorowej czy wymianę mostku nad Utratą.
To, co na sesji działo się potem, trudno opisać. Radni głosowali poprawki, poprawki do poprawek, zgłaszali też nowe poprawki, których nie głosowali na komisjach. Doszło do tego, że nie wiadomo było, czego dotyczy konkretne głosowanie: poprawek ze środy czy poprawek z czwartku zgłoszonych do tych ze środy. Kluby SPP i KO próbowały nie dopuścić, by własne poprawki zgłaszał klub PiS, ale ten i tak to robił. Jacek Rybczyński (formalnie w klubie SPP, ale stronnik prezydenta Pawła Makucha), wspierany przez Ewę Białaszewską (PiS) na próżno prosił radnych SPP i KO o przywrócenie pieniędzy na przebudowę ulicy Malwy, bo z tej drogi na Gąsinie korzystają dzieci i zmuszone są brnąć przez błoto. Wiceprzewodnicząca rady Eliza Kurzela zgłosiła wniosek o zakończenie jednego z wątków dyskusji uniemożliwiając zabranie głosu własnemu ojcu, radnemu Andrzejowi Kurzeli, co wywołało jego oburzenie. Emocje eskalowały, przewodniczący Krzysztof Biskupski nie panował nad sesją, doszło do tego, że radni zaczęli dwukrotnie głosować te same wnioski, choć nie było wiadomo, czy drugie głosowanie unieważnia to pierwsze. Momentami ciężko było się zorientować, czego w ogóle dotyczą głosowania i czy nie są wzajemnie sprzeczne.
Ostatecznie budżet na 2021 rok i Wieloletnią Prognozę Finansową przyjęto. Co w nim jest? Po serii dublujących się głosowań trudno stwierdzić. Prawdopodobnie radni wyrzucili pieniądze na budowę wodnego placu zabaw, choć przypadkiem wraz z nimi wyleciały też pieniądze na rewitalizację parku Potulickich. Prawdopodobnie wypadły pieniądze na budowę strefy saun na basenie, ale z rozpędu wykreślono również wymianę zjeżdżalni. Wycięto część środków na przebudowę pętli autobusowej na osiedlu Staszica, co może uniemożliwić realizację inwestycji. Co zostało w budżecie, a co nie, będą teraz próbowały ustalić służby finansowe urzędu miasta – dokumenty finansowe trzeba przesłać do sprawdzenia do Regionalnej Izby Obrachunkowej. Nie mają łatwego zadania, bo nie można nawet zapytać radnych, co w budżecie zostało, bo zapewne każdy radny ma inne zdanie na temat tego, co przegłosował. Niestety, ten chaos może mieć zgubne skutki dla miasta. Jeśli RIO wychwyci nieścisłości pomiędzy uchwałą budżetową a Wieloletnią Prognozą Finansową, może oba dokumenty uchylić. A to w grozi narzuceniem Pruszkowowi budżetu przetrwania przez samą RIO.
Komentarz autora:
Farsa – to jedyne słowo, jakie pasuje mi do opisu procesu stanowienia prawa lokalnego w Pruszkowie, procesu niemającego z zasadami prawidłowej legislacji nic wspólnego. Choć przykro to stwierdzić, radni SPP i KO wykazali się skrajną niefrasobliwością. Nie sprawdzili, czy zgłaszają poprawki zgodne z prawem – choć wystarczyło wykonać telefon do Wydziału Realizacji Inwestycji i zapytać o zaawansowanie prac i skalę podjętych zobowiązań finansowych. Nie zawsze wiedzieli, co chcą poprawiać. Małgorzata Widera nie kryła zaskoczenia dowiedziawszy się, że rubryka budżetu, mówiąca o zatoce autobusowej, na którą postanowiła dokonać zamachu, dotyczy przebudowy całej pętli. Radni nie wiedzieli nawet, że nie wolno im usuwać zadań, na które rozstrzygnięto przetarg, bo to grozi odpowiedzialnością odszkodowawczą miasta.
Z ich ust usłyszeliśmy za to wiele mądrych rad. Na przykład, że pruszkowska policja nie potrzebuje dotacji na zakup samochodu, bo na parkingu stoi zaśnieżony radiowóz, a skoro jest zaśnieżony, to znaczy, że nie jest wykorzystywany (Krzysztof Biskupski). Że prezydenci powinni w gabinetach siedzieć na tle herbu miasta, a nie logotypu (Józef Moczuło).
„Chodź Mieciu, zjemy sobie pączka” – powiedział w pewnym momencie Józef Moczuło do siedzącego obok radnego Mieczysława Maliszewskiego zapominając, że jest na wizji. Niewykluczone, że to była najbardziej merytoryczna wypowiedź naszych radnych w całym tygodniu.