Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Była minister cyfryzacji i szefowa Urzędu Komunikacji Elektronicznej Anna Streżyńska kandyduje do Rady Powiatu Pruszkowskiego

Sławomir BUKOWSKI
W rządzie walczyła z monopolami, pisała ustawy regulujące rynek telekomunikacyjny. W powiecie pruszkowskim chce zająć problematyką obrony cywilnej i polityką senioralną.
Anna Streżyńska
Ilustracja: Anna Streżyńska

Anna Streżyńska cieszy się opinią jednego z największych ekspertów nie tylko w Polsce, ale i Europie, w dziedzinie infrastruktury i prawa telekomunikacyjnego. W latach 2006–2012 była prezesem Urzędu Komunikacji Elektronicznej, w latach 2015–2018 ministrem cyfryzacji w rządach Beaty Szydło oraz Mateusza Morawieckiego. Politykiem nazywano ją rzadko, bo zamiast budować zaplecze partyjne zwyczajnie pracowała.

W czasach UKE skutecznie walczyła z monopolem Telekomunikacji Polskiej oraz operatorów sieci komórkowych, doprowadzając do obniżek stawek za połączenia. Jako minister cyfryzacji na listę swoich osiągnięć może wpisać stworzenie strategii 5G dla Polski, programu pilotażowego mDokumenty, e-meldunek, prace nad Ogólnopolską Siecią Edukacyjną czy zmiany w prawie telekomunikacyjnym mające położyć kres nadużyciom za pomocą tzw. SMS-ów premium.

W 2010 roku tygodnik „Polityka” o szefowej UKE pisał, że cierpi na pracoholizm. W gabinecie przesiadywała do późnej nocy. „W efekcie już raz z biura trafiła do szpitala w ciężkim stanie (szybko uciekła do pracy). Jest laureatką Nagrody im. Andrzeja Bączkowskiego dla najlepszego urzędnika państwowego. Jej współpracownicy obawiają się, że może skończyć jak patron nagrody, minister pracy w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza, który zmarł z przepracowania. Domem i wychowaniem córek zajmuje się mąż. Ona sama steruje wszystkim zdalnie za pomocą esemesów” – pisała „Polityka”.

Z rządu odeszła w 2018 roku, a dokładnie – została odwołana. Mówiła, że problemem była jej apartyjność. – Dziś bym przestrzegała wszystkich fachowców przed wiarą w to, że mogą coś trwale zmienić bez zaplecza politycznego. Mówię to bez goryczy. Po prostu takie są fakty – powiedziała w rozmowie z portalem TVN24.pl. I dodała, że dzięki dymisji nie musi już pracować z ludźmi, którzy nie podzielają jej myślenia o tym, że w rządzie jest się po to, by służyć.

Po odejściu z rządu rozkręciła własny biznes, stworzyła spółkę technologiczną. – Waluty cyfrowe, blockchain, sztuczna inteligencja, internet rzeczy w praktyce, inteligentny rozwój miast i regionów. I chyba mogłabym tak jeszcze z godzinę wymieniać. Mamy kompetencje, mamy wiedzę, mamy doświadczenie – opowiadała portalowi Money.pl.

W biznesie aktywnie działa dziś, dlatego sporym zaskoczeniem może być jej deklaracja startu do Rady Powiatu Pruszkowskiego z listy komitetu Dobro Wspólne – Ziemia Pruszkowska, założonego przez burmistrza Brwinowa Arkadiusza Kosińskiego.


Sławomir Bukowski: Skąd decyzja o kandydowaniu?

Anna Streżyńska: Do współpracy zaprosił mnie Arkadiusz Kosiński, którego znam od wielu lat. Pierwszy raz zetknęłam się z nim w 2010 roku, kiedy burmistrzem jeszcze nie był, zajmował się projektowaniem sieci telekomunikacyjnych i realizował zlecenie na terenie gminy Brwinów, w tym u mnie, w Żółwinie. Zwróciłam uwagę na jego styl pracy z ludźmi. Kosiński chętnie spotykał się z mieszkańcami, rozmawiał, uzgadniał, którędy powinna przebiegać sieć, dopytywał jakie są oczekiwania mieszkańców względem jej przepływności. Nie obywało się bez awantur, bo ludzie czasem mieli pretensje, że całymi latami czekają na internet, ale on potrafił bardzo fajnie zarządzać emocjami, widać było u niego autentyczną życzliwość. Do tego miał poczucie humoru i umiejętność słuchania. Mam takie wspomnienie, że jest wiosna, wczesny ranek, koło siódmej, stoimy na trawniku przy remizie strażackiej, on rozkłada mapy i pokazuje, jak sieć powinna przebiegać, a ludzie komentują.

Od kiedy mieszka pani w Żółwinie?

Anna Streżyńska: Sprowadziłam się tu z mężem w 1990 roku, wtedy Żółwin bardzo różnił się od obecnej miejscowości. To była zaniedbana wieś, bez chodników, z dziurawymi jezdniami, sprawiała wrażenie pomijanej we wszystkich planach inwestycyjnych. Dopiero Arek Kosiński, gdy został burmistrzem, przeprowadził prawdziwą rewolucję, oczywiście nie tylko u nas, ale w Żółwinie chyba najwięcej miał do zrobienia. To sprawny menedżer. W ostatnich latach samorządy mocno straciły na dochodach własnych, trzeba było coraz częściej starać się o dotacje, ale on jest mistrzem w pozyskiwaniu środków zewnętrznych. Do inicjatywy Dobro Wspólne pierwszy przystąpił mój mąż, był radnym Brwinowa, dzięki temu mogłam bliżej przyjrzeć się pracom samorządu. Relacje mojego męża były pełne szacunku dla Kosińskiego, który dawał sobie radę z wewnętrzną opozycją i potrafił przekonać ludzi merytoryczną argumentacją. Dlatego w tym roku, gdy burmistrz przyszedł do mnie i zapytał, czy nie przystąpiłabym do Dobra Wspólnego i stanęła w szranki do powiatu pruszkowskiego, po długim namyśle wyraziłam zgodę.

Piastowała pani wysokie funkcje w administracji rządowej, naprawdę jest pani gotowa zejść na poziom powiatu?

Anna Streżyńska: Jest takie powiedzenie, że urzędnik wysokiego szczebla powinien regularnie wylatywać z roboty, żeby być zmuszony samodzielnie na rynku zmagać się ze skutkami własnych decyzji. Ja przez ten etap już przeszłam, gdy sześć lat temu wyleciałam z ministerstwa i założyłam własną spółkę IT na własnej skórze przekonałam się, jakie błędy popełnia administracja w zarządzaniu działalnością gospodarczą w Polsce. Ale teraz pomyślałam sobie, że skoro pracując w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej pisałam ustawę o wspieraniu inwestycji szerokopasmowych, która nadawała nowe uprawnienia i obowiązki gminom, powiatom i województwom samorządowym, to nadarza się okazja do sprawdzenia, czy to, co wtedy wymyśliłam, działa w praktyce i na ile skutecznie samorządy realizują zadania własne w obszarze telekomunikacji, informatyki, cyberbezpieczeństwa, jak interpretowane są przepisy, które im narzuciliśmy. Generalnie podoba mi się też program Dobra Wspólnego, który jest szeroki, skupia się inwestycjach drogowych, bo w naszym powiecie wciąż jest problem z drogami dojazdowymi do siedzib ludzkich. Podoba mi się też to, że w samorządzie jest znacznie mniej polityki niż na szczeblu centralnym, tutaj możemy zajmować się przede wszystkim sprawami mieszkańców.

Czyli jeśli zostanie pani radną, zapisze się pani do komisji zajmującej się inwestycjami, infrastrukturą?

Anna Streżyńska: To prawda, ale są jeszcze dwie rzeczy, które mnie interesują. Pierwsza dotyczy bezpieczeństwa ludności, w szczególności chodzi mi o powstającą ustawę o obronie cywilnej. Samorządy będą musiały zadbać o schrony, miejsca ukrycia, chciałabym włączyć się w prace w naszym powiecie związane z tą problematyką. Organizowanie schronów bez wsparcia funduszy państwowych będzie niemożliwe, w samorządach nie ma na to odpowiednich pieniędzy, dlatego chciałabym spróbować na nowo zdefiniować zasady współpracy samorządu z rządem, tym bardziej, że powiat jest ważnym punktem styku administracji rządowej i lokalnej. Druga sprawa to polityka senioralna, ale ją chcę podjąć ze względu na moje osobiste doświadczenia. Mam 100-letnią babcię i widzę, jak bardzo gminy i powiaty nie są przygotowane do organizowania pomocy osobom starszym. W wielu rodzinach opieka nad seniorem rujnuje normalne życie, bo trudno pogodzić aktywność zawodową z zajmowaniem się osobą niesprawną i schorowaną, a na zatrudnienie całodobowych opiekunów ludzie nie mają pieniędzy. Ja mogłam sobie na to pozwolić, moja babcia jest dobrze zaopiekowana, ale wiele rodzin jest w zupełnie innej sytuacji. Obecny rząd zapowiada wprowadzenie świadczeń na opiekę nad seniorami, jednak sama dystrybucja pieniędzy to nie wszystko, na poziomie samorządu trzeba je mieć na co wydać, musi zacząć funkcjonować system opieki całodobowej. Trzeba stworzyć odpowiednią infrastrukturę dla tego zadania na szczeblu powiatu.

Jest pani bardzo aktywna zawodowo, uczestniczy w międzynarodowych konferencjach. Da się tę aktywność zawodową pogodzić z samorządową, i to bez szkody dla samorządowej, bo o niej rozmawiamy?

Anna Streżyńska: Jeśli zaangażuję się coś, to nie odpuszczam. W wielu konferencjach biorę udział z racji moich zainteresowań, tę aktywność mogę ograniczyć. Zawodowo jestem dziś w takim miejscu, że sprawy toczą się swoimi koleinami, nie mam już małych dzieci, mąż jest społecznikiem i zazwyczaj nie ma go w domu. Poza tym mam taką zasadę, że noc jest długa i jeszcze kilka godzin zawsze da się wykroić. 

Anna Streżyńska Plakat

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: