Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Awantura o drzewko

Konstanty CHODKOWSKI
Czy sadzenie drzewka jest polityczne? Czy drzewko jest pruszkowskie, a może obywatelskie? Komu wolno sadzić drzewko, a kogo należy do sadzenia zaprosić? O to, a także o mniej istotne sprawy, spierali się pruszkowscy radni podczas sesji 5 listopada.
Paweł Zagrajek (PiS) dopytuje o akcję sadzenia drzew w Pruszkowie
Ilustracja: Paweł Zagrajek (PiS) dopytuje o akcję sadzenia drzew w Pruszkowie

Dyskusję rozpoczął radny Paweł Zagrajek (Prawo i Sprawiedliwość). Zwrócił uwagę na fakt, że 10 października radne Julia Kossakowska i Maria Biernacka (Pruszków Obywatelski) nagrały film promujący akcję sadzenia drzew zorganizowaną przez miasto. Jak zauważył, inni radni nie byli zaproszeni do akcji, nie otrzymali drzew do posadzenia, ani w ogóle szansy wzięcia udziału w wydarzeniu. 

- Nie widziałem też relacji z tego wydarzenia z mieszkańcami. Jedyny materiał, jaki powstał z tego dnia, to materiał promocyjny Pruszkowa Obywatelskiego, który jest organizacją polityczną, a miasto występuje tu w roli organizatora - tłumaczył Zagrajek.

- Jest to problem etyczny - dodał.

Na to zagadnienie pierwszy odpowiedział Prezydent Pruszkowa, Piotr Bąk, który stwierdził, że miasto nie organizowało żadnej akcji oraz że nie rozsyłało na tę okoliczność zaproszeń. Fakt ten potwierdził Przewodniczący Rady Miasta, Karol Chlebiński (Pruszkowska Wspólnota Samorządowa), konstatując, że on również żadnego zaproszenia nie otrzymał. 

Do odpowiedzi zgłosiła się Radna Julia Kossakowska, która na wątpliwości Radnego Zagrajka postanowiła odpowiedzieć atakiem: 

- Ile razy przez wszystkie kadencje zwrócił się Pan do Urzędu Miasta z propozycją wsparcia akcji promocyjnej, promowania jakiejkolwiek inicjatywy miasta, jako radny? Czy kiedyś miało to miejsce? - zapytała córka wiceprezydent Kossakowskiej. 

Wytłumaczyła również, że jej udział w akcji sadzenia drzew nastąpił na skutek cyt. “niejako prośby, a niejako porozumienia z Panią Naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska”. Zaznaczyła, że każdy radny ma prawo zgłosić się do odpowiedniego wydziału i wesprzeć jego akcję, choćby poprzez promocję. 

- Te nasadzenia to nie była akcja społeczna, to była firma zewnętrzna, która te nasadzenia wykonuje (...). To było wykonywane działanie przez firmę zewnętrzn, która nasadzenia dla naszego miasta wykonuje. Żaden radny nie ma zakazu wsparcia miasta w akcjach promocyjnych - tłumaczyła. 

- Czy Pani radna jest w stanie odpowiedzieć dlaczego akurat wobec Pani radnej takie zaproszenie zostało wystosowane? Ja takiego zaproszenia nie otrzymałem, moi koledzy z klubu nie otrzymali, inni radni spoza klubu, których o to pytałem też nie - odparł Paweł Zagrajek. Zaznaczył, że miasto nie powinno promować organizacji politycznych. 

No i się zaczęło.

Sezon na “nie bycie politykiem” otwarty

Radni Pruszkowa Obywatelskiego, jak przystało na polityków, zaczęli odżegnywać się od polityki na wszelkie możliwe sposoby. 

- Pruszków Obywatelski nie jest partią polityczną. Pruszków Obywatelski nie jest organizacją polityczną - grzmiał surowo radny Łukasz Ruszczyk (Pruszków Obywatelski). To dość ciekawy pogląd zważywszy, że zaglądając do sekcji “informacje” na stronie Pruszkowa Obywatelskiego na Facebooku, znajdujemy wyraźne wskazanie, że jest to strona organizacji politycznej. 

Pruszków Obywatelski - informacje o stronie na FacebookuPruszków Obywatelski - informacje o stronie na Facebooku

W istocie bowiem, podobnie jak każdy klub w Radzie Miasta, Pruszków Obywatelski nie stanowi tu wyjątku. Organizacja, która zawiązała się w łonie Rady, organu wybieranego w wyborach, a więc organu politycznego, złożona wyłącznie z radnych, a więc polityków, w rzeczy samej jest organizacją polityczną. Bez względu na to, co twierdzą jej członkowie. 

Choć nie zarejestrowały tego kamery ani mikrofony w sali starostwa powiatowego w Pruszkowie, do protestu przeciwko nazywaniu Pruszkowa Obywatelskiego organizacją polityczną przystąpił również Prezydent Piotr Bąk [byłem obecny na miejscu - przyp. red.]. Co ciekawe - do dziś nie wiadomo w jakiej roli występuje on wobec ugrupowań Pruszkowa Obywatelskiego i Koalicji Obywatelskiej. Z jednej strony nadal pozostaje członkiem partii, z drugiej - w momencie eksodusu radnych KO z macierzystego ugrupowania i założenia nowego (o podobnej nazwie), postanowił udać się na sesję fotograficzną z tym drugim (pisaliśmy o tym tutaj). 

Bez względu na to kto z kim trzyma, kwestia przebiegu akcji sadzenia drzew pozostała nierozstrzygnięta. 

Pierwsze słowo do śmietnika, drugie słowo do dziennika

Z tłumaczeń Radnej Kossakowskiej wybrzmiało, że w akcji wzięła udział cyt. “niejako na prośbę, a niejako w porozumieniu” z Naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska, Elżbietą Jakubczak-Garczyńską. To z kolei potwierdzałoby tezę stawianą przez radnego Zagrajka: dwie radne uzyskały ekskluzywny dostęp do zasobów miasta i postanowiły wykorzystać ten fakt na rzecz autopromocji. 

Podobnie odczytali ten ruch mieszkańcy komentujący film Kossakowskiej i Biernackiej (możecie go obejrzeć pod tym linkiem). “Przyjechały dziewczynki poprzeszkadzać Panom w pracy, żeby się polansować i ocieplić wizerunek przy sadzeniu drzew obok świeżo oddanej inwestycji dewelopera (...). Machnęły po razie łopatą, potem obowiązkowy uśmiech do kamer” - skomentował jeden z internautów. “Skoro Panie mogły, to ja też chcę posadzić tak piękne drzewo. Gdzie można odebrać takie drzewo?” - zapytał przekornie inny (odpowiedzi na zapytanie nie uzyskał). Pod nagraniem nie znajdujemy ani jednego pozytywnego komentarza. 

Jak się okazało - wszyscy krytycy byli w błędzie (sic!). Gdy bowiem radne przestawały dawać sobie radę z zarzutami adwersarza, do dyskusji wkroczył Wiceprezydent Michał Landowski prostując relację radnej Kossakowskiej. Zgodnie z jego słowami, radne Biernacka i Kossakowska same zgłosiły się do Wydziału Ochrony Środowiska oferując swoją pomoc w akcji sadzenia drzew. Zawtórował mu też Przewodniczący Rady Karol Chlebiński: 

- Zrozumiałem, że 4 października na stronie internetowej miasta została umieszczona informacja o tym, że będą prowadzone nasadzenia (...). Na skutek tej publikacji, jak rozumiem, Panie Radne zgłosiły się do Wydziału Ochrony Środowiska z pytaniem czy mogłyby uczestniczyć w tej akcji i z tego wydarzenia nagrały Panie film - zapytał sugestywnie. 

- Dokładnie tak - odparła radna Biernacka - pokazałyśmy jak dokonuje się nasadzenia, że w ogóle takie nasadzenia istnieją (...). Nie było to robione specjalnie pod nas, tylko my się dołączyłyśmy razem z Panami [wykonawcami nasadzeń - przyp. red.] i z tego powodu miasto nie poniosło żadnych kosztów.

Wprawny obserwator mógłby spostrzec, że finalna wersja zdarzeń, uzgodniona w drodze dyskusji między koalicjantami, nieco odbiega od tej, którą usłyszeliśmy na początku. Wiadomym jest jednak, że historię piszą zwycięzcy, a debatę wygrywa nie ten, kto mówił prawdę lecz ten, komu przyznano rację. 

Gwoli uczciwości należy przyznać, że na zakończenie dyskusji Przewodniczący Karol Chlebiński zapowiedział, że zwróci się do Prezydenta Pruszkowa z prośbą o to, aby na przyszłość o podobnych akcjach informowani byli wszyscy radni, tak, aby nie wynikały z nich kolejne nieporozumienia. 

To ci dopiero debata

W jednym z Karolem Chlebińskim trudno się nie zgodzić: “dochodzenie” i przedłużająca się dyskusja w sprawie filmu promującego sadzenie miejskiego drzewa narażała radnych na śmieszność. Z tym tylko zastrzeżeniem, że nie do końca przez jej temat, co przez jej przebieg.

Warto zauważyć, że była to najgorętsza dyskusja, jaka wywiązała się podczas minionej sesji Rady Miasta. Ani krzty emocji wśród radnych nie wzbudziły najnowsze zmiany w budżecie miasta, w wyniku których deficyt wzrósł o kolejne 5 milionów złotych. 

Podczas uchwalania gminnego programu opieki nad zabytkami nikt z radnych nie spostrzegł (albo spostrzec nie chciał), że gminna ewidencja zabytków nadal pozbawiona jest kamienic z ulicy Stalowej, które “wyparowały” ze spisu w 2022 roku (pisaliśmy o tym tutaj). Bez głębszej dyskusji przebiegło również głosowanie nad nową procedurą przyjmowania budżetu (zmienioną pierwszy raz od 14 lat). Krajowy Plan Odbudowy, z nieznanych przyczyn, też nie może zadomowić się w Pruszkowie na dobre, choć cyklicznie przypomina o jego istnieniu radny Bartosz Brzeziński (niezrzeszony).  

Nikt natomiast nie miał wątpliwości, że głos należy zabrać (i to z całą stanowczością) w momencie, gdy ktoś odważy się zakwestionować intencje “filmu promocyjnego” o sadzeniu drzew. Najwyraźniej w Pruszkowie nie ma już większych problemów do rozwiązania, bo wszystkie bolączki miasta rozwiązały się same w momencie odsunięcia od władzy ekipy Pawła Makucha

A skoro tak jest, to my o przyszłość Pruszkowa jesteśmy spokojni. 

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: