Ani zgodnie z prawem, ani transparentnie
16 lipca radni Egar Czop i Piotr Bąk udali się do Wydziału Architektury Urzędu Miasta Pruszkowa chcąc uzyskać dostęp do dokumentacji inwestycji w otulinie Parku Potulickich. Chodzi o plany budowy kontrowersyjnego osiedla. Nowe blokowisko ma powstać na terenie zalewowym, znajdującym się w bezpośrednim sąsiedztwie Warszawskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu, a także terenów objętych ochroną konserwatora zabytków.
Według relacji radnych, urzędnicy Wydziału Architektury odmówili im dostępu do dokumentów wymagając odpowiedniej zgody Prezydenta i/lub Przewodniczącego Rady Miasta. Po nerwowej konsultacji z miejskim radcą prawnym, urzędnicy ustąpili dopuszczając radnych do dokumentacji. Nie pozwolili jednak na kopiowanie jej zawartości. W tym wypadku chodziło m.in. o wizualizację budowy osiedla. Pracownicy Urzędu zasłonili się ochroną praw autorskich. O zajściu wiemy z relacji radnego Edgara Czopa, zamieszczonej na stronie “Pruszków 2.0” na Facebooku.
Czy urzędnicy mieli prawo żądać od radnych zgody Prezydenta lub Przewodniczącego Rady Miejskiej? Po samodzielnym przeszukaniu odpowiednich aktów prawnych oraz konsultacji z dwoma niezależnymi prawnikami możemy stwierdzić, iż argumentacja pruszkowskich urzędników nie znajduje podstawy w całym polskim systemie prawa. Radni mają prawo dostępu do dokumentów urzędowych na żądanie.
W odniesieniu do zaistniałej sytuacji, 17 lipca, radni Koalicji Obywatelskiej (Edgar Czop i Piotr Bąk – przyp. K.Ch.) złożyli odpowiednią interpelację. Odpowiedź nadeszła 26 lipca. W jej zawartości znajdujemy próbę dokonania osobliwej, lokalnej wykładni prawa. Lex Pruskovia, tak bym ją nazwał. Treść odpowiedzi na interpelację zamieszczamy poniżej.
Po pierwsze – podpisany pod dokumentem Paweł Makuch twierdzi, iż wniosek radnego o udostępnienie informacji powinien zostać opatrzony odpowiednim uzasadnieniem. Stwierdza ponadto, że radny powinien wykazać związek między informacją, o której udostępnienie prosi, a wykonywanym przez niego mandatem radnego. Jak się okazuje, argumentacja ta stoi w całkowitej sprzeczności z obowiązującymi przepisami.
Art. 24. ust. 2. Ustawy o samorządzie gminnym nadaje radnym uprawnienie do uzyskiwania informacji od gminy. Uprawnienie to warunkowane jest jedynie ochroną dóbr osobistych osób trzecich. Ustawa w nie zezwala prezydentowi czy urzędowi gminy na obwarowywanie dostępu radnego do informacji żadnymi dodatkowymi obostrzeniami.
Co więcej – termin “uprawnienie” w języku prawa oznacza tyle, co możliwość wykonywania wskazanej czynności. Posiadanie uprawnienia zakłada istnienie zakresu swobody w jego wykonywaniu. Swoboda ta nie może być ograniczana procedurą, której istnienie de facto neguje charakter uprawnienia. Innymi słowy: posiadając prawo jazdy, zostajemy uprawnieni do poruszania się samochodem. Jego istota polega na tym, że nie musimy występować do żadnego urzędu o zgodę za każdym razem, gdy chcemy skorzystać z pojazdu. Odpowiedź Pawła Makucha na interpelację radnych KO stoi w otwartej sprzeczności z tą zasadą.
Po drugie – jak twierdzi Prezydent Pruszkowa: “prawo radnego do informacji nie może naruszać dóbr osobistych (np. prawo do prywatności, dane osobowe, prawa autorskie) i tajemnic prawnie chronionych (np. tajemnica przedsiębiorstwa)”. Prezydent ma tutaj rację w jednym punkcie: omawiane uprawnienie radnego jest faktycznie ograniczone ochroną dóbr osobistych osób trzecich oraz tajemnic prawnie chronionych. Szkopuł tkwi w tym, że “dane osobowe” ani “prawa autorskie” nijak nie mają się do prawnej definicji “dóbr osobistych”. Podobnie jak “tajemnica przedsiębiorstwa” nie ma żadnego odniesienia do akt postępowania administracyjnego (a z takimi mamy do czynienia w omawianej sytuacji).
Przykładem dobra osobistego (którego definicję znajdujemy w art. 23. Kodeksu Cywilnego) może być np. dobre imię prezydenta, lub uczucia religijne osoby trzeciej. Kategoria ta nie obejmuje np. praw autorskich, stąd powoływanie się na ich ochronę w tym przypadku nie znajduje uzasadnienia.
Co zaś tyczy się “tajemnicy przedsiębiorstwa” – do problemu odniósł się pruszkowski prawnik, Jakub Dorosz. W swoim artykule, opublikowanym na łamach Rzeczpospolitej, twierdzi: “(…) tajemnica przedsiębiorstwa jest terminem ustawowym i jego definicja legalna została zawarta w art. 11 ust. 2 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (…). W sytuacji, w której pewne informacje są włączane do akt postępowania administracyjnego, które z założenia mają status informacji publicznej, można przyjąć, że strona chciała i godziła się na wyłączenie poufności takich danych.”
Co wynika z powyższego, nieuprawniona jest również wypowiedź Pawła Makucha zawarta w punkcie 4. odpowiedzi na interpelację radnych. Czytamy w nim: “Dokument w postaci wizualizacji budynku wielorodzinnego jest częścią złożonego wniosku inwestora i stanowi dokument prywatny włączony do akt postępowania administracyjnego.”. Konsultując niniejszy artykuł, spytałem dwóch prawników, czy w polskim prawie istnieje kategoria “dokumentu prywatnego włączonego do akt postępowania administracyjnego” i czy jej istnienie mogłoby spowodować odmowę udostępnienia dokumentu miejskim radnym? Jeden z nich odpowiedział kategorycznie: “Nie istnieje. Akta postępowania administracyjnego to z definicji informacja publiczna”. Drugi zaniósł się śmiechem.
Prezydent Makuch nie poprzestał na odpowiedzi na interpelację. 31 lipca wydał zarządzenie (nr 160/2019), na mocy którego każdy, kto chce uzyskać dostęp do informacji publicznej, powinien złożyć odpowiedni wniosek poparty uzasadnieniem. Co ciekawe – wzór przygotowanego na tę okoliczność formularza zawiera specjalną rubrykę do uzupełnienia przez pracownika Urzędu w sytuacji odmownego rozpatrzenia wniosku. Zarządzenie to ponad wszelką wątpliwość zmienia postanowienia Ustawy o samorządzie gminnym, przez co stoi w sprzeczności z obowiązującym prawem.
Co więcej – zarządzenia wydawane przez wójtów, burmistrzów czy prezydentów miast podlegają nadzorowi ogólnemu, realizowanemu przez wojewodę. Z prawnego na nasze – wojewoda ma prawo sprawdzić, czy zarządzenia prezydenta są zgodne z aktami prawa wyższego rzędu (ustawami, konstytucją). Prezydent Pruszkowa nie skorzystał jednak z możliwości przedłożenia wojewodzie nowego dokumentu. Czy miał do tego prawo? Okazuje się, że tak. W Polsce trwa długi i do dziś nierozwiązany spór prawny na temat tego, które dokumenty wydawane przez lokalnych włodarzy powinny być zawsze przedkładane wojewodzie.
Czy to jedyna droga do wymuszenia stosowania prawa na władzach samorządu. W tym wypadku – nie. Dowolny członek Rady Miejskiej ma prawo złożyć w tej sprawie skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, jako że wprowadzone zarządzenie dość wyraźnie narusza jego prawa. Czy dojdzie do złożenia takiej skargi? I ogólniej – co można zrobić w celu utrzymania praworządności w mieście? O to wszystko zapytaliśmy radną niezrzeszoną, Elizę Kurzelę:
“W związku z wydaniem przez Prezydenta kontrowersyjnym zarządzeniem pojawia się pytanie, czy wobec uzasadnionych wątpliwości wydania zarządzenia z rażącym naruszeniem prawa oraz nałożeniem na określone w nim osoby (w szczególności radnych) obowiązków niewynikających z ustawy możliwa jest kontrola takiego aktu przez organ nadzoru lub sąd? Uważam, że jak najbardziej tak i należy z tego prawa skorzystać! Wiem jednak, że nie tylko ja zamierzam podjąć takie kroki prawne i dlatego pozostawię tę możliwość kolegom radnym, którzy spotkali się z nieuzasadnioną odmową przez Urząd okazania dokumentów, które, jak się później dowiedzieliśmy, były kluczowe w głośnej sprawie wydania przez Prezydenta warunków zabudowy dla inwestycji w Parku Potulickich. Ja natomiast z pewnością osobiście skorzystam z okazji aby opisać ‘casus pruszkowski’ podczas XVII Samorządowego Forum Kapitału i Finansów, które odbędzie się w dniach 2-3 października w Katowicach, na którym będę miała przyjemność reprezentować Radę Miasta Pruszkowa oraz zabrać głos w panelu poświęconemu indywidualnym uprawnieniom kontrolnym radnych.”
Ciekawym jest fakt, że skutków prawnych wydania zarządzenia radna Eliza Kurzela doświadczyła na własnej skórze… jeszcze przed jego publikacją! Według jej relacji, została poproszona o zwrócenie się do Prezydenta o wyrażenie zgody na udostępnienie dokumentów z kontroli w PTS Lider jeszcze zanim zarządzenie zostało opublikowane w BIP-ie. To jest – bez żadnej, choćby najbardziej wadliwej podstawy prawnej.
Na ironię zakrawa fakt, że wszystkie opisane powyżej oświadczenia odbywają się w następstwie deklaracji Pawła Makucha, który w krótkim filmie zamieszczonym na Facebooku zapewnił, iż wszelkie działania Urzędu Miasta (w sprawie osiedla przy Pawiej – przyp. K.Ch.) odbędą się w zgodzie z obowiązującymi przepisami prawa oraz że będą one transparentne.
Kwestia wydania niezgodnego z prawem zarządzenia była również poruszana na X Sesji Rady Miasta. Radny Piotr Bąk (KO) zadał kilka konkretnych pytań, na które odpowiedziała mu Radca Prawny Urzędu Miasta, Mecenas Małgorzata Gostomska (zasiadająca również w Radzie Nadzorczej TBS “Zieleń Miejska”). Wymianę zdań w tej sprawie można obejrzeć na zapisie transmisji z przebiegu obrad na YouTube (od 41 minuty). Niecierpliwych pozwolę sobie uprzedzić, że przedstawione w relacji stanowisko urzędu można ocenić raczej jako… mało nasączone konkretami.