Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Absolutorium i wotum zaufania dla Pawła Makucha trzeci raz z rzędu nie będzie

Sławomir BUKOWSKI
Wtorkowa Komisja Rewizyjna rady miasta była kolejną odsłoną politycznego teatru z przewodniczącym klubu SPP Karolem Chlebińskim w roli głównej. Kto na tym zyska, a kto straci?
Paweł Makuch I Karol Chlebiński
Ilustracja: Paweł Makuch I Karol Chlebiński

Przebieg komisji, na której analizowano sprawozdanie prezydenta z wykonania budżetu miasta w 2020 roku, zrelacjonował już na profilu Jestem z Pruszkowa red. Jakub Dorosz. Opinia komisji na temat tego, czy Paweł Makuch powinien absolutorium dostać, jest niejednoznaczna: dwa głosy za, dwa przeciw, jeden wstrzymujący się. Ich rozkład daje jednak wskazówkę co do przebiegu ostatecznego głosowania, które odbędzie się podczas lipcowej sesji Rady Miasta Pruszkowa. Śmiało można stawiać tezę, że dysponujące większością kluby SPP i KO zagłosują przeciw, zaś kilkoro radnych wstrzyma się od wyrażenia opinii, co w tym przypadku będzie miało taki sam skutek. Absolutorium udzielane jest bezwzględną większością głosów, w Pruszkowa „za” powinno być co najmniej 12 z 23 radnych. Podobnie jak w 2019 i w 2020 roku, tylu głosów pozytywnych Makuch nie uzbiera.

Absolutorium to ocena poprawności wykonania przez prezydenta budżetu w roku poprzednim. Od wotum zaufania różni się tym, że radni odnoszą się do wskaźników, a nie stylu sprawowania rządów. A te Regionalna Izba Obrachunkowa w Warszawie oceniła pozytywnie. Opinia RIO jest zazwyczaj silną wskazówką. Kierując się nią radni w grudniu ub. roku odrzucili projekt wieloletniej prognozy finansowej przedłożony przez Pawła Makucha. Ale sytuacja się zmieniła – dziś radnym nie kalkuluje się już sugerować tym, co sądzi RIO. Gwoli sprawiedliwości – w grudniu 2020 roku niekorzystną dla projektu wieloletniej prognozy finansowej opinię RIO bagatelizował prezydent Paweł Makuch, tłumaczył, że niekorzystne wskaźniki można poprawiać „z marszu”, w trakcie roku budżetowego. Radnych SPP i KO nie przekonał i musiał przygotować nowy dokument. Teraz zapewne będzie podkreślał, że pozytywna opinia dla realizacji budżetu to wystarczający powód do udzielenia mu absolutorium. I znów z oczywistych powodów zrozumienia nie znajdzie.

W Pruszkowie mamy polityczny klincz, o którym już wiadomo, że utrzyma się do końca kadencji. W radzie miasta sposób głosowania kluczowych uchwał jest klarowny: SPP i KO plus dwójka niezrzeszonych Eliza Kurzela i Andrzej Kurzela – przeciw; PiS, SWPR oraz Jacek Rybczyński (formalnie w klubie SPP) – za. Niedługo po zdetronizowaniu w wyborach Jana Starzyńskiego przez Pawła Makucha na jednym z zamkniętych dla postronnych osób spotkań radni SPP mieli rozmawiać o tym, żeby przez pięć lat blokować inicjatywy Pawła Makucha i tę strategię z mniejszym lub większym skutkiem próbują wcielać w życie. Najbardziej wymownym dowodem są właśnie coroczne głosowania w sprawie absolutorium, których radni nie są w stanie racjonalnie uargumentować. Na pytanie, dlaczego są przeciw, odpowiadają albo, że „budżet można było wykonać lepiej” (cokolwiek to znaczy), albo że „głosują w zgodzie z własnym przekonaniem” (czytaj: zgodnie z obraną strategią).

Z upływem czasu antyprezydenckie manifestacje radnych SPP i KO potrafią przybierać zaskakujący obrót, jak choćby ostatnio w sprawie przekazania spółce TBS miejskiej działki przy ulicy Elektrycznej na Gąsinie pod budowę mieszkań komunalnych. Radni blokują transakcję twierdząc, że blok będzie za wysoki (6 kondygnacji), choć ma sąsiadować z zabudowaniami przemysłowymi elektrociepłowni i zakładu energetycznego. Ich opór byłby zrozumiały, gdyby chodziło o sprzedaż działki deweloperowi pod kolejny megablok. Tutaj jednak stawką są tanie miejskie lokale dla osób w ciężkiej sytuacji życiowej. Radnym, opóźniającym rozwój budownictwa komunalnego, wydaje się za to nie przeszkadzać wznoszenie przez deweloperów kilkunastopiętrowych wież w rejonie ulicy Staszica, przy wąskich uliczkach nieprzystosowanych do przyjęcia ruchu tysięcy samochodów – co tylko pokazuje ich intencje.

Z perspektywy niezainteresowanego polityką mieszkańca konflikt na linii SPP i KO – prezydent nie ma większego znaczenia, dopóki się nie dowie, że to jego interesy cierpią. Coroczne wojenki o absolutorium i wotum zaufania mają wymiar głównie prestiżowy i absorbują uwagę grupy pasjonatów lokalnej polityki. To, że Paweł Makuch wkrótce znów dwa głosowania przegra – niczego w Pruszkowie nie zmieni, wywoła co najwyżej małą burzę na lokalnych forach społecznościowych. Ale już dziwne gry SPP i KO wokół modernizacji szkół czy budowy mieszkań komunalnych mają dla ludzi duże znaczenie. Wyniki wyborów w 2023 roku dla części obecnych radnych mogą okazać się rozczarowujące i nawet zmiana szyldu z SPP na cokolwiek innego niewiele zmieni. Do wyborów jednak jeszcze ponad 2 lata – teraz możemy co najwyżej pospekulować, czyje zaskoczenie będzie wtedy większe: dzisiejszych radnych SPP i KO, czy może walczącego o reelekcję Pawła Makucha?

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: