Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Urząd miasta jednak na Armii Krajowej?

Sławomir BUKOWSKI
Nowo powstały budynek przy Armii Krajowej stanie się pruszkowskim ratuszem! Choć ostatecznej decyzji jeszcze nie ma, pomysł już zyskał przychylność radnych.
Urzad Armii Krajowej.png
Ilustracja: Urzad Armii Krajowej.png

Dlaczego wyprowadzka z Kraszewskiego jest konieczna? Tego tłumaczyć chyba nie trzeba. Urząd miasta funkcjonuje w starych, połączonych ze sobą kamienicach mieszkalnych. Długie i wąskie korytarze, urzędnicy gnieżdżący się w maleńkich pokoikach, wszechobecna ciasnota. Winda, która notorycznie się psuje. Brak dobrego podjazdu dla wózków dla niepełnosprawnych i matek z dziećmi. Nie ma klimatyzacji. Nie ma sali obsługi klienta – mieszkańcy, żeby cokolwiek załatwić, ganiają po piętrach. Ale mankamentów – dla gości niewidomych – jest więcej. Sieć elektryczna nadaje się do wymiany, nie jest już w stanie obsłużyć zapotrzebowania na prąd. Sieć teletechniczna – również. Dach wymaga remontu. Przeciążone stropy trzeba wzmocnić, mogą w przyszłości grozić katastrofą budowlaną. Jak policzono, najpilniejsze prace remontowe i modernizacyjne pochłonęłyby aż 12 mln zł! I byłyby to w sporej mierze wyrzucone pieniądze, bo standard obsługi mieszkańców nie uległby poprawie.

Tymczasem nadarza się okazja: TBS „Zieleń miejska” stawia czterokondygnacyjny budynek przy Armii Krajowej, w samym centrum Pruszkowa. A gdyby tam ulokować urzędników? Prezydent Paweł Makuch ze swoim zastępcą Konradem Sipierą od kilku miesięcy rozmawiają na ten temat z nowym prezesem TBS Maciejem Roszkowskim, który zresztą już kilka lat temu – jeszcze jako radny Prawa i Sprawiedliwości – proponował, żeby zamiast bloczyska z mieszkaniami i lokalami usługowymi przy Armii Krajowej zbudować właśnie ratusz. Poprzednie władze Pruszkowa pomysłowi były przeciwne, dopiero teraz koncepcja trafiła na podatny grunt.

Na poniedziałkowym posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Konrad Sipiera pokazywał na prezentacji, jak Urząd Miasta Pruszkowa mógłby funkcjonować w nowej lokalizacji. I tak, na parterze znalazłaby się duża sala obsługi mieszkańców – nie będą już konieczne wędrówki po piętrach. Pracować tutaj mają także urzędnicy stanu cywilnego, którzy opuściliby Pałac Ślubów w parku Potulickich (ale ceremonie ślubne nadal odbywałyby się w pałacyku). Na parterze znalazłyby się przeszklone boksy, w których urzędnicy załatwialiby z interesantami dłuższe sprawy, a radni mogliby spotykać się z mieszkańcami. Do tego kącik zabaw dla dzieci, sala dla matki z dzieckiem z przewijakiem.

Trzy wyższe kondygnacje to pokoje dla urzędników merytorycznych, gabinety prezydenta i zastępców, a także 137-metrowa sala konferencyjna, w której organizowane byłyby sesje rady miasta (obrady w peerelowskiej sali w Spółdzielczym Domu Kultury przy Hubala wreszcie przeszłyby do historii). Salę można by przedzielić mobilną ścianką na mniejsze, co pozwoliłoby na równoczesne obrady dwóch komisji rady miasta.

Budynek byłby w całości klimatyzowany, obsługiwany przez dwie windy. Urzędnicy mieliby oczywiście pokoje socjalne, aby zjeść drugie śniadanie czy odgrzać sobie obiad – jak w normalnym biurowcu. W podziemnej części garażowej zaplanowano miejsca dla 51 samochodów, planowane jest też wygospodarowanie miejsc postojowych na zewnątrz.

Tuż obok znajduje się przystanek autobusowy – to kolejna zaleta. Ratusz znajdowałby się też zaledwie 300 metrów w linii prostej od starostwa powiatowego.

Czy pomysł ma wady? Największą jest konieczność pospiesznego przystosowania budynku do nowych funkcji – już w trakcie prac budowlanych. Szkoda, że nie został od początku zaprojektowany na siedzibę urzędu miasta. Rodzi to ryzyko, że nie wszystkie wymyślone rozwiązania okażą się funkcjonalne. Arkadiusz Gębicz, prezes stowarzyszenia "Za Pruszków!" uważa zresztą, że budynek powinien być jeszcze większy, bo wnętrza rozplanowano na styk – jego zdaniem zamiast działać na łapu-capu lepiej na innej działce zaprojektować od zera budynek spełniający wszystkie wymagania i dysponujący zapasem przestrzeni. Nie wiadomo też, ile dokładnie trzeba by zapłacić za wyposażenie wnętrz (radni mówią nawet o 5 mln zł – to duża kwota), ani jakie koszty bieżące będzie generowało utrzymanie dużego, klimatyzowanego gmachu. Wszystko dopiero ma zostać policzone.

Prezydent Paweł Makuch tłumaczy, że nadarza się wyjątkowa okazja do niemal bezkosztowego pozyskania gotowego obiektu, sfinansowanego przez miejską spółkę. Że przesadne inwestowanie w przestrzeń – na zapas – to błąd, bo coraz więcej spraw załatwia się drogą elektroniczną, z upływem lat osobiste wizyty w urzędzie będą rzadsze. Że rozpoczynanie procesu inwestycyjnego od zera oznaczałoby nie tylko konieczność czekania kilka lat na efekt końcowy, ale też znalezienia źródła finansowania – budowa kosztuje około 20 mln zł. Poza tym proponowana lokalizacja ratusza w samym centrum jest idealna, trudno o lepszą. A warunki pracy urzędników i obsługi mieszkańców zbliżą się wreszcie do tych w najlepszych urzędach w okolicy.

Jak w ogóle możliwe jest przejęcie budynku TBS przez miasto? Otóż zostałby on przekazany w zamian za kilka mniejszych działek. Wiceprezydent Konrad Sipiera wskazał propozycje nieruchomości dla TBS: przy ulicy Potulickiego, 3 Maja przy Ludowej, Ołówkowej, Stalowej. Spółka przejęłaby też obecną siedzibę urzędu przy Kraszewskiego. Dodatkowo otrzymałaby od miasta 5 mln zł. Jak tłumaczył prezes TBS Maciej Roszkowski, gotówka jest niezbędna na bieżące funkcjonowanie. Trzeba pamiętać, że spółka liczyła na wpływy z czynszu w nowym obiekcie. Przekazując go miastu – nie uzyska ich. Wzbogaci się co prawda o kilka działek, ale potrzebuje paru lat, aby postawić tam budynki generujące wpływy. Maciej Roszkowski mówił nawet, że rozważa pomysł budowy bloku z mieszkaniami na sprzedaż, aby w ten sposób zasilić konto TBS w najbliższych latach.

A co się znajdzie w budynku przy Kraszewskiego? Całkowicie nie opustoszeje, pozostanie tam siedziba straży miejskiej. Najbardziej prawdopodobne wydaje się jednak wyburzenie go i postawienie nowego, na przykład z mieszkaniami komunalnymi, mieszczącego też nowoczesne pomieszczenia dla strażników miejskich.

Wiceprezydent Sipiera jako możliwy termin przenosin na Armii Krajowej wskazał pierwszą połowę przyszłego roku. Oczywiście warunkiem będzie zgoda pruszkowskich radnych, ale ci pomysłowi są przychylni. – Uważam, że sprawa jest bezdyskusyjna. Ten budynek, w którym jesteśmy, jest mocno nadgryziony zębem czasu. Nowa lokalizacja jest dobra. Jestem za i uważam, że przeprowadzka to dobry pomysł – stwierdził Józef Moczuło (SPP). Ewa Białaszewska-Szmalec (PiS) przy każdej okazji podkreśla, że za pomysłem ulokowania ratusza przy Armii Krajowej lobbuje od lat. Radni w poniedziałek nie dyskutowali już nawet, „czy” przeprowadzać urząd, ale „jak” rozwiązać problemy w nowym miejscu z bezkolizyjnym wjazdem do garażu czy organizacją parkowania na zewnątrz. Przeprowadzka wydaje się więc przesądzona.

Komentarz autora:

Piękne, reprezentacyjne ratusze mają Michałowice, Nadarzyn, Lesznowola, Legionowo. Grodzisk Mazowiecki właśnie rozpoczyna budowę, gmach będzie gotowy w przyszłym roku. Takie inwestycje zawsze mają przeciwników. Wiele osób uważa, że prezydenci i burmistrzowie zamiast wystawiać sobie pałace powinni budować ścieżki rowerowe czy parkingi. Moim zdaniem to krótkowzroczne i egoistyczne podejście. Ratusz jest wizytówką miasta, tak jak dworzec kolejowy. To szczególne miejsce, w którym załatwiamy szereg prozaicznych, ale ważnych spraw związanych z dowodami osobistymi, podatkami lokalnymi, gdzie kierujemy skargi i wnioski. Pracuje tam armia urzędników, którym trzeba zapewnić warunki pracy będące standardem w XXI wieku. Klimatyzacja nie jest już luksusem. Pokoje socjalne są w większości biurowców. Sale obsługi mieszkańca to przyjęty w całym cywilizowanym świecie sposób kontaktu z pracownikami administracji lokalnej. Dlatego jestem zwolennikiem przeprowadzki Urzędu Miasta Pruszkowa. Idę o zakład, że krytyczne głosy umilkną, gdy urzędnicy zaczną pracę w nowym gmachu.

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: