Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Tym żył Pruszków w 2020 roku – ranking wydarzeń

Sławomir BUKOWSKI
2020 rok był mieszanką rzeczy dziwnych, frapujących, ale i wyczekiwanych. Oto subiektywny wybór wydarzeń, które wpłynęły na życie miasta.
2020.jpg
Ilustracja: 2020.jpg

Czy Pruszków to stan świadomości? To na pewno miejsce, w którym krzyżują się tysiące sprzecznych interesów i oczekiwań. To ogromna społeczność, w której budowa fragmentu chodnika potrafi rozpalić emocje setek, spuszczenie niebezpiecznego psa ze smyczy – tysięcy, a pesymistyczne prognozy dla budżetu miasta – najwyżej kilkudziesięciu osób. Dla każdego członka tej społeczności mijający rok był inny, każdy wskazałby inne sprawy mające – jego zdaniem – znaczenie dla ogółu mieszkańców. Redakcja zpruszkowa.pl przedstawia ranking wydarzeń – niejedynych, ale naszych, lokalnych, skupiających jak w soczewce nasze zalety, wady, marzenia i oczekiwania.

10. W parku Sokoła stanęła tężnia

Nieduża, jednak natychmiast zyskała popularność. Kiedy jest pogoda, seniorzy zjeżdżają na inhalacje nawet z odległych zakątków Pruszkowa. Solanka do tężni przywożona jest z uzdrowiska Zabłocie-Solanka, wydobywana z głęboko położonych złóż wód leczniczych jodowo-bromowych ma zawartość jodu dochodzącą do 140mg/litr – jest jedną z solanek z największym stężeniem jodu na świecie! Tężnia okazała się tak dużym sukcesem, że pora zadać pytanie, gdzie powinna stanąć następna? Naturalną lokalizacją wydaje się park Mazowsze na Żbikowie, który dzięki działającej w sezonie plaży miejskiej oraz rozbudowanemu placowi zabaw przyciąga coraz większe rzesze miłośników rekreacji.

9. Ekspansja małej gastronomii

Pruszkowski rynek dla restauratorów przez całe lata uchodził za trudny. Zdominowały go pizzerie, bary z kebabem, kilka niewiele różniących się od siebie „chińczyków” plus McDonald’s. Pospolite, monotonne jadło. Kto miał gruby portfel, mógł pójść na małą, ale drogą kolację do Fabrizia albo zamówić sobie sushi. Brakowało środka. Dlatego to, co nastąpiło w 2020 roku, przyrównać można do eksplozji. Przy ulicy Kraszewskiego butikową restaurację otworzył Włoch z Mediolanu. Przy alei Armii Krajowej fenomenalne włoskie dania zaczęła serwować rodzina z Kalabrii – pruszkowiacy poznali, jak smakuje nduja (jedyna w swoim rodzaju ostra kiełbasa, dodawana do makaronu czy pizzy). Przy Armii Krajowej niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki powstał pierwszy w historii Pruszkowa gastronomiczny zakątek: jest knajpa włoska, chińska (droższa niż okoliczne bary, ale dobrej jakości), pub z piwami kraftowymi oraz kawiarnia oferująca znakomite ciasta i… piwo trapistów. Kolejna kawiarnia działa dosłownie za rogiem. Jest w czym wybierać.

To nie wszystko. Nowy chiński bar działa przy Bolesława Prusa (w rejonie skrzyżowania z Kraszewskiego), kolejny (zdaniem konesera kuchni Marcela Piątkowskiego najlepszy) przy Sienkiewicza koło Stalowej. Na osiedlu Staszica sklep rybny Orka uruchomił latem smażalnię i serwował nawet steki z rekina czy ośmiornicę. Pod koniec roku przy Bolesława Prusa (między Ceramiczną a Armii Krajowej) otworzyli się Doprawieni – garmażerka z własnymi wyrobami (palce lizać, niech ten poziom utrzymają jak najdłużej). A kto ma ochotę na kufel piwa warzonego w Pruszkowie, musi odwiedzić uruchomiony w 2020 roku browar Otwarte Bramy przy Obrońców Pokoju – na przekąskę pyszna kiełbasa z lokalnej wytwórni.

Oczywiście, pandemia wywróciła biznes gastronomiczny do góry nogami, restauratorzy próbują dziś przetrwać trudny czas, oferują dania na wynos, ale miejmy nadzieję, że już za kilka tygodni znów będzie można wyskoczyć na miasto na makaron z krewetkami, stek z tuńczyka i kieliszek dobrego wina.

8. “Niedasizm” drogowy jakby mniejszy

Ruszyła wyczekiwana przez mieszkańców Malich budowa „rogala”, czyli łącznika Dolnej z Alejami Jerozolimskimi. Wszystko wskazuje, że w połowie 2021 roku wreszcie poprawi się dojazd do tej części Pruszkowa. Zaczęła się też zapowiadana od dziesięciu lat modernizacja Działkowej – poprzednie władze miasta zaangażowały się w budowę tunelu pod torami, ale zaniedbały zrobienie wyjazdu, w efekcie samochody skakały na dziurawej nawierzchni. Z kolei podległy marszałkowi województwa Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich naprawił wiadukt nad torami PKP, dzięki czemu konstrukcja wytrzyma jeszcze kilka lat do czasu budowy nowej przeprawy. Żadna z tych inwestycji nie jest na tyle znacząca, żeby usprawnić transport w skali całego miasta, jednak jest ważna dla utrzymania przepustowości infrastruktury drogowej. Bardziej spektakularne inwestycje dopiero przed nami: budowa wiaduktu nad torami w ciągu ulicy Grunwaldzkiej, budowa łącznika Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej z ulicą Sienkiewicza oraz ul. Przytorowej od Nowej Stacji do Działkowej, a także remont ulic Kościuszki i 3 Maja. I tym inwestycjom będzie warto poświęcać najwięcej uwagi.

7. Nie będzie przeprowadzki urzędu miasta

Wąskie korytarze, psujące się windy, zaduch, brak klimatyzacji, wszechobecna ciasnota, schody nie do pokonania dla niepełnosprawnych i matek z wózkami, brak sali obsługi mieszkańca. Urząd Miasta Pruszkowa taki był od zawsze, jest i jeszcze długo będzie, bo radni nie zgodzili się na przeprowadzkę do budynku przy al. Armii Krajowej. Argumenty przeciw? Urzędnicy niekoniecznie będą mieli więcej przestrzeni do pracy, zaplanowano za mało miejsc na podziemnym parkingu, wyjazd byłby prosto na ruchliwą ulicę, nie policzono dokładnie kosztów przeprowadzki i zakupu nowych mebli. A że mieszkańcy obsługiwani byliby w cywilizowanych warunkach? To dla radnych mało istotny argument. Najgłośniej protestowali ci z SPP, którzy w poprzedniej kadencji nie zgodzili się, żeby przy Armii Krajowej zbudować ratusz zaprojektowany od zera na potrzeby urzędu. Dla jednych decyzja radnych była przejawem troski o wygodę urzędników, dla innych dowodem, że zdrowy rozsądek w starciu z polityką z reguły przegrywa, jeszcze inni triumfowali, że utarto nosa Pawłowi Makuchowi i Konradowi Sipierze. Co więc z nowym ratuszem? Czy powstanie w miejscu obecnego przy ulicy Kraszewskiego, jak życzą sobie radni? Budżet Pruszkowa jest mocno nadwyrężony, plany inwestycyjne trzeba ciąć, budowa raczej odsunie się w mglistą przyszłość. Na szczęście coraz więcej spraw da się załatwić przez internet nie wychodząc z domu, a wyrobić nowy dowód osobisty można w dowolnym urzędzie miasta czy gminy w Polsce, w klimatyzowanej sali, z krzesełkami i bez czekania na stojąco w kolejce. 

6. Na wojennej ścieżce z Brwinowem

Powiedzieć, że wiceprezydent Pruszkowa Konrad Sipiera i burmistrz Brwinowa Arkadiusz Kosiński nie przepadają za sobą, to nic nie powiedzieć. Niestety, cierpi na tym miasto. Obecne władze Pruszkowa storpedowały przygotowany jeszcze za rządów Jana Starzyńskiego projekt budowy łącznika dróg wojewódzkich na Gąsinie numer 701 i 718, który pozwoliłby odciążyć coraz bardziej zakorkowane skrzyżowanie trzech ulic: Żbikowskiej, Domaniewskiej i 3 Maja – tysiące kierowców utykają tam każdego dnia kierując się do węzła na autostradzie. Są wśród nich mieszkańcy Brwinowa, Milanówka, Podkowy Leśnej, ale także pracownicy firm ulokowanych na Gąsinie, zarówno na terenach należących do Pruszkowa, jak i gminy Brwinów. Argumenty logistyczne, drogowe, finansowe i zdroworozsądkowe przemawiały za udziałem naszego miasta w projekcie firmowanym przez władze Brwinowa, ale Pruszków (a konkretnie Paweł Makuch) zdawał się robić wszystko, żeby do tego nie doszło. W efekcie cały koncept trafił do zamrażarki.

Wiceprezydent Sipiera od tamtej pory z lubością wbija szpile burmistrzowi Kosińskiemu. Ostatnio przy okazji podpisania umowy z Polskim Holdingiem Nieruchomości w sprawie pozyskania (za 750 tys. zł) gruntów pod rozbudowę ulicy Działkowej. „Dzisiaj okazuje się, że przez wiele lat inwestycja była wstrzymywana. Dlaczego? Za chwilę na pewno usłyszymy, że te grunty należały się za darmo… To narracja kreowana przez poprzednie władze Pruszkowa, a także Pana Burmistrza Brwinowa. Gdybyśmy dalej się jej trzymali, z całą pewnością ulica by nie powstała” – napisał na swoim fejsbukowym profilu wiceprezydent Pruszkowa.

I wywołał ostrą reakcję. Arkadiusz Kosiński odpisał: „Szanowny Panie Prezydencie Paweł Makuch, pragnę zwrócić uwagę, że Pana partyjny zastępca po raz kolejny bez powodu atakuje moją osobę, wypisując bzdury na swoim profilu FB oraz świadomie przedstawiając nieprawdziwie informacje, które stawiają w złym świetle zarówno Gminę Brwinów, jak i moją osobę. Przykro mi to stwierdzić, ale swoim zachowaniem i agresywnymi komentarzami w mediach społecznościowych – kierowanymi do swoich interlokutorów – marnotrawi i zaprzepaszcza olbrzymie zaufanie, jakim obdarzyli Pana Mieszkańcy Pruszkowa jesienią 2018 roku, nie tylko psując Pana wizerunek, ale również godząc w relacje międzygminne z samorządami sąsiadującymi z zarządzanym przez Pana Miastem. Uprzejmie Pana proszę o przyjrzenie się jego poczynaniom i zwrócenie mu uwagi na niedojrzałe zachowanie, które nie licuje z powagą piastowanego przez niego zaszczytnego stanowiska Pana Zastępcy – jeśli oczywiście podzieli Pan moje spostrzeżenia. Jednocześnie pragnę Pana poinformować, iż w przypadku, jeśli jego zachowanie nie ulegnie zmianie i nadal publicznie będzie szargał dobre imię Gminy Brwinów, będę czuł się zwolniony z dobrosąsiedzkiej lojalności, która do tej pory nie pozwalała mi na publiczne komentowanie wydarzeń w Mieście Pruszkowie. Pozdrawiam serdecznie, Arkadiusz Kosiński”.

Prezydent Paweł Makuch na początku prezydentury deklarował naprawienie stosunków z ościennymi gminami. Przykład Brwinowa pokazuje, że sprawy idą raczej w przeciwnym kierunku. Tymczasem z tą gminą Pruszków łączy wiele wspólnych interesów: zintegrowany układ drogowy wymagający spójnych inwestycji, brwinowskie autobusy wjeżdżają do Pruszkowa, osiedle Parzniew bardziej zespolone jest z Pruszkowem niż z Brwinowem. Na osobistych animozjach Konrada Sipiery i Arkadiusza Kosińskiego tracą więc mieszkańcy obu jednostek samorządowych.

5. Awantura o wynagrodzenia nauczycieli

To był najbardziej irracjonalny, niezrozumiały i naładowany negatywnymi emocjami konflikt od początku tej kadencji. W skrócie: prezydent Paweł Makuch nie zgodził się na podwyżkę dodatków za wychowawstwo dla nauczycieli w przedszkolach w oczekiwanej przez nich wysokości, w efekcie radni przygotowali i przegłosowali własny projekt uchwały. Prezydent doniósł wojewodzie, że uchwała ma wady prawne, więc wojewoda ją uchylił. Gdy radni projekt poprawili i przyjęli na nowo, prezydent nadal nie chciał wypłacić podwyżek tłumacząc, że… nie wie, jak to zrobić.

Wojna o pensje nauczycielskie była de facto jedną z odsłon trwającej od początku kadencji walki prezydenta z niesprzyjającymi mu klubami SPP i KO. Ponieważ autorkami uchwały były radne Małgorzata Widera (KO) oraz Eliza Kurzela (radca prawny, weszła do rady z prezydenckiego ugrupowania SWPR, jednak potem odcięła się od niego), można było odnieść wrażenie, że Paweł Makuch robi wszystko, żeby nie dać im satysfakcji.

Cała sprawa pokazała nowe, nieznane wcześniej oblicze prezydenta, gotowego wziąć na zakładników środowisko nauczycielskie w swoich politycznych rozgrywkach z radą. Popularności mu to nie przysporzyło, ostatecznie zakończyło się wizerunkową katastrofą. Tak ostentacyjny konflikt z nauczycielami jest ryzykowny w kontekście kolejnych wyborów w 2023 roku – pedagodzy z reguły mają bardzo dobrą pamięć.

5a. Co zobaczył Paweł Makuch?

Na tej samej półce, co wojna o pensje nauczycieli, można położyć dziwny post Pawła Makucha opublikowany na Facebooku po sesji, na której radni nie zgodzili się na przeprowadzkę urzędu miasta do budynku przy Armii Krajowej. Prezydent zamieścił w nim zdjęcie, na którym przewodniczący Rady Miasta Pruszkowa Krzysztof Biskupski przeciąga palcem po policzku, co miało przywoływać skojarzenia z wulgarnym gestem posłanki PiS Joanny Lichockiej w kierunku sejmowej opozycji. Biskupski jest co prawda członkiem SPP, jednak obrady prowadzi bezstronnie, udzielając głosu prezydentom i jego zastępcom na żądanie, także poza kolejnością. To jeden z najbardziej zrównoważonych radnych w tej kadencji. Manipulacja, jakiej dopuścił się prezydent (gest Biskupskiego był przypadkowy, po prostu drapał się po policzku) osiągnęła efekt odwrotny od zamierzonego – w mediach społecznościowych mieszkańcy zamiast dyskutować o wyniku głosowania radnych, rozmawiali tylko o zdjęciu.

4. Prezydent bez wotum zaufania i absolutorium

Zarówno mający większość radni z klubów SPP i KO, jak i prezydent Paweł Makuch głośno i przy każdej okazji wyrażają chęć współpracy na rzecz miasta, jednak niezmiennie pozostaje ona na poziomie deklaratywnym. Przykładów jest bez liku, ale nie w tym rzecz. Radni mają prawo odegrać się na prezydencie nie dając mu wotum zaufania za poprzedni rok. I tak właśnie stało się w Pruszkowie. Jednak radni SPP i KO przekonani o swej moralnej przewadze zagalopowali się tak daleko, że nie dali mu również absolutorium za wykonanie budżetu. To było zaskakujące, bo Regionalna Izba Obrachunkowa pozytywnie to wykonanie zaopiniowała. Radni nijak nie uzasadnili swojej decyzji. Żadnego wytłumaczenia nie przedstawili mieszkańcom nawet szefowie klubów SPP Karol Chlebiński i KO Piotr Bąk, choć w mediach społecznościowych wybuchła szeroka dyskusja, a głosów krytycznych wobec działań radnych obu klubów nie brakowało.

Co ciekawe, w przypadku wotum zaufania prawo przewiduje, że nie udzielając go przez dwa lata z rzędu radni mogą podjąć uchwałę o rozpisaniu referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta. Ale nasi tego nie zrobili. Może dlatego, że byłoby to referendum arbitrażowe – w przypadku wygranej prezydenta rada zostałaby rozwiązana.

Wygląda więc na to, że radni pomachali tylko szabelkami, a potem skryli się udając, że ich nie ma. Tak oto polityka w niezbyt apetycznym wydaniu zajęła pierwszoplanowe miejsce (i tak pozostanie chyba już do końca tej kadencji) w pruszkowskim samorządzie.

3. Reforma komunikacji miejskiej

1 lipca, po wielu latach próśb mieszkańców domagających się poprawy jakości komunikcji, wreszcie nastąpiły zmiany. Ruszyła nowa linia nr 7 łącząca Piastów i Żbików z dworcem WKD, linia nr 4 pozwala wreszcie dojechać z Gąsina do centrum Pruszkowa. Do tego na wszystkich trasach autobusy kursują częściej, także w weekendy. Stare rzęchy, które przez lata jeździły po Pruszkowie, zostały zastąpione przez nówki sztuki prosto z fabryki. W pojazdach od razu przybyło pasażerów, co widać nawet w trakcie pandemii. Niestety, do standardu obiecywanego przez Pawła Makucha wciąż trochę brakuje. Klimatyzacja w pojazdach zazwyczaj nie działa, elektroniczne wyświetlacze rzadko informują o aktualnym przystanku, usłyszeć zapowiedzi głosowe można równie często, jak spotkać w autobusie któregokolwiek pruszkowskiego radnego. Nie ulega jednak wątpliwości, że reforma okazała się dużą jakościową zmianą – na plus. Układ linii, częstotliwość kursów, jakość taboru, biją dziś na głowę standard komunikacji oferowanej przez okoliczne miasta (nie licząc oczywiście Warszawy). A propos Warszawy, to mitycznego autobusu do stolicy oczywiście nadal nie ma – kiedy się pojawi (jeśli w ogóle), z pewnością zdeklasuje całą konkurencję w corocznym rankingu najważniejszych wydarzeń z życia Pruszkowa.

2. Widzialna Ręka pomaga w trudnych czasach

Takiego zalewu dobrosąsiedzkiej pomocy jeszcze Pruszkowie nie było. Kiedy wiosną rząd ogłosił w Polsce lockdown, na Facebooku zawiązała się grupa „Widzialna Ręka Pruszków pomagam #koronawirus”. Założyła ją Monika Redyk. – Mieszkam w Pruszkowie od urodzenia, samotnie wychowuję 6-letnią córkę i uważam, że coś tym naszym dzieciakom trzeba przekazać, czegoś ich nauczyć i przede wszystkim uwrażliwić na krzywdę i potrzeby ludzi. Uczmy się nawzajem bycia człowiekiem dla drugiego człowieka – tłumaczyła Redyk portalowi zpruszkowa.pl.

Członkowie grupy zajęli się koordynowaniem akcji dostarczania posiłków fundowanych przez pruszkowskich restauratorów dla lekarzy w szpitalach i policjantów z komendy przy Kraszewskiego, uruchomili akcję szycia maseczek. Wszystkich dobroczyńców trudno dziś wymienić – Cukiernia Miła, Daddy’s Burger, Paprica Club, Jadalnia Popularna, Bistro Nova, WPR Burger. Do akcji ruszyli kibice i działacze sportowi. „PTS Lider Pruszków oraz Elektrobud-Investment ZB Pruszków przyłączają się do walki z koronawirusem. Dziś przekazujemy trochę prowiantu ku pokrzepieniu (a tam ciasta, kawa, herbata, woda oraz izotoniki) do bazy ratowników medycznych przy ul. Andrzeja oraz do personelu izby przyjęć szpitala kolejowego. Elektrobud-Investment ZB Pruszków zdobył i przekazał 200 szt. gotowych do użycia maseczek. Dodatkowo po konsultacji podrzucamy zapas wody do Powiatowej Komendy Policji przy ul. Kraszewskiego” – pisali w social mediach. Harcerze z Hufca Pruszków szyli maseczki, Stowarzyszenie Wspólnie Pruszków Rozwijamy wydrukowało i porozklejało na mieście plakaty z informacjami, jak zachowywać się w czasie pandemii. Klub Honorowych Dawców Krwi „Serce Pruszkowa” pomógł zorganizować dwie ambulansowe akcje honorowego oddawania krwi.

Fejsbukowa grupa nie skupiała wszystkich zaangażowanych w akcję, wiele osób działało niezależnie, niekoniecznie chwaląc się tym co robi. Siedmioro pruszkowskich radnych było dostępnych pod telefonami, gotowi do niesienia pomocy seniorom: Ewa Białaszewska, Edgar Czop, Marta Dziudzi, Dorota Kossakowska, Jakub Kotelecki, Olgierd Lewan, Józef Moczuło. Plakaty z informacjami o tym stowarzyszenie Strzelcy RP rozwiesiło w całym mieście. 12 radnych miejskich, radna powiatu, kilkoro mieszkańców, przekazało prywatne środki do dyspozycji projektu Widzialna Ręka. – Większość tych radnych, wraz z Małgorzatą Widerą, działa w grupach roboczych, m.in z Agatą Grzeniewską, Agnieszką Pawlik, Marcelem Piątkowskim. Współpracują z nami Agnieszka Kuruliszwili, Piotr Lewandowski ze Strzelców RP, ostatnio dołączył do nas Michał Landowski – pisała społeczniczka Małgorzata Kochańska.

Nie sposób wymienić wszystkich. Przez kilka tygodni pruszkowiacy byli razem, niezależnie od sympatii politycznych, zjednoczeni we wspólnej sprawie. Dobro powraca.

1. Ruszyła budowa tzw. “megabloku” przy parku Potulickich

Ciężki sprzęt wykarczował drzewa, koparki wybrały tony ziemi. W miejscu zielonego do niedawna terenu zieje ogromna wyrwa. Wielki blok, jaki tam wyrośnie, będzie swoistym pomnikiem Jana Starzyńskiego i Andrzeja Kurzeli z SPP, a także Pawła Makucha i Konrada Sipiery, w których działaniach próżno szukać jakichkolwiek prób powstrzymania kontrowersyjnej, szkodliwej dla przyrody parku Potulickich, budowy. Zamiast deklarowanej przez nowe władze miasta na początku kadencji zmiany polityki wobec inwestorów, od miesięcy obserwujemy próby uzasadniania słuszności wydanych inwestorowi zgód. Interes społeczny przegrał. Ekologia przegrała. Mieszkańcy przegrali. Wygrały chęć zysku i interesy polityczne. Deweloper próbuje dziś sądowymi pozwami zamknąć usta mieszkańcom zaangażowanym w protest. W sądzie spotka się na pewno z Arkiem Gębiczem. Najbardziej znany pruszkowski społecznik już układa plan, zapowiedział powołanie na świadków między innymi urzędników miejskich. Czy ich zeznania rzucą nowe światło na działania władz Pruszkowa poprzedniej i obecnej kadencji? Czy wyjdą na jaw nieznane dotąd fakty?

Historia z megablokiem to element większej układanki, w której graczami od wielu lat są dawni i obecni pruszkowscy samorządowcy, powiązani z deweloperami towarzysko oraz transakcjami zakupu mieszkań, pracownicy kluczowych wydziałów urzędu miasta oraz inwestorzy, dla których jedynym kryterium podejmowanych działań jest wielkość spodziewanego zysku. Pruszków jest areną ich intratnych interesów, a my, mieszkańcy, ich zdaniem nie mamy prawa tego psuć.

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: